Rozterki Jana Pawła II

W ostatnim wpisie zasugerowałem, że w dziedzinie nauczania o małżeństwie w minionych 30 latach dominował przekaz „nie wolno!”. Zarzucono mi uproszczenie. To rzeczywiście może tak wyglądać – osoba Jana Pawła II na pewno zasługuje na więcej niż enigmatyczną uwagę. Wspominałem już, że tworząc ten blog właśnie nauczanie Jana Pawła II o małżeństwie miałem na uwadze – zwłaszcza jego katechezy o znaczeniu cielesności. (Pamiętam, że w kilku komentarzach do mojej pierwszej noty „O co mi chodzi?” pytano: dlaczego nie ma nic o nauczaniu Jana Pawła II, które przecież wniosło coś nowego?) Mam nadzieję, że w końcu uda mi się za to zabrać. J Dzisiaj – tytułem wstępu – chciałbym opowiedzieć dwie historie, pokazujące, jak głęboko i wcale nie bezkrytycznie Papież przeżywał małżeńskie kłopoty z antykoncepcją.

Ale zanim to zrobię, słów kilka o jego bezpośrednim poprzedniku, o którym obecnie właściwie zupełnie się nie pamięta. Właśnie wpadł mi w ręce zbiór zaledwie dwudziestu paru przemówień Jana Pawła I, które zdążył wygłosić w ciągu 33 dni swego krótkiego pontyfikatu. Uderzyły mnie przede wszystkim inny język, spontaniczność, poczucie humoru i rzec można – normalność tego papieża. Nie dziwię się, że szokował swoje otoczenie. Na przykład bardzo mądre i bardzo krótkie przemówienie o prymacie modlitwy rozpoczął w ten sposób: „Powiadają w Wenecji: każdy porządny rozbójnik ma swego świętego. Również papież ma swoich świętych…”. J (Albino Luciani do wyboru na papieża był patriarchą Wenecji, a to miasto zbudowali pobożni… korsarze.) Co prawda, nie znalazłem nic o antykoncepcji, ale już podczas pierwszej swojej audiencji generalnej Jan Paweł I zwrócił się do nowożeńców, których dostrzegł w tłumie. To fajne słowa, warto je przytoczyć:

 

Obecność tu nowo zaślubionych par wzrusza mnie szczególnie, gdyż rodzina jest wielką rzeczą. Napisałem kiedyś artykuł, w którym pozwoliłem sobie zażartować, cytując wielkiego pisarza Montaigna: „Małżeństwo jest jak klatka: ci, którzy są poza nią, czynią wszystko, aby do niej wejść; ci, którzy się w niej znajdują, robią wszystko, aby z niej wyjść”. Nie, nie! W kilka dni później otrzymałem list od starego inspektora Akademii, autora licznych książek, który czynił mi wielkie wymówki: „Ekscelencjo, źle ksiądz zrobił, cytując Montaigna. Jesteśmy z mą żoną małżeństwem już od lat sześćdziesięciu, a każdy dzień jest dla nas jak pierwszy”. Zacytował mi wówczas francuskiego poetę, którego i ja cytuję obecnie: „Kocham cię co dnia bardziej; dziś o wiele bardziej niż wczoraj, ale niewiele mniej niż jutro”. Oto czego wam życzę.

 

Można powiedzieć, nasz Papież – Jan Paweł II – miał w Watykanie przetarte szlaki dla swojej spontaniczności i poczucia humoru. Ale sprawę małżeńskiej regulacji poczęć, wracając do tematu, traktował bardzo poważnie. Ktoś, kto miał bezpośredni dostęp do Jana Pawła II, opowiadał mi kiedyś swoją rozmowę z Papieżem o ich wspólnej znajomej. Owa kobieta przeżywała w swoim życiu ciężkie chwile. Ostatecznie okazało się, że z powodów poważnych komplikacji zdrowotnych kolejna ciąża zagrażała jej życiu, nie mogła więc sobie na nią pozwolić. Stanęła przed dylematem: antykoncepcja albo całkowita wstrzemięźliwość i kłopoty w rodzinie. Rozmówca Papieża skomentował to tak: „Znalazła się w sytuacji bez wyjścia”. Wówczas Jan Paweł II powiedział z naciskiem: „Nie ma sytuacji bez wyjścia!”. Ów rozmówca, jak mi powiedział, widział Papieża tylko dwa razy tak zirytowanym (drugim razem, gdy podczas zaimprowizowanej konferencji prasowej jakiś nieodpowiedzialny dziennikarz zarzucił Papieżowi antysemityzm). Liczne papieskie teksty o małżeństwie i rodzinie potwierdzają to: Karol Wojtyła przez całe swoje kapłańskie życie był przekonany, że antykoncepcja nie jest rozwiązaniem dla małżonków w żadnej sytuacji. On to po prostu wiedział – miał taką intuicję. Jednocześnie był niewątpliwie świętym! To daje do myślenia.

Zresztą to kolejny temat do rozmowy: w jakich dziedzinach świętość daje wgląd w prawdę? Zauważmy na razie, że wielki Augustyn z Hippony też niewątpliwie był świętym, a zdarzyło mu się popełnić kilka ważnych pomyłek!

Ową silną intuicję co do zła antykoncepcji Papież ciągle na nowo starał się werbalizować, tak, by miała coraz większą siłę przekonywania. To zmaganie o maksymalnie przekonującą argumentację widać w jego tekstach. W bardzo zwięzłej, niemniej doktrynalnie ważnej wypowiedzi o antykoncepcji w adhortacji „Familiaris consortio” (nr 32) dostrzec można odniesienia do co najmniej pięciu argumentów. Mimo to tuż przed tą wypowiedzią (nr 31) pojawia się właściwie rozbrajające „usilne wezwanie” do teologów o pomoc w szukaniu jeszcze bardziej przekonujących argumentów. I tak będzie do końca pontyfikatu (choć na kilka lat przed śmiercią Jan Paweł II jakby zaniechał walki: temat antykoncepcji przestał pojawiać się w jego przemówieniach – to nie tylko moje spostrzeżenie). Zatem Papież nie miał nigdy rozterek co do treści nauczania, niewątpliwie zmagał się jednak z poczuciem jego ciągłej „niedoskonałości”.

Był wewnętrznie przekonany, ale na pewno nie był fanatykiem. Wspominałem już, że za namową współpracowników zrezygnował z pomysłu ogłoszenia definitywności nauczania o złu antykoncepcji. Że nie był bezkrytyczny, przekonuje o tym także inna znana mi prywatna rozmowa. Swego czasu w Rzymie działał płomienny kaznodzieja – zagorzały propagator NPR i zdecydowany przeciwnik antykoncepcji (mianowany niedawno przez Benedykta XVI kardynałem). Znam kilka jego tekstów przetłumaczonych na język polski. Rzeczywiście, ciężko się to czyta z powodu nadmiaru demagogii. Jan Paweł II miał kiedyś powiedzieć do swojego przyjaciela: „Czytałeś ostatni tekst X-sa? Przesadza. Tak nie można!”. J

16 komentarzy do “Rozterki Jana Pawła II

  1. ~jolanta

    niczego poważnego się z tego potoku słów nie dowiedziałam, szkoda chyba prowadzić bloga dla takich nudnych i beztreściowych wywodów. czy pan ma problemy z uchwyceniem sensu? z logicznością? z rozumowaniem? a może są to problemy osobistej wiary? jak tam z życiem sakramentalnym? z Kierownictwem duchowym?

    1. ~POETA

      Panie Arturze ,gdyby BÓG podczas stworzenia pierwszych ludzi narządy seksu umieścił na czole w widocznym miejscu to nauczanie kościelne klechów i JP2 nie opierało by się na tym najwarzniejszym fundamencie chrześćijaństwa którym jest seks i wokół niego to zgorszenie,A że to jest zakryte dlatego kapłani tak mają daleko posuniętą wyobrażnię do zgorszenia które to może tworzyć,

      1. ~Pinokio

        Błąd Boga i Jezusa ponieważ nie przewidzieli że ich Pasterze za najwiekszy grzech uznawać będą sprawy związane i dziejące się wokół dolnej części ciała i to od 2000 lat

    2. ~color

      Trudno jest mi sobie wyobrazić przyczynę, dla której czytanie tego blogu byłoby dla Pani obowiązkiem.

      1. ~gościówa

        Dlaczego bełkot? Mało argumentów państwo przedstawiają.Nic nowego w tym artykule? Dla mnie akurat ciekawa była historia o irytacji JPII. On miał pewien pogląd, którego bronił. Ale to pokazuje, że papież w tym względzie traktował Kościół trochę… protekcjonalnie. Ważne było osobiste przekonanie papieża, a nie przekonania kolegium biskupów. Bo w Kościele były różne zdania. Zauważcie, że papież prosił o dyskusję nie wszystkich teologów, lecz tych teologów, którzy pomogliby mu podeprzeć argumentami _jego_ pogląd.Zauważono, że na kilka lat przed śmiercią JPII zaprzestał mówienia o antykoncepcji. Warto by sprawdzić, czy to się koreluje np. z Dominus Iesus, czy jakimiś innymi dokumentami powstającymi pod wpływem Ratzingera. Im bardziej papież się starzał, tym bardziej Ratzinger przejmował dowodzenie. Przy czym zdaje mi się, że obecny papież też traktuje Kościół trochę jak narzędzie forsowania swojej własnej wizji. Jest to nieco inna wizja niż JPII. Warto zdać sobie sprawę z takich mechanizmów, bo przy papieżu panującym prawie 30 lat ludzie zdążyli nabrać wrażenia, że wizja papieża jest nieomylną wizją Kościoła. A tu tymczasem przyszedł nowy papież z inną nieomylną wizją ;). One nie są jakieś drastycznie inne, ale jednak w paru szczegółach się różnią. Prawdę mówiąc, mam wątpliwości, czy model Kościoła prowadzonego przez pojedynczego wizjonera ma sens.

        1. ~cse

          No właśnie, mnie się też wydawało, że podejście JPII było trochę protekcjonalne (z resztą sądzę, że takich przypadków wśród innych papieży i innych tematów też było dużo).Tym bardziej interesuje mnie odpowiedź na pytanie, które tu już kiedyś zadałem. Z analizy kwestii stosunku Kościoła do antykoncepcji wnioskuję, że obecna wykładnia jest wynikiem osobistego podejścia czy osądu Pawła VI czy Jana Pawła II. Przyjmuję również, że w Kościele jest wielu teologów, którzy się z tym podejściem czy osądem nie zgadzają (ba, można by chyba powiedzieć, że i byli papieże, którzy przynajmniej mieli pewne wątpliwości co do tej kwestii – ktoś się przecież zgodził na ową komisję soborową, która wyprodukowała raport większości i raport mniejszości).No i teraz pytanie: skoro obecna wykładnia w kwestii antykoncepcji jest wynikiem jakichś osobistych poglądów konkretnych papieży, zakładam, że któryś kolejny papież może mieć pogląd inny, tym bardziej, że i obecnie wielu hierarchów z podejściem Kościoła do antykoncepcji się nie zgadza. Jest dla mnie trudne do przyjęcia, że jakieś działanie teraz jest grzechem, a za lat x grzechem być przestanie w wyniku jakieś decyzji albo nawet jej braku (vide kwestia pożyczania na procent). Przecież moralny aspekt założenia prezerwatywy nie zmienia się w związku z taką decyzją. Dlaczego ja teraz zakładając prezerwatywę ryzykuję swoje zbawienie a może mój syn w ogóle tej rozterki mieć nie będzie? (tak samo ja teraz nie mam żadnej rozterki pożyczając bankowi moje pieniądze na procent, a mój prapra…dziadek taką rozterkę mieć mógł).Ja wierzę, że Bóg jest miłosierny i w ostatecznym rozrachunku się nade mną zlituje, ale przecież nie mogę zakładać, że skoro liczę na Jego zlitowanie, to teraz wykładnią Kościoła nie będę się przejmował, bo moja przynależność do Kościoła to zewnętrzny znak mojej relacji z Bogiem.Co więc wartościować wyżej: osobisty pogląd Papieża (pomimo wszystkich słabości argumentacji i działania wykazanych przez Autora bloga, ale jednak będący oficjalną wykładnią Kościoła) czy jednak moje sumienie, opinie innych hierarchów (w tym episkopatów Niemiec i Francji)?pozdrawiamcse

  2. ~jerzy toronto

    Ludzie oczekują dzis jasnego i klarownego wyjaśnienia prawd wiary i zasad moralnych Kościoła, by odzyskać równowagę moralną i orientację w świecie. Pan skoro się na tym zna powienien zająć się objaśnianiem autentycznego nauczania JPII i Kościoła i popularyzowania go w przystępnej formie, a nie popisywaniem sie niczemu nie służącą sofistyką.

  3. ~biśka

    Biblia,na której prawdopodobnie opiera się religia katolicka, wyraża się jasno na temat współżycia małżeńskiego i mówi aby małżonkowie ciągle się kochali,przerywając miłość na modlitwę.Gdyby nie celibat to nie byłoby takich głupich gadek a gdyby Bóg chciał celibatu to ,,wybrańcom” zabrałby pociąg płciowy.A tak nie jest.Na szczęście to już niedługo.

  4. sean1@onet.eu

    tak się zastanawiam nad wpisami internautów zatytułowanymi BEŁKOT. Co jest powodem rzucania w faceta (autor blogu) takimi ostrymi zarzutami? Blog to obecnie popularna forma przekazywania myśli. Wielu ludzi z niej korzysta i traktują o najróżniejszych kwestiach.Można się nie zgadzać z autorem wpisu ale od razu że bełkot. Może przez zwykły szacunek najpierw należałoby chociaż przeczytać literaturę wskazaną przez autora (w końcu poświęca facet czas na studiowanie fachowych tekstów)a potem o ewentualnej bełkotliwości wpisów się wypowiadać. A tak w ogóle to można i nie czytać i zdrowiej będzie.Pozdrowieina z Wrocławia Panie Arturze.

  5. ~S A L A D Y N

    Największe jaja-jaja jak moherowe berety to to,jak faceci w sukienkach nie mający żon i legalnych rodzin dyskutują na temat małżeństwa,seksu,macierzyństwa,antykoncepcji i innych im zakazanych rzeczy.Bez jaj,najpierw niech sukienkowi łącznie z ich pryncypałem w watykanie posiądą legalne żony i rodziny a potem niech dyskutują j/w.Nie będą mieli wtedy żadnych rozterek.Proste to to jak budowa cepa.

  6. ~discipulus

    Niezły artykuł, czego od niego chce, niektórzy dyskutanci?Własnie to mi się rzuciło w oczy: Papież był przekonany co do niedpouszczalności antykoncepcji. Równocześnie dostrzegał niedostatek argumentacji.Aplikując to do tragedii Węcławskiego: Czyni odwrotnie, nie dostrzegając braków w swojej argumentacji, porzuca podstawowe przekonania.

  7. ~gugcio

    Rzeczywiście przykre. Wpadli, napisali BEŁKOT, parę słówek jak to zostali urażeni przez autora i wyszli. A co stało się z Waszą logiką? Gdzie argumenty?Blog jest bardzo ciekawy i wyjątkowy w podejściu do tematu. Może warto prześledzić go w całości od września to coś zaświta, a nie rzucać błotem zza klawiatury.

Możliwość komentowania została wyłączona.