Gryząca sumienie bezczynność

Co ma zrobić lekarz, gdy życie kobiety w ciąży jest zagrożone? Oczywiście starać się ratować i matkę, i dziecko. Co jednak, gdy to ciąża stanowi zagrożenie dla życia matki? Prawdopodobnie taki właśnie przypadek zdarzył się ostatnio w Irlandii. 31-letnia hinduska Savita Halappanavar, będąc w 17. tygodniu ciąży, zaczęła ronić. Lekarze z zatamowaniem krwotoku (wymagającym usunięcia płodu) czekali aż trzy dni, gdyż serce dziecka wciąż biło. Niestety długotrwały krwotok spowodował sepsę i kobieta zmarła. Co się dokładnie wydarzyło i czy lekarze zaniedbali swoje obowiązki, ma ustalić komisja powołana przez irlandzki rząd pod wpływem społecznego oburzenia, jakie wywołał ten przypadek.

Media śmierć kobiety kojarzą z lękiem irlandzkich lekarzy przed dokonywaniem aborcji z powodu bardzo restrykcyjnej tradycji prawnej w tym kraju. Dość przypomnieć, że w 1956 r. położna, której pacjentka zmarła podczas dokonywania nielegalnej aborcji, została skazana na karę śmierci przez powieszenie (wyrok zamieniono na dożywocie). Do tej pory nie ma ustawy, która regulowałaby postępowanie w przypadkach ciąży zagrażającej życiu kobiety, mimo że sąd najwyższy Irlandii w 1992 nakazał opracowanie takiego prawa. Pretekstem do tego stała się głośna sprawa 14-letniej nastolatki, nazwanej przez media „X”, zgwałconej przez sąsiada, która zaszła w ciążę i groziła popełnieniem samobójstwa. Rodzice chcieli zabrać ją do Anglii, by tam dokonać legalnej aborcji, ale poinformowali o swoim zamiarze władze (chodziło o zabezpieczenie próbek DNA pobranych z płodu jako dowodu w procesie przeciwko gwałcicielowi). Wówczas prokurator generalny nie dopuścił do ich wyjazdu z Irlandii. Także Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że prawo w Irlandii nie gwarantuje konstytucyjnej ochrony życia. Orzeczenie wydano po rozpatrzeniu w 2011 r. przypadku kobiety, nazwanej przez media „Miss C”, chorej na rzadką odmianę raka, której żaden z irlandzkich lekarzy nie udzielił wyczerpującej informacji na temat zagrożenia jej życia z powodu ciąży. W tym kontekście przypadek Savity Halappanavar dla zwolenników aborcji stał się okazją do ostrych ataków na irlandzkie prawo antyaborcyjne.

Czy jednak lekarz może ratować życie matki kosztem życia dziecka?

Dla radykalnych obrońców życia sprawa jest jasna. „Lekarze, nie tylko irlandzcy, ale w ogóle tacy, którzy cenią życie ludzkie, nie mogli dla ratowania życia jednej osoby zabić drugiej” – napisał Tomasz Terlikowski na portalu Fronda.pl. Argumentuje się, że pozbawienie kogoś życia nie może być środkiem do ratowania innej osoby. Nawet, jeśli powstrzymanie się w tym przypadku od działania spowoduje śmierć i dziecka, i matki. Wskazuje się na etyczną nierównoważność działania i powstrzymania się od działania. Obowiązek powstrzymania się od złego moralnie czynu jest większy niż obowiązek aktywnego angażowania się w dobro (np. ratowania czyjegoś życia).

W przypadku deontologii niektórych zawodów nie jest to jednak takie oczywiste. Żołnierz nie może się tłumaczyć, że powstrzymał się od działania podczas ataku wroga na jego kraj, ponieważ nie chciał nikogo zabijać. To samo dotyczy lekarza. Lekarz nie może się tłumaczyć, że stał bezczynnie, podczas gdy jego pacjentka umierała, ponieważ nie chciał przyczynić się do śmierci umierającego wraz z matką w jej łonie dziecka.

W obronie antyaborcyjnego radykalizmu wskazuje się także, iż przypadki takie, jak tragedia Savity, zdarzają się niesłychanie rzadko i zawsze powinny być indywidualnie etycznie rozpatrywane – nie powinno się ich uogólniać i wykorzystywać do liberalizowania prawa antyaborcyjnego. Przeciwnie, podkreśla się zbieżność restrykcyjnego prawa w Irlandii i najmniejszej umieralności kobiet z powodu ciąży (trzy kobiety na 100 tysięcy, podczas gdy średnia umieralność w Unii Europejskiej i USA plasuje się na poziomie 14 kobiet na 100 tysięcy).

Choć rzeczywiście przypadki zagrożenia życia matki nie powinny być pretekstem do usprawiedliwiania aborcji w ogóle, nie uciekniemy od pytania: czy wolno nam w takich sytuacjach bezczynnie czekać na rozwój wypadków?

(próba odpowiedzi w następnym wpisie)

9 komentarzy do “Gryząca sumienie bezczynność

  1. ~Sir Absurd z KLechistanu

    I tak to nie chcąc zabić jednego z dwojga [bo życie jest święte] – zabijamy oboje.[bo życie jest święte].. A niektórzy w obronie świętości owego życia żądają dodatkowo przywrócenia kary śmierci. O radości płynąca z wyższości praktykowanych zasad religijnych nad praktyczną racjonalnością!

  2. ~owieczka

    Panie Arturze, proszę zapoznac się z nauczaniem Kościoła na ten temat, chocby proszę przeczytac co biskupi irlandzcy powiedzieli w tej sprawie. Życie matki i dziecka jest tak samo ważne, jeśli życie matki jest zagrożone, lekarz ma obowiązek zrobic wszystko, co w jego mocy, żeby to życie uratowac. Śmierc dziecka jest w tej sytuacji niezawiniona.

  3. ~gościówa

    Argumentacja Terlikowskiego jest egoistyczna: Ważniejsze od uratowania życia kogokolwiek jest zachowanie czystego sumienia.

  4. Artur Sporniak

    Doczytałem uważniej i poprawiam informację o głośnym procesie za aborcję z wyrokiem śmierci przez powieszenie – dotyczył on nie lekarza, lecz położnej znanej z działalności aborcyjnej: Mary Anne „Mamie” Cadden. Ostatecznie kara śmierci została zamieniona na dożywocie. Położna ta zmarła w szpitalu psychiatrycznym w 1959 r.

  5. ~Elżbieta

    Panie ArturzeBardzo dziękuje za pana felieton. Od razu zaznaczam, że absolutnie nie jestem zwolenniczką aborcji, nigdy, no prawie nigdy powinnam napisać. Bo jednak czasami, wyjątkowo życie stawia nas w sytuacji, kiedy musimy wybrać. I ten wybór jest nieraz dramatem.Czasem są sytuacje, że co nie zrobimy będzie źle. Bóg dał nam możliwość wybierania, dał nam największy dar WOLNĄ WOLĘ. I za nasze wybory odpowiadamy. Ale są sytuacje w życiu kiedy będziemy odpowiadać tylko przed Bogiem. Czasem ten wybór jest łatwiejszy, np. czy urodzić, czy nie. Jeśli to poczęte dziecko jest z gwałtu, zawsze możemy po urodzeniu oddać je do adopcji. Są przecież ludzie którzy nieraz latami czekają na możliwość zaadoptowania dziecka. Ale co w sytuacji kiedy wiemy, że dziecko które nosimy będzie dramatycznie uszkodzone. Nagonki , ocenianie decyzji o aborcji………. przez ludzi postronnych jest, uważam, nieraz po prostu faryzeizmem. Często takie dziecko będzie wymagało niewyobrażalnych kosztów ponoszonych przez rodzinie co przerasta ich dochody wielokrotnie. Będzie wymagało pomocy całych sztabów fachowców, którzy charytatywnie nie będą tego robili, będzie potrzeba specjalistycznego sprzętu, leków, rehabilitacji………. Uważam, że nie wolno ludzi oceniać / skazywać za decyzję o aborcji. Nikt nie ma prawa zmuszać drugiego człowieka do bohaterstwa.

  6. ~Emma

    Dylematy moralne były i będą zawsze, w każdej religii i w każdym ustawodawstwie sa luki, a w życiu dylematy, których rozwiązanie spada na barki konkretnej osoby i może ona je roztrzygnąć tylko w swoim sumieniu. A może lekarze ci po prostu zwyczajnie do końca wierzyli, że na prawdę można uratowac i matkę i dziecko? Tylko tym razem nie udało się… Czy ktoś ich pytał o zdanie? Czy od razu misieli robiąc tak, jak zrobili bać się prawa?

  7. ~Emma

    Dylematy moralne były i będą zawsze, w każdej religii i w każdym ustawodawstwie sa luki, a w życiu dylematy, których rozwiązanie spada na barki konkretnej osoby i może ona je roztrzygnąć tylko w swoim sumieniu. A może lekarze ci po prostu zwyczajnie do końca wierzyli, że na prawdę można uratowac i matkę i dziecko? Tylko tym razem nie udało się… Czy ktoś ich pytał o zdanie? Czy od razu misieli robiąc tak, jakazrobili bać się prawa?

  8. ~gościówa

    Tadeusz Mazowiecki ładnie powiedział:”Ale polityk musi się interesować skutkami swoich decyzji, a nie tylko dbać, by były one zgodne z jego sumieniem.”http://wyborcza.pl/1,75248,12921112,Czy_Donald_Tusk_jest_mezem_stanu____jak_odpowiedzial.htmlDziwne, że tak mało chrześcijan myśli w ten sposób. Duszpasterstwo Kościoła katolickiego wyrobiło w ludziach postawę faryzejską: być w porządku wobec abstrakcyjnych reguł, niezależnie, jakie skutki wywrze to na bliźnim. Miłość do Boga staje się przeciwieństwem miłości do bliźniego.

  9. ~Ali-Baba

    Sumienie jest osobistą rzeczą każdego z nas,zatem lekarz powinien bronić życia i matki i dziecka,jednak na wyraźne życzenie osoby stojącej w obliczu tego problemu,lekarz musi uszanować wolę pacjenta i jego sumienie.Jeśli pacjentka chce,by chronić za wszelką cenę życie dziecka,kosztem własnego życia,to ingerencja lekarza w jej sumienie jest nie wskazane.Lekarz zwolniony jest z odpowiedzialności za jej życie.

Możliwość komentowania została wyłączona.