Rola wstrętu w seksie

Para namiętnie całuje się na środku chodnika albo w tramwaju. Czujemy się zażenowani, ta ostentacja może w nas wzbudzić także niesmak.** Zażenowanie ma kilka powodów. Chodnik czy tramwaj jest miejscem publicznym, powinniśmy więc brać pod uwagę, że nie jesteśmy tu sami. Swoim zachowaniem owa para daje nam jednak do zrozumienia, że kompletnie ma nas w nosie. Po drugie, intymność jest wyjątkową relacją, do której pełny dostęp mają zaangażowane w nią osoby, przypadkowi przechodnie lub pasażerowie ani nie chcą, ani nie powinni w nią wchodzić. O biologicznych korzeniach ochrony intymności już swego czasu pisałem („Zamknięte drzwi sypialni”).

Ale skąd niesmak?

To proste: to nie ja całuję ową dziewczynę, tylko ten facet – fuj! Tu się odzywa wstręt – emocja, która spełnia ważną funkcję w relacjach seksualnych. Jonathan Haidt w książce „Szczęście” pisze: „Rola emocji wstrętu w sferze seksualnej przypomina funkcję, jaką pełni w wyborze jedzenia – pomaga nam w rozpoznaniu wąskiego zbioru kulturowo akceptowanych partnerów i aktów seksualnych” (str. 325). Potraktujmy obie role osobno, gdyż wstręt, który nimi kieruje, ma różne podłoże: system doboru partnera posługuje się pierwotną i prostą wersją wstrętu, natomiast dobieraniem zachowań seksualnych kieruje wstręt wtórny, kulturowo uwarunkowany.

*

W dziedzinie intymnych kontaktów wstręt to nasze „ustawienie fabryczne” – z łatwością wyłącza go jedynie pożądanie seksualne. Zatem wstręt działa jak wstępne sito przy wyborze partnera seksualnego: jeśli dany kandydat nie potrafi wzbudzić naszego pożądania, na dłuższą metę nie ma szans. Działa to na prostej zasadzie. Skoro wyzwalaczami reakcji wstrętu są m.in. wszelkie wydzieliny, a stosunek seksualny na poziomie biologicznym to „wymiana płynów” (jak wspominałem w poprzednim wpisie), wstręt chroni nas przed podejmowaniem współżycia z nieodpowiednią osobą.

Ten prosty mechanizm łatwo wyjaśnia także reakcje homofobiczne. Jeśli jestem heteroseksualny, seksualność męska musi wywoływać we mnie wstręt (i dobrze mieć tego świadomość, że np. niechęć do gejów wspiera się na prymitywnej emocji). Ale i na odwrót – kiedyś zobaczyłem to na własne oczy. Przy okazji wyjazdu służbowego razem z dwoma dziennikarzami krakowskimi i wybitnym tłumaczem literatury czeskiej i słowackiej jadłem swego czasu obiad na statku pływającym po Dunaju w Bratysławie. Restaurację obsługiwała niezwykłej urody kelnerka, która zupełnie niepotrzebnie swoją kobiecość podkreślała głębokim dekoltem i kusą spódniczką. Stoliki, przy których siedzieliśmy, były dość niskie, więc łatwo sobie wyobrazić nasze miny, gdy owa kelnerka podawała nam obiad. To, co było zaskakujące, to reakcja owego wybitnego tłumacza: na jego twarzy zamiast zachwytu pojawił się grymas autentycznego wstrętu. To było tak sprzeczne z naszymi odczuciami, że wówczas dotarło do mnie, iż ma odmienną orientację (jak się później dowiedziałem, był dość znany z tego w środowisku literackim). Tak, tak, piękna kobieta może wywoływać wstręt!

Myślę, że lęk przed mało wdzięczną rolą bycia źródłem czyjegoś wstrętu kryje się właśnie za wstydem seksualnym – wbrew temu, co w książce „Miłość i odpowiedzialność” pisze Karol Wojtyła. Zdaniem przyszłego papieża (książka została wydana w 1960 r., ale ta sama interpretacja wstydu pojawia się także w katechezach Jana Pawła II „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”), wstydzimy się własnej seksualności i ukrywamy ją dlatego, gdyż może stać się ona przedmiotem użycia, co jest niegodne człowieka. Dlatego jego zdaniem wstyd pełni ważną rolę etyczną. Wojtyła mówi, że tylko miłość jest zdolna do absorpcji wstydu seksualnego.

To mi się wydaje niezgodne z doświadczeniem. Kiedyś zrobiłem miniankietę wśród koleżanek i wyszło na to, że wstydzimy się z powodu lęku, iż nie zostaniemy zaakceptowani – w szczególności, że nasza seksualność nie zostanie zaaprobowana. Co to oznacza? Że zamiast pożądania wzbudzi wstręt. Miłość rzeczywiście neutralizuje taki lęk. Ale przecież czyni to już także samo pożądanie. Tymczasem dla Wojtyły pożądanie jest etycznie niebezpieczne, gdyż samo z siebie dąży do uprzedmiotowienia cudzej seksualności (przy takiej interpretacji każde szczytowanie jest wzajemnym maksymalnym uprzedmiotowieniem, gdyż podczas orgazmu pożądanie ogarnia całą naszą osobowość, nasze wyższe funkcje – rozum i wola – są całkiem bezradne – papież nie dostrzegał tej konsekwencji jego założeń). Problem z etyką seksualną Karola Wojtyły mam właśnie taki, że nie ma ona wsparcia w empirii – jest konstruktem metafizycznym.

*

Powróćmy do głównego wątku, gdyż pozostał do omówienia jeszcze wstręt jako regulator aktów seksualnych. Dla jednych nie do przyjęcia jest np. seks oralny, choćby miał się odbywać z osobą najbardziej kochaną. Dla innych niektóre pozycje wzbudzają silną niechęć. Od czego to zależy?

Wspomniani w poprzednim wpisie badacze wstrętu – Paul Rozin i Jonathan Haidt – twierdzą, że wstręt wzbudza „zwierzęcość” naszej natury. W ten sposób w relacjach społecznych chcemy się wyraźnie oddzielić od świata zwierząt. Wstydzimy się np. czynności fizjologicznych, bo przypominają o naszym zwierzęcym pochodzeniu. A ponieważ przypominają o naszym zwierzęcym pochodzeniu, wzbudzają wstręt. Taka socjalizująca nas adaptacja współpracująca z rozwijającą się kulturą. (Wspominałem, że ciekawym spostrzeżeniem jest fakt, iż jedyną wydzieliną, która nie wzbudza odruchu wstrętu, są typowo ludzkie łzy).

Ponieważ ten wstręt ma bardziej kulturowe niż biologiczne podłoże, łatwo jest, jak mi się wydaje, go zneutralizować. Wystarczy po prostu uświadomić sobie jego mechanizm.

*

Na koniec wymienię – już bez komentowania – kilka badań dotyczących wstrętu.

Ciekawego odkrycia dokonali Daniel M.T. Fessler i C. Davis Navarette z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Wykazali oni, że w dniach najbardziej płodnych kobiety odczuwają większy wstręt wobec seksu niż w innych fazach cyklu. Ma to, jak można się domyślać, utrudnić poczęcie dziecka z przypadkowego kontaktu, a dopuścić do zbliżenia z partnerem, który stale oferuje pomoc i najlepiej wobec tego „rokuje”.

„Jamie Goldenberg z Uniwersytetu Kolorado wykazała, że kiedy badani zastanawiają się nad własną śmiertelnością, uznają fizyczne aspekty seksualności za bardziej odrażające i są mniej skłonni zgodzić się z przesłaniem eseju uzasadniającego pogląd, iż ludzie są zasadniczo podobni do zwierząt” (Haidt „Szczęście”, str. 237).

Przeprowadza się eksperymenty, które pokazują, że smród wzmaga – i to niezależnie od poglądów politycznych – niechęć do gejów. „Co ciekawe, do lesbijek już w dużo mniejszym stopniu” – jak zauważa autor bloga, na którym znalazłem tę informację (polecam, bo to ciekawy blog – jego autorem jest filozof Tomasz Herok).

I również z tego bloga: wysoka wrażliwość na emocję wstrętu najmocniej skorelowana jest z konserwatyzmem obyczajowym. Te badania pokazują jak duży wkład emocja wstrętu może mieć w konstruowanie naszej etyki seksualnej.

 

** Do zakochanych: Są sytuacje wyjątkowe, kiedy np. coś sobie ważnego wyjaśnicie, o czymś ważnym się dowiecie, kiedy poczujecie wdzięczność, itd. Wówczas nie wahajcie się całować, bez względu na to gdzie jesteście!

11 komentarzy do “Rola wstrętu w seksie

  1. ~małyjanio

    „Wojtyła mówi, że tylko miłość jest zdolna do absorpcji wstydu seksualnego.”
    Miłość albo alkohol.

  2. ~errata

    Kochanie i pożądanie to jednak nie to samo. To w dużym stopniu wyjaśniałoby tę niechęć wobec „niektórych zachowań seksualnych”

  3. ~jaga

    Intymna relacja nigdy nie opiera sie wylacznie na pozadaniu, choc pozadanie jest jej skladowa. Z Wojtyla (sic!) zgadzam sie w 100 procentach. Tylko milosc niweczy wstyd. Samo pozadanie (istniejace osobno) jest tylko tegoz powodem. Jesli zas pozadanie niweczy wstyd, to obraca sie raczej w cos co nazywamy bezwstydem. Brak wstydu i bezwstyd to dwa zupelnie inne znaczenia.

    Prosze zrobic porzadna i pozadana ankiete. W seksie zadne „mini” sie nie sprawdza;)

  4. ~Łukasz

    „Para namiętnie całuje się na środku chodnika albo w tramwaju. Czujemy się zażenowani” – błąd Szanownego Autora polega na tym, że nie czujemy się zażenowani pocałunkiem, lecz jego niestosownym miejscem. Na takie same pocałunki pokazane w kinie czy telewizji, reagujemy zdecydowanie pozytywnie.

  5. ~Kalina

    „I również z tego bloga: wysoka wrażliwość na emocję wstrętu najmocniej skorelowana jest z konserwatyzmem obyczajowym. Te badania pokazują jak duży wkład emocja wstrętu może mieć w konstruowanie naszej etyki seksualnej.”

    Bzdura totalna, a rozsądny Pan Redaktor jeszcze ja powtarza. Powody uczucia wstrętu sa indywidualne i związane z ogólna kondycja kulturową człowieka, a przede wszystkim z jego wymaganiami estetycznymi. Jeśli jesteśmy uczuleni na zapach, będziemy się brzydzić partnera, który nie ma zwyczaju myć zębów i innych partii ciala narażonych na brzydką woń. Słyszałam jednak o osobach, których odstrecza zapach kosmetykow, a do podniecenia seksualnego potrzebują zapachów „naturalnych”:)) Były to osoby bardzo kulturalne i wyrafinowane, które najwyraźniej miały upodobania Mietusa z „Ferdydurke” i pragnęły „pobratać się z parobkiem”:)) Nie ma to nic wspólnego z konserwatyzmem ani progresizmem, bo i jaki model obyczajowości seksualnej mogą tacy przeciwnicy używania pachnących płynow do mycia konstruować?

    1. ~gościówa

      „I również z tego bloga: wysoka wrażliwość na emocję wstrętu najmocniej skorelowana jest z konserwatyzmem obyczajowym. Te badania pokazują jak duży wkład emocja wstrętu może mieć w konstruowanie naszej etyki seksualnej.”

      Odczytuję tu sugestię, że wrażliwość na wstręt jest powodem konserwatyzmu obyczajowego.

      A nie jest czasem na odwrót? Ludzie wychowani mało konserwatywnie są bardziej otwarci, mniej się boją, mniej się brzydzą.

  6. ~Kalina

    PS. A co do „wstrętu” z powodu widoku całującej się publicznie pary – donoszę uprzejmie, ze chyba jedynie osoby z zaburzona osobowoscia mogą doznawać takiego uczucia z tego powodu. Skłonność erotyczna i jej objawy sa piękne i budzą na ogół sympatię, zwłaszcza, gdy całujący się sa młodzi i ładni. Z całujaca się para staruszków już nie bylabym taka optymistyczna:)) No i akty seksualne miedzy partnerami, których sklonnosci erotycznych nie akceptujemy nie z powodow obyczajowych, ale przyrodzonych, budzą nasz naturalny wstręt. Dotyczy to zarówno widoku aktow seksualnych miedzy osobami tej samej płci, jak i podobnych aktow ludzi ze zwierzętami. Ale to już sila wyzsza, czyli natura:))

  7. ~radek

    Podejście do wstydu zmieniało się w historii. W średniowieczu ludzie inaczej podchodzili do nagości, potrzeb fizjologicznych. Purytanizm pojawił się później.W wielu przypadkach chodzi bardziej nie o wstyd ale o poczucie estetyki. Bo jak widzę faceta jak z opuszczonych spodni wystaje tłusty tyłek, to nie ma nic wspólnego z e wstydem tylko z obrzydzeniem.Miłość nie ma tu nic do rzeczy.

Możliwość komentowania została wyłączona.