Ratzinger o antykoncepcji

Rominagrobis w komentarzu do „Nieomylnego zakazu antykoncepcji?” pytała o namiary na wypowiedzi kard. Ratzingera na temat antykoncepcji. Oto te, które udało mi się odnaleźć:

 

1. Fragment słynnej rozmowy kard. Ratzingera i kard. Königa publikowanej w prasie austriackiej a przedrukowanej w „Tygodniku Powszechnym” bodajże w latach 80. (sprawdzę to). Cytuję za Mateolą z forum Naturalnemetody:

 

RATZINGER: W historii nauczania Kościoła miały miejsce — co trzeba powiedzieć — decyzje, które wydawano w majestacie autorytetu Kościoła, ale zarazem przy nadużyciu tego autorytetu. (…) Regułą postępowania w przyszłości musi być dla Kościoła dokładne ostrożne wyważenie, jak daleko można się posunąć, nie tracąc z oczu rozmaitych pewników. (…)
KÖNIG: Ale to, co powiedziałeś o ostrożności jako regule w postępowaniu Kościoła, powinno odnosić się także do tematu regulacji urodzin. W tej sprawie wmanewrowano się przecież w ślepy zaułek, głównie z powodu rozróżnienia, kwestionowanego także przez medycynę, na metody „sztuczne” i „naturalne”; tak jakby również pod względem moralnym wszystko sprowadzało się do spłatania figla naturze! W dzisiejszym świecie, w którym rozpowszechniają się takie zjawiska jak seksizm (oznaczający dominację jednej, silniejszej płci męskiej nad drugą) i promiskuityzm (styl częstej zmiany partnera bez uczuciowego związku), nauczanie Kościoła powinno wziąć za cel humanizację w małżeństwie i rodzinie.
RATZINGER: Argumentacja Kościoła w tej kwestii była na pewno dotąd zbyt często abstrakcyjna, wywodziła się z założeń filozoficznych, metafizyki i sens nauczania pozostawał dla wielu niezrozumiały. Co innego rozumie pod pojęciem „natura” lekarz, co innego metafizyk, a jeszcze inne znaczenie ma to słowo w języku codziennym. (…)
KÖNIG: Powstaje wrażenie, jakby katolicka teologia moralna obracała się wyłącznie wokół tych tematów, do tego jeszcze z owym irytującym rozróżnieniem na „sztuczne” i „naturalne” metody zapobiegania ciąży. Bardzo wielu ludzi nabiera przy tym przekonania, że regulacja urodzin graniczy z aborcją. W ten sposób ryzykuje się utratę wiarygodności w tym, co z moralnego punktu widzenia najistotniejsze.
RATZINGER: Terminologia „sztuczne — naturalne” wywołuje niewątpliwie nieporozumienia i kieruje cały problem na niewłaściwie tory.

 

2. W 1999 r. na zaproszenie Znaku do Krakowa przyjechał Ratzinger. Znak zorganizował wtedy z nim (19 kwietnia) w dominikańskim klasztorze dysputę na wzór scholastycznych dyskusji studentów z profesorem teologii. Ratzinger siedział na środku kapitularza a po obu bokach miał po trzech pytających: Elżbietę Adamiak, ks. Tomasza Węcławskiego, Karola Tarnowskiego, o. Grzegorza Chrzanowskiego, Jarosława Gowina oraz Janusza Poniewierskiego. Ten ostatni zapytał o antykoncepcję. Dysputa została opublikowana w 534 numerze miesięcznika Znak (11/1999):

 

JANUSZ PONIEWIERSKI: Ów niezmienny rdzeń [chodzi o niezmienne prawdy w nauczaniu], o których mówimy, to, oczywiście, nie tylko Credo, ale także np. chrześcijańska wizja człowieka. Oprócz niego są elementy mniej istotne, które mogą podlegać dyskusji i zmianie. Czym w tym kontekście jest stosunek Kościoła do antykoncepcji?

KARD. RATZINGER: To bardzo trudne pytanie. Nie wchodźmy w złożone problemy kazuistyki. Spróbuję tylko pokazać istotę rzeczy. Wprowadzenie pigułki antykoncepcyjnej w osławionym 1968 roku dało początek rewolucji seksualnej, która przeobraziła nasze społeczeństwo. Najistotniejsze było to, że oddzielono, jako dwa całkowicie odrębne elementy, płodność i seksualność. Zna Pan może książkę Aldousa Huxleya „Nowy wspaniały świat”? W tej futurologicznej powieści autor opisuje nowy świat, w którym ludzkość pragnie posiadać dzieci, ale uważa, że jest to sprawa tak racjonalna, że nie należy realizować jej na sposób biologiczny, lecz tylko rozumowy. W ten sposób seksualność traci swoją humanistyczną głębię, a człowiek zaczyna być wytwarzany w laboratoriach. Dochodzi się, jak mówi autor, do schizofrenii, do głębokiego podziału człowieka. Obecnie obserwujemy podobne tendencje. Chcemy „produkować” człowieka przy pomocy racjonalnych i klinicznych struktur medycyny. Człowiek będzie wytwarzany, planowany jak rzecz, a seksualność nie będzie już miała wartości moralnej, ludzkiej, personalistycznej, ale stanie się biologiczną funkcją naszej egzystencji. To rozszczepienie człowieka nie jest pomyślane w celu podwyższenia jakości jego życia, lecz powoduje degradację jedności ciała i ducha tego niepowtarzalnego stworzenia, jakim jest człowiek. Papież walczy tu o jedność egzystencji ludzkiej, o humanizację i personalizm seksualności, o uznanie cielesności naszego istnienia. Nie powinniśmy gubić się w kazuistyce, lecz powinniśmy uznać tę głęboką opcję antropologiczną Papieża.

 

3. W wywiadzie-rzece „Sól ziemi” (Znak 2005) Peter Seewald pyta także o antykoncepcję. O ile sobie przypominam Ratzinger coś ogólnie mówi o jej szkodliwości. Ale przyciśnięty do muru konkretnym przypadkiem natychmiast ucina rozmowę odesłaniem… do spowiednika. A przecież spowiednik nie ma prawa decydować za małżonków! Niestety, gdzieś mi się ta książka zawieruszyła, dlatego cytuję za artykułem „Prezerwatywa i śmierć” Artura Domosławskiego publikowanym w GW (19-20.02.2005):

 

Pytany przez Petera Seewalda w wywiadzie-rzece „Sól ziemi”, czy małżeństwu, które ma kilkoro dzieci, a – w domyśle – stosuje również antykoncepcję, „można zarzucić brak pozytywnej postawy wobec prokreacji”, Ratzinger odpowiada: „Nie, z pewnością nie. I nic takiego nie powinno mieć miejsca. (…) Powiedziałbym, że są to kwestie, które powinno się omawiać z kierownikiem duchowym, z kapłanem – kwestie, których nie można ujmować abstrakcyjnie”.

 

4. I ostatnia wypowiedź: dla „La Repubblica” przedrukowana przez „Tygodnik Powszechny”:  

 

LA REPUBBLICA: Wielki splot problemów między Kościołem a światem stanowi etyka seksualna. Encyklika „Humanae vitae” otworzyła przepaść pomiędzy magisterium a zachowaniem wiernych. Czy nie czas na nowo przemyśleć jej treść?

 RATZINGER: Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że musimy kontynuować naszą refleksję. Już w pierwszych latach pontyfikatu Jan Paweł II ukazał nowe podejście do problemu: podejście antropologiczne, personalistyczne, rozwijając wizję bardzo różnych relacji między Ja i Ty mężczyzny i kobiety. Jest prawdą, że pigułka antykoncepcyjna otworzyła drogę rewolucji antropologicznej na ogromną skalę: okazała się nie tylko, jak na początku można było sądzić, środkiem pomocy w trudnych sytuacjach, ale zmieniła całą wizję seksualności, ciała, samego człowieka. Seksualność została odłączona od płodności i tak dokonała się głęboka przemiana rozumienia pojęcia ludzkiego życia. Akt seksualny stracił intencjonalność i celowość, które wcześniej były dlań oczywiste i decydujące. Teraz wszystkie rodzaje seksualności mają równą wartość. Z tej rewolucji wywodzi się przede wszystkim zrównanie homoseksualizmu i heteroseksualizmu. Dlatego mówię, że Paweł VI wskazał na problem największej wagi.

 

Zwróćcie uwagę: „to bardzo trudne pytanie”, „jest dla mnie rzeczą oczywistą, że musimy kontynuować naszą refleksję”…

 

PS. Znalazłem fragment z „Soli ziemi” online (choć coś w nim jest językowo pokręcone) w wypowiedzi brodacza_51 na takim forum.

37 komentarzy do “Ratzinger o antykoncepcji

  1. ~MacMarc

    czyż nie powiedzieli prawdę? seks staje się nizaleznym boćcem, narkotykiem, a nawet sportem, pozbawinym często emocji, uczuć, o którym się zapomina i szuka nastepnej okazji. To jest jednym z powodu ataku na Kościół, bo sprzeciwia się wolnemu seksowi, a o środkach antykoncepcyjnych to można mówic wiele, często są powodem niepłodności, wywołane środkami hormonalnymi, burzącymi naturalny cykl kobiety, podobnie jest z mechanicznymi metodami zapobiegawczymi, u mężczyzn osłabiają „efekt” i nie sprzyjają jakże ważnemu „połączeniu ciał”, wszystko co sztuczne ma swoją cenę, kwestia czy jest tego warta, bo mozna naturalnie równie skutecznie, ale o niebo lepsze, ale warunek podstawowy, uczucie.

    1. ~Arnold Buzdygan

      Seks to rozrywka od samego zarania dziejów, takim go właśnie stworzył Stwórca i żadne Twoje zaklęcia nic w tej kwestii nie zmienią. Dla normalnych, dojrzałych osobników, rozrywka niezwykle przyjemna jak i również zbliżająca partnerów do siebie, przez co zapewne miesza Ci się to z uczuciami choć to nie uczucia decydują o seksie lecz pożądanie Bo uczucia to jedno, a seks to drugie i tak to było, jest i będzie, że czasem idzie w parze a czasem osobno. I litości – daruj sobie gadanie, że wszystkie małżeństwa uprawiają seks z wielkiej miłości do siebie, a nie pożądania/przymusu bo w takiej bajki to wierzą już tylko niemowlaki ze żłobka.Powinieneś także się mocno doszkolić bo duby smalone opowiadasz o „burzeniu naturalnego cyklu kobiety”. Przez całe istnienie ludzkości ten „naturalny cykl kobiety” burzony jest przez zajście w ciążę, teraz środki antykoncepcyjne to tylko symulują.Więcej wiedzy, mniej oszołomstwa

        1. ~Arnold Buzdygan

          Coś poza inwektywami potrafisz wydukać?Rozumiem, że Ty jesteś zintegrowany wtórnie i dlatego tylko na tyle Cię stać?zdrówka

      1. ~MacMarc

        własnie, może trochę wiedzy w tej materii by nie zaszkodziło! ale pod warunkiem, że nie będzie pochodziła z GW, czy mediów tvn itp. co do pożądania masz rację! ale człowiek tym się rózni od zwierząt, ża ma wolną wolę i może ją kontrolować! choć co do zwierząt, to one potrafią być bardziej moralne od człowieka, pilnują swoich naturalnych zasad moralnych nawet za canę życia, czyż ludzie nie są zdolni do zbrodni za zdradę? między ludźmi a zwierzętami jest zasadnicza różnica, ludzi rodzi się mniej, więc pożądanie ciągle wystepuje, ale uwarunkowania społeczne, materialne, wstrzymują nas od posiadania gromady dzieci, czujemy się bezpiecznie, losowa umieralność dzieci, czy to od chorób, czy od wrogów, jest znikoma, w przeciwieństwie do zamierzchłych czasów, gdzie rodzina stanowiła małą armię w swojej i klanu obronie, a przyjemność, jak to określasz, jest tylko połowiczna, jeżeli nie jest scalona uczuciem, podobje jak cukierek, tylko ty wiesz jak smakuje, czy ty wiesz jak wygląda aureola kochanków na zdjęciu Kirliana?! to wulkan energi!!!

        1. ~Arnold Buzdygan

          Tyle, że nie rozmawiamy o kontrolowaniu swoich pożądliwości, lecz o tym, że seks jest wynikiem POŻĄDANIA SEKSUALNEGO, a nie UCZUCIA. To, że się ludzie obdarzają nawet najsilniejszym uczuciem, nie oznacza, że się zawsze pożądają. Co do zwierząt to nie wiem – czyżbyś uznawał małpy naczelne za przynależne do gatunku homo? Mi taki pogląd nie przeszkadza, pragnę Ci jednak zwrócić uwagę na ich zachowania seksualne, bo ich obserwacja wyraźnie pokazuje jak seks jest kompletnie oderwany od prokreacji i spełnia istotne funkcje SPOŁECZNE. Nie wiem też dlaczego uważasz, że przyjemność jest połowiczna gdy nie jest scalona uczuciem. To kompletna nieprawda, przyjemność w seksie zależy od stopnia ekscytacji, emocji i pobudzenia, więc rozkosz ze zbliżenia z obcą, niedarzoną uczuciem osobą, może być silniejsza – choć i słabsza też – niż z kochanym partnerem. Nie ma tu przełożenia, że może być tylko w połowie, czy jakiejś tam części mniejsza bo… brak uczucia. Ba! Ze skali popularności „zdrad” śmiem przypuszczać nawet, że tak jest w większości przypadków, że rozkosze ludzie mają większe z seksu podczas skoku na bok niż z seksu ze stałym i kochanym partnerem. Co do mojej wiedzy o antykoncepcji to wynika ona ze źródeł medycznych, a nie TVN, Wyborczej czy innej takiej pozycji. Nie wiem, więc dlaczego wyskakujesz mi tu z takimi „zarzutami”.

          1. ~gościówa

            Arnoldzie, zgadzam się z tym, co napisałeś powyżej. Komentarz do sprawy małp naczelnych: od czasu, gdy wybitnie rozwinęły się badania genów, naukowcy mówią, że szympansy właściwie powinny być zaklasyfikowane do rodzaju homo. To, że nie są, wynika wyłącznie z tradycji.

          2. ~Arek

            Tak, wiem. I osobiście przychylałbym się do poglądu, że szympansy itp. powinny być co najmniej uwzględniane jako potencjalny gatunek homo. Ba! Uznaję, że wobec wielu gatunków powinniśmy stosować prawa przynależne dla ludzi, nawet jeżeli mielibyśmy nadal je uważać za zwierzęta, mam tu na myśli np. delfiny, wieloryby, słonie.

    2. ~konandogmatyk

      MM masz calkowita racje – seks to wielka opowiesc o uczuciach a nie wykonywanie odruchow odzwierzecych, i na tym polega istota czlowieczenstwa aby opanowac pozadania i leki czyli wyjsc z niemowlecej integracji pierwotnej. niestety religie dogmatyczne chca pozostawic na tym etapie czlowieka bo taki ich interes wiec wiekszosc nazywajacych siebie ludzmi do tylko ludziopodobne bydlatka, ktorym sluzy caly aparat komercji w tworzeniu durnych ideologi. chocby 1 sprzecznosc – przymus zycia w jednym zwiazku i niezgoda na rozwod, sluzy temu aby nieszczesnizukali pocieszen; a realizowanie milosci jest prawem kazdego czlowieka; jesli ludzie sie spotkali i wymienili dobro i to sie skonczylo nic zlego w nastepnych spotkaniach, co prosze nie zrozumiec jako prawo do dublowania – 1 zasada – nie krzywdzic, i tyle.

    3. ~Ewa

      SEKS TO NAJPIEKNIEJSZE CO ISTNIEJE.kocham sie z kazdym,kazdy kocha inaczej. Trzeba z zycia korzystac,poki to jest mozliwe.Kosciol mnie nie interesuje,ci panowie w sutannach maja kochanki,gospodynie i dzieci.Sa pedofilami,ktorzy robia krzywde dzieciom,i to jest podle i nikczemne,to hypokryci bez serca.Natomiast seks daje mi zycie i radosc.Korzystaja z niego mlodzi i starzy.Niech zyje SEKS.

      1. ~MacMarc

        jeszcze podaj, dla pełnej informacji, czy „kochasz” się dla pieniędzy, czy w promocji za free? zasady moralne istniały od czasu jak istnieje człowiek i mieszanie do tego kościoła jest nieporozumieniem, choć jak to u ludzi bywa potrzebuje punktu odniesienia, rodzice, kościół, przyjaciele, czyli z kim przystajesz, takim się stajesz! ciekawe co powiez, jak przypląta się kara za grzechy, syfilis, HIV …, wyobrażasz sobie rodzinę, w której na przemian z mężem chodzicie na boki, czy zaakceptujecie potencjalne dzieci nieznanych ojców, a może ty jesteś Aneta?

        1. ~Mariola

          mAC ONALD Ewa ma rację,seks to przyjemnosc a nie tylko akt rozpłodu,nie ładnie pytac kobietę której nie znasz czy za sex bierze pieniądze,kobieta to nie ksiądz,który modli się za kasiore,także mac jesteś mniej niż zero

      1. ~MacMarc

        masz rację, bys miał pełną jasność, chodzi o bodziec ! a co do bocianów, czyż nie są godne nasladowania? kochają raz i po grób!

  2. ~Arnold Buzdygan

    Zaczynam Cię podziwiać Arturze za Twoją odporność, wyrozumiałość na wciskanie takich kitów. Ja jakoś nie mam tego gdy ktoś uprawia bezczelne drwiny z mojej inteligencji jakby brał mnie za idiotę. :(Wydawało mi się, że hierarchowie Kościoła Katolickiego w końcu zmądrzeli, że celem seksu nie jest JEDYNIE prokreacja – która jest celem absolutnie BIOLOGICZNYM a nie HUMANISTYCZNYM – że ma wiele innych zadań i celów, nie mniej istotnych dla człowieka, a tu masz babo placek! Kręcą się wokół tej nieszczęsnej prokreacji jak pies wokół własnego ogona! 🙁 Powiem Ci szczerze, że chyba nie ma nic bardziej odpychającego od KK niż te bajdy o antykoncepcji. Przecież każdy wie, że jedynym powodem sprzeciwu wobec antykoncepcji jest ich przekonanie, że jest powodem uwolnienia się kobiet od strachu przed ciążą a co za tym idzie większej swobody i rozwiązłości. Nie ma tu żadnych teologicznych uzasadnień co do sprzeciwu wobec antykoncepcji co zresztą sami pokazują promując „naturalne metody” typu kalendarzyk itd. itp.Także moje pytanie – dlaczego tak inteligentny człowiek jakim jesteś tak uporczywie się w tym babrze!?

  3. ~Zakejt

    W sprawie seksualności i płodności każdy powinien być papieżem dla siebie. Redukcja miliardów papieży do jednego, watykańskiego, jest dziwactwem. Ten jeden jest wrogiem współżycia, bo zaleca je tylko pod pewnymi warunkami. Ten jeden nie płodzi dzieci w małżeństwie, bo praktykuje celibat. Ten jeden jest przeciwnikiem używania środków antykoncepcyjnych, co jest naturalne. Skoro nie płodzi, to po co byłyby te środki. Antykoncepcja jest dla tych, którzy żyją i spółkują. Koncepcja w sprawie antykoncepcji może być ważna tylko dla księży, aby nie robili rzeczy zbytecznych i nie używali kondomów, jeśli doktryna zabrania współżycia. Ale gdy księża zaczynają żyć jak inni, wtedy kondom jest przydatny. Szczególnie wtedy, gdy istnieje opór księży przed płaceniem alimentów. Przecież wiadomo, że sprawcą ciąży może być Duch Święty, więc niech on płaci.

  4. ~śmig_nik

    a co Pan myśli o spirali? fajnie się ją zakłada ale jest wg mnie wiele innych sposobów. kapturek jest nie wygodny jeszczego trzeba smarować kremem plemnikobójczym, A co pan myśli o pastylkach dla mężczyzn podobno nie długo się pojawią. Zawsze jest pytanie jak to będzie wpływać na jakość nasienia w przyszłości, ale generalnie może to być najlepszy sposób na normalne życie bez nie planowanych dzieci. Ciezę się że księża zaczynają sie douczać w tej kwestii, zastanawiam się tylko dlaczego publicznie?

    1. ~mariusz

      Ewo: a może tak przez tydzień pomieszkać z 10 wyposzczonymi panami w celi. Seks to zdrowie, radość

      1. ~Mariola

        mariusz,ciekawe jakby wyglądał twój odbycik po pobycie w takiej celi,buahahahahahahahaha,nie życz nikomu niczego złego co tobie niemiłe,zapamietaj do do za*ranej śmierci

    2. ~Arnold Buzdygan

      Spirala to środek wczesnoporonny, a nie antykoncepcyjny. Co do tabletek u facetów to już to widzę jak kobiety uwierzą facetowi, że bierze takie coś. To raczej będzie wsparcie antykoncepcji kobiety, a nie coś zamiast. pozdrawiam

  5. ~Niezapominajka

    I tak w koło Macieju… A/k, prokreacja, ilość dzieci… Znowu znika gdzieś miłość.Dla mnie zasadą pierwszą powinno być prawo każdego dziecka do miłości rodziców! Dlaczego o tym się wogóle nie mówi? Obserwuję ostatnio z bliska dwoje młodych ludzi, którzy nie otrzymali od swoich rodzin niczego. Są małżeństwem z małym dzieckiem. Nie mają żadnej pomocy ze strony swoich rodzin, od pomocy społecznej też nic nie dostaną- bo pomoc należy się tylko samotnym matkom czy ojcom… Pracują- ale nie stać ich nawet na wynajmowanie mieszkania na tzw. wolnym rynku. Każdy chce zarobić, a jeszcze jak ludzie usłyszą o dziecku- to przecież wielki kłopot! Usłyszeli już parę razy taką radę: oddajcie dziecko do domu dziecka, sami jakoś stańcie na nogi, potem dziecko odbierzecie.Na pewno i Pan Artur, i Gościowa i inni, wiedzą, co mogą dawać swoim wychowankom domy dziecka. Mam znajomych, którzy adoptowali dwoje dzieci, które spędziły tam po parę lat. Tych ran nie mogą wyleczyć już 5 lat, choć starają się niesamowicie!Probujemy trochę pomóc tym ludziom, chociaż to nas przerasta.Może Bóg dopuszcza takie sytuacje np. po to, by miłosierni mogli się wykazać… Nie bardzo mi się takie tłumaczenie podoba, wolałabym, żeby takich sytuacji nie było…Pewnie jestem relatywistką moralną… :Wydaje mi sie, że lepiej jest, gdy para ludzka decyduje się na in vitro i potem bardzo kocha to dziecko ( chociaż biskupi nazywają to niegodziwością, metodę in vitro, nie miłość do dziecka), niż gdy poczyna się dziecko w sposób (biologicznie?) godziwy, a potem traktuje je jak wroga…Rozumiem te zagrożenia wynikające z oddzielenia sexu od prokreacji i z coraz większej ingerencji nauki i techniki w te sprawy. Lema już nie ma, kto jeszcze ma dość wyobraźni?Ale podkreślam: w dyskusji o a/k w ramach KK za mało mówi się o tym, że pierwsza i najważniejsza powinna być miłość do dziecka, do tego które się może począć. Bo to właśnie jest prawdziwa odpowiedzialność. Kładzie się nacisk na metody a/k, na tzw. czystość. W porządku, ale jesteśmy słabi, grzeszni. Niech chęć bycia „w porządku” względem tych zasad idzie w parze z odpowiedzialnością za szczęśliwe życie tych, których na świat powołujemy. Podobno bardzo ważne jest zaakceptowanie dziecka już od samego początku!!! Czy każdy, kto żyje zgodnie z npr mógłby przyznać, że każdą tzw . wpadkę powita z radością?Poczytałam trochę różnych zwierzeń na forach katolickich i wiem, zresztą to „samo życie”, nie jesteśmy, nie jesteście , bez winy…To wszystko jest jedną całością, grzeszność z powodu nieczystości czy grzeszność z powodu niedawania miłości własnym dzieciom… Wiadomo, jesteśmy grzeszni i bzdury plecie kto ma się za idealnego… Ale większy nacisk powinno się kłaść na to, czy nasze czyny przyniosą dobre owoce dla innych niż na samą doskonałość moralną. Efektem doskonałości moralnej (żony, ortodoksyjnej katoliczki) może być np. rozbite małżeństwo: jeśli wierzyć autorowi powiesci w odcinkach, Raybanowi. Jego historia, bardzo modelowa, opisana jest na forum npr. Ciekawe, czy Pan czytał to i co Pan o tym sądzi, Panie Arturze?

    1. ~mariusz

      Niezapominajka: ciekawy post. Zauważyłem, że rozmowy o seksie, seksualności stają się zbyt „techniczne”, zawężają się do penetracji pochwy penisem i związanych z tym implikacji.

      1. ~mariusz

        Mariola: Nikomu tego nie życzę, natomiast Twoje buhaha zle o Tobie świadczy. Jak ktoś sprowadza uprawianie miłości do sportu lub hobby to dobrze go schłodzic w ten sposób.

  6. ~stańczyk

    Nie pogniewaj sie na mnie autorze bloga, ale nazywanie obecnego Papieża per Ratzinger, nawet jeżeli pisze się o nim w czasie przeszłym, to duży nietakt. Bo chyba wtedy był księdzem, więc wypadałoby przynajmniej napisać ksiądz Ratzinger, bo nie podejrzewam abyście byli na „ty”. Chyba, że zasugerujesz, niczym sienkiewiczowski Sanderus z „Krzyżaków”, żeś ubiegłej Wielkanocy jadł jaja na twardo z Ojcem Świętym;-) Obecny papież raczej z Tobą krów nie pasał, więc sugeruję troszkę pokory i taktu drogi redaktorze. Pozdrawiam i zyczę Szczęśliwego Nowego 2008 Roku:-) ironicznystanczyk.blog.onet.pl

    1. ~S A L A D Y N

      stańczyk,trochę pokory i rozumu,papież nie jest i nigdy nie będzie Ojcem Świętym,tak go nazywając najnormalniej w życiu bluźnisz,Ojciec Święty jest w Niebie,jedyny i prawdziwy,a „przedstawiciele”-urzędnicy Krk są tylko i wyłącznie klechami /łącznie z papieżem/

    1. ~mariusz

      Bez przesady przyjacielu, ile musimy się korzyć przed szefem w pracy, klientem, żeby mu coś sprzedać, wypijać litrami ohydną czerwoną herbatę, bo posiada rzekomo lecznicze właściwości, niedojadamy, żeby uzbierać na samochód itd.

  7. ~Niezapominajka

    „Dwie tylko rzeczy mogą nas zbawić: myśl i modlitwa. Bieda w tym, że ci, którzy myślą, nie modlą się, a ci, którzy się modlą- nie myślą”.Znalazłam to w książce J. Grzegorczyka „Adieu” ( a jest to cytat z „Czerwonego Kapelusza” Marshalla), którą od deski do deski przeczytałam w sylwestrową noc. To dobra lektura, polecam. W Sylwestra mamy problem z psami, które wariują z powodu fajerwerków i nie możemy się ruszyć z domu, niemniej przyjemność przeczytania tej książki mogę przedłożyć nad niejedną balangę. Podobno kolejne tomy są coraz lepsze…Życzę blogowiczom, Panu Arturowi, a także sobie, żebyśmy w tym roku poświęcali więcej czasu na modlitwę.Zastanawiałam się, czy Panu Bogu nie mogłyby wystarczać nasze krótkie modlitwy, takie SMS-y… Ale także w „Adieu” znalazłam coś takiego:” Od kiedy zacząłem się modlić z Adamem, poznalem lepiej niż dotąd, że modlitwa jest po prostu byciem z Jezusem i traceniem z Nim czasu”. ( To chyba ważne, że Adam to człowiek w dużym stopniu upośledzony, niepełnosprawny jak byśmy teraz powiedzieli…). Czyli że ilość czasu przeznaczona na modlitwę też ma znaczenie…

  8. ~truten

    niesamowite ze katolicy się ekscytują tym że kiedyś tam raz papież w rozmowie powiedział że antykoncpecja to problem !Albo że trzeba kontynuować refleksję.W ciagu 80 lat swojego życia B16 trzy razy coś tam niewprost powiedzial w środku jakiejś rozmowy o antykoncpecji co nie było totalną krytyką antykoncepcji i już pojawiają sie wpisy na blogach, forach dyskusyjnych, analizy itd.jakby to jakas rewolucja w nauczaniu sie dokonała.A tekst jest cytowany, powielany jak by to normalnie jakaś encyklika wyszła.Ba nawet spotkałem sie ze stwierdzeniem ze te TRZY – słownie trzy – zdania to dowód na to ze w koscile jest dyskusja na temat antykoncepcji.No po prostu dramat jak na to trzeźwo spojrzeć.Wielka dyskusja w zasadzie o niczym.No coz na bezrybiu i rak ryba.

  9. ~Rominagrobis

    Panie Arturze, dziękuję za „odwalenie” całej roboty internetowego poszukiwacza. Ja na razie ledwie znajduję czas, żeby śledzić Pańskiego bloga, bo jestem mamą półrocznej córeczki, która właśnie nauczyła się raczkować i ledwie przeczytałam pierwszy akapit tego wpisu, a ona już była pod choinką i zaczęła nawiązywać bardzo serdeczny kontakt z wielką, srebrną bombką. Pozdrawiam.

  10. ~proste jak cep

    Czym jest antykoncepcja ? – jest wypróbowanym skutecznym sposobem na planowanie rodziny,dzieci „niechciane,przypadkowe”są niejednokrotnie dla niej balastem,a to,że nie podoba się to klerowi to mało ważne,nam też się wiele nie podoba co oni „wyprawiają”

  11. ~smoczynka@op.pl

    Widzę, że i ta dyskusja – jak wiele innych na tym forum – jest opanowana przez dwie przeciwstawne wizje seksu. Z jednej strony mamy „sport”, „zabawę”, „czynność neutralną”, a z drugiej „dopełnienie miłości” i „święty seks małżeński”. Te wizje nijak do siebie nie przystają, może by poszukać prawdy gdzieś pośrodku?Moja propozycja – seks jest czynnością, która zwykle wywiera duży wpływ również na ludzką psychikę (bo, że na ciało, to oczywiste). Nie chodzi tutaj jedynie o możliwość poczęcia; współżycie po prostu często wytwarza podświadomą więź między partnerami. Nie zakładam, że zawsze – za to skłaniam się ku tezie, że kobieta jest bardziej podatna na ten rodzaj „przywiązania” (może to efekt biologiczny, może kulturowy).Ta początkowa więź może rozwinąć się w coś więcej, może też obumrzeć. Jeśli jest poparta wzajemną miłością, dobrą wolą oraz pracą obu stron, może stać się „święta”. Stać się przeżyciem mistycznym ;-)Wydaje mi się, że te wszystkie warunki nie pozwalają na osiągnięcie tego „najwyższego poziomu” z byle kim. Przede wszystkim dlatego, że kombinacja wszystkich czynników w/wym występuje rzadko, i moim zdaniem nie każdy czlowiek jest zdolny do miłości. Są osoby niedojrzałe, i takie, które nie dojrzeją nigdy…Zatem nikła jest szansa, żeby pierwszy spotkany partner był tym właściwym. Dlatego między innymi nie popieram tzw. czystości przedmałżeńskiej, ani też zawierania małżeństwa w młodym wieku. Można się w ten sposób dać „złapać” na seks i ciekawość (bo przecież już chcielibyśmy się pokochać, ale do tego religia nakazuje wziąć ślub).Nie propaguję podejścia typu „z byle kim, byle gdzie”. Do seksu moim zdaniem należy podchodzić odpowiedzialnie, obojętnie w jakim jest sie wieku. A tego akurat nikt młodych ludzi nie uczy!Nikt ich nie uczy, jakie konsekwencje psychologiczne niesie ze sobą seks. Jednak „odpowiedzialne podejście” nie oznacza, że trzeba od razu brać ślub! Jeśli to właściwa osoba, to i tak sie weźmie. Jeśli nie – można odejść.I dalej – fakt, że można odejść, nie musi pociągać za sobą „lekkiego” podejścia i braku starań. Człowiek, z którym zdecydowaliśmy się związać przez seks, został przez nas wybrany i wyróżniony. Obie strony powinny to docenić. Gdy w związku pojawia się seks, dowiadujemy sie bardzo wiele o swoim partnerze. Czasem jest to wiedza, która dyskwalifikuje go/ją jako kandydata na żonę/męża. I nie mam tutaj na myśli kwestii technicznych. Relacje po podjęciu zwykle sie zmieniają i dobrze jest wiedzieć, w jakim kierunku pójdzie ta zmiana….Poza tym, osoby już nieco doświadczone, które spróbowały seksu i oswoiły się z nim, wiedzą, że nie jest on najważniejszy.Mają zupełnie inne podejście niż wyposzczeni młodzi małżonkowie w wersji poprawnej katolicko…pominę już fakt, jak wiele osób po iluś latach odkrywa, że „ciekawe, jak to by było z kimś innym”, niekoniecznie z małżonkiem.Doświadczeni tego problemu nie mają – wiedzą, że jakości seksu nie poprawia sie zmieniając partnera.Pozdrawiam

    1. ~gościówa

      Ciekawe przemyślenia, ale zastanawiam się, czy ten (mniej lub bardziej) dychotomiczny podział na zwolenników „seksu dla sportu” i „seksu z miłości” nie wynika czasem z uwarunkowań biologicznych: Ci obdarzeni większym libido będą mieli poglądy bardziej „sportowe”, a ci z mniejszym popędem – bardziej „miłosne”?

      1. smoczynka@op.pl

        Witaj Gościówo!Ten podział wydaje mi się nie trafiony, ponieważ znam sporo żywych przykładów kombinacji wysokiego libido z bardzo dojrzałym podejściem do seksu i związków. Sama takie podejście usiłuje w sobie wypracować ;-))Nawet powiedziałabym, że odkrycie „pozacielesnych” aspektów seksu wzmaga chęci 😉

      2. smoczynka@op.pl

        …dodam samokrytycznie, że chociaż „sportowego” podejścia nie miałam nigdy, to kiedyś było ono bardziej „ciekawsko-idiotyczne” niż teraz. …może dzięki temu mam pewne odczucie, jak płaski może być sekd bez miłości…

Możliwość komentowania została wyłączona.