W dyskusji pod ostatnim wpisem pojawiło się pytanie: dokąd zmierzam? Czy przypadkiem nie chcę ufundować moralności na biologii? Nie chcę. A nawet jakby ktoś chciał, to się tego – moim zdaniem – nie da zrobić, gdyż moralność jest czymś innym niż biologiczne odruchy. Interesuje mnie biologiczna geneza moralności właśnie dlatego, by tę różnicę w miarę precyzyjnie zidentyfikować. Innymi słowy, aby pokazać, czym jest moralność i czym różni się od biologicznych odruchów, dobrze jest przynajmniej domyślać się, jak ewolucyjnie powstawała. Wtedy można też uniknąć, jak mi się wydaje, pewnych naiwności – np. brania za moralność właśnie biologicznych odruchów.
Zatem w najbliższym czasie chciałbym trochę o ewolucyjnej genezie moralności. Najpierw spróbuję odpowiedzieć na pytanie: czy moralność powstawała jako adaptacja czy jako preadaptacja? (Na to pytanie odpowiadałem jako niedawny student studiów podyplomowych „Nauka i Religia” prowadzonych przez Centrum Kopernika, o których już wspominałem, i do których niezmiennie zachęcam – we wrześniu nowy nabór!)
*
W dyskusjach nad biologiczną genezą moralności pojawiły się dwa przeciwstawne stanowiska. Większość uczonych uznaje, że moralność rozwinęła się w toku ewolucji człowieka jako dziedziczna adaptacja zwiększająca szansę na przeżycie i sukces reprodukcyjny. Zwolennikiem takiego stanowiska jest m.in. zajmujący się filozofią biologii Michael Ruse. Inną odpowiedź na pytanie o genezę moralności podał genetyk, filozof i były dominikanin Francisco Ayala. Uważa on, że zmysł moralny (w odróżnieniu od zbiorów norm, zależnych jego zdaniem od kultury) jest preadaptacją, czyli zjawiskiem, które pojawiło się jako produkt uboczny naszych adaptacyjnych zdolności poznawczych (ściślej: zdolności do przewidywania konsekwencji własnych czynów, do wydawania sądów wartościujących i do wyboru alternatywnych działań). Spróbuję argumentować, że istnieje trzecia odpowiedź: zwolennicy obu stanowisk mają równocześnie rację, gdyż moralność jest zarówno adaptacją, jak i preadaptacją! Jak to możliwe?
Moralność jest zjawiskiem złożonym i niejednorodnym, tymczasem, jak się wydaje, oba skrajne stanowiska zakładają jej jednorodność. Na przykład wbrew stanowisku Ayali można podać konkretną normę moralną, która ma ewidentnie swoistą podstawę biologiczną o charakterze adaptacji. Mam na myśli zakaz kazirodztwa. Jak wykazał np. Haidt i inni, intuicyjny moralny opór przed stosunkami kazirodczymi bazuje na fizycznej niezdolności do współżycia z osobami, z którymi dorastało się w dzieciństwie. Ten opór jest adaptacyjnie (genetycznie) dany, a nie dyskursywnie dedukowany albo kulturowo narzucony (Michael Gazzaniga „Istota człowieczeństwa”; str. 123-125).
Można też wskazać niewątpliwie adaptacyjne moduły w mózgu odpowiedzialne np. za zdolność do odczuwania winy – warunek sine qua non sumienia i moralności. Jak wykazują ostatnie badania, moduły te nie funkcjonują albo funkcjonują w ograniczonym stopniu w mózgach psychopatów.
Z drugiej strony, stanowisko Ayali o preadaptacyjnej genezie moralności uzyskuje silne wsparcie w badaniach Michaela Tomasello. Jak się wydaje, do wymienionych przez Ayalę trzech generujących moralność zdolności poznawczych należałoby dodać czwartą: teorię umysłu, czyli zdolność postrzegania innych jako istoty posiadające myśli, pragnienia i poglądy (w szczególności: poglądy różniące się od moich, bowiem właśnie w kontekście konfliktu rodzi się zdolność spojrzenia na dany problem z innego punktu widzenia – własność fundamentalna dla moralności). Otóż Tomasello zauważa, że teoria umysłu pojawia się u dzieci dopiero w wieku czterech lat i to pod warunkiem, że uczestniczą one „w dialogowych interakcjach z innymi umysłami” („Kulturowe źródła ludzkiego poznawania”; s. 232). Innymi słowy, bez treningu dyskursywnego, który rozwija bardziej wyrafinowane kompetencje językowe (poznawcze), moralność na pewnym poziomie również by się nie rozwinęła. A to oznacza, że na owym poziomie jest preadaptacją – pojawia się przy okazji używania zdolności będących adaptacjami.
Odpowiedź na pytanie o biologiczną genezę moralności można zatem sformułować w ten sposób: intuicyjne i oparte na emocjach moralnych (gniew, współczucie, wstyd, poczucie winy, wstręt) fundamenty moralności są adaptacyjne, natomiast w pełni rozwinięte zdolności do oceny zachowań jako moralnie dobrych lub złych są także funkcją preadaptacyjnych interakcji społecznych, zakładających z kolei m.in. wyrafinowane kompetencje językowe – w tym teorię umysłu.