Ostatnio sumienie stało się bohaterem mediów. To za sprawą przypadku prof. Chazana. W najnowszym „Tygodniku Powszechnym” (nr 30) próbuję podejść do sumienia trochę inaczej niż wszyscy przyjmujący je za fakt oczywisty, i przyjrzeć się, czym sumienie jest od strony ewolucyjnej. Jak ono powstało, bo przecież nie wzięło się w gotowej postaci? Pomogła mi w tym znakomita pionierska monografia Ryszarda Stacha „Sumienie i mózg” (z 2012 r.). Jego zdaniem sumienie to nie tyle jakaś enigmatyczna własność naszego ducha, tylko biologiczny mechanizm, który jednak zakłada moralność – sferę wyraźnie wykraczającą poza biologię (powiedziałbym: emergentną, ale pewnie Woj67 od razu zauważyłby, że to termin wytrych 😉 ). Profesor psychologii UJ przypuszcza, że sumienie powstało ewolucyjnie z bardzo starego i pierwotnego mechanizmu nagrody i kary dbającego o dobro organizmu. Gdy nasi przodkowie zaczęli się coraz bardziej uspołeczniać, ewolucja zaadoptowała mechanizm nagrody-kary do dbania o interesy grupy – takie ograniczenie egoizmu jednostek ostatecznie im się zaczęło opłacać.
Mechanizm sumienia działa prosto. Wykorzystuje emocje moralne: negatywne – złość, niesmak, zażenowanie, niepokój, ale przede wszystkim poczucie winy i wstyd oraz pozytywne – satysfakcję z siebie, zadowolenie, dumę. Emocje negatywne pojawiają się, gdy powstaje dysonans poznawczy między niemoralnością wykonanego czy zamierzonego czynu, a tym, co o sobie myślimy. Skłaniają one jednostkę by takich czynów unikała. Ten pozytywny odruch wzmacniają emocje pozytywne, które nagradzają np. oparcie się pokusie dokonania niemoralnego czynu.
Mechanizm prosty, biologiczny – wręcz są już próby z lekarstwami „na sumienie”, bo ten mechanizm może się przecież popsuć (piszę o tym w „Tygodniki”) – ale zauważcie, że łączy empirię z moralnością i rozumem. Zakłada bowiem wyznawany przez jednostkę system norm i wartości. A takiego systemu norm nie da się jednostce arbitralnie narzucić. Emocje moralne wywołują tylko normy uwewnętrznione – przyjęte przez jednostkę za swoje. A w takim procesie interioryzacji najważniejszy jest rozum i racjonalne argumenty. To one mogą „unieważnić” daną normę, jeśli zostanie ona przez rozum uznana za nieistotną i „uważnić” nową normę rozpoznaną przez rozum jako moralnie ważną. Dzięki temu sumienie jest czymś zupełnie wyjątkowym, gdyż – i to jest najważniejsze przesłanie mojego tekstu w „Tygodniku” – nie jest jedynym mechanizmem behawioralnym wgranym przez ewolucję w nasze mózgi!
Ale więcej o tych innych mechanizmach konkurujących z racjonalnym i moralnym sumieniem w następnym wpisie.
Panie Arturze, wstręt o którym Pan pisze nie wyklucza jednocześnie pojawiającego się współczucia czy empatii, ponieważ widząc osobę pokaleczoną, pokrytą ranami, bliznami, zdeformowaną możemy odczuwać empatię pomimo jest wyglądu,( tak samo jak wobec zdeformowanego dziecka) . To kwestia wrażliwości . W sprawie profesora Chazana oburzające jest to, że to on podjął decyzję za Pacjentkę. Nikt mu nie odmówił prawa do klauzuli sumienia, nawet nie musiał wskazywać pacjentce innego szpitala co też jest zrozumiałe, ale powinien jej to powiedzieć bezpośrednio a nie zwodzić. Pisze to na podstawie informacji o złożeniu pozwu przez pacjentkę wobec szpitala z zarzutem naruszenia obowiązujących procedur prawa Z kolei przypisuje Pan prof. Dębskiemu chęć wywołania u widzów wstrętu, lub też fakt że ten wstręt jest w nim wobec tego chorego dziecka. Chyba niekoniecznie ma Pan rację, bo w moim spojrzeniu na tą sytuację dostrzegam że prof Dębski chciał pokazać co innego, a mianowicie,, sami zobaczcie, dziecko wygląda w tej chwili tak jak wygląda, niestety nie ma szans przeżycia, sytuacja jest ciężka , bardzo ciężka, ale decyzja o urodzeniu powinna należeć do matki i nikogo więcej, bo to ona i tylko ona ponosi konsekwencje swojego wyboru- jeśli chce świadomie przejść przez ten poród i przeżyć śmierć swojego dziecka to ma to być jej dobrowolny wybór bo nikt z nas nie może zmuszać innych do cierpienia, a tym bardziej stać na stanowisku że my wiemy lepiej co dla niej będzie lepsze (pycha w czystej postaci). Może by Pan napisał coś o tej kobiecie ( czy też innej) i spróbował przedstawić, co w niej może ,,siedzieć”, jak rozstrzygnąć ten drama. Czy w ogóle jest jakieś rozstrzygnięcie, bez bólu, bo chyba nie ma, a jak nie ma to proszę ją przekonać że ma urodzić to dziecko. Proszę to przedstawić mając na uwadze że ludzie są różni, a pamiętając o tym jak jak przymus w trudnych sytuacjach doprowadza nas do gniewu. Tak na marginesie sprawy czy nie wydaje się Panu że Kościół Katolicki w Polsce ucieka się do takiego mentalnego przymusu, nie dopuszczając w swoim głosie ani zająknięcia na temat dramatu tej konkretnej kobiety, bo z daleka wygląda to tak że ,,Ty kobieto cierp w imię najwyższych wartości, a to że ty możesz myśleć, decydować inaczej to twój problem. Jak się nie zgadzacie z naszą prawdą to możecie nie dostać rozgrzeszenia, a najlepiej tu nie przychodźcie”.
bo zamiast płacić za watpliwo wiesci wola se pospać http://www.almoc.pl/img.php?id=1752
Nie nazywalabym sumieniem, co jest raczej instyunktem przetrwania. Moze szlachetniejsza jego forma niz zjadanie siebie nawzajem, ale jednak.
Warto przy takim temacie zaczac od terminologii I znalezienie wspolnego mianownika. Wiadomo,ze innymi terminami posluguje sie teologia innymi psychologia, biologia , filozofia,czy medycyna. Bez tego mozna sie pogubic lub napisac cos tak „odkrywczego I szokujacego” jak tresc tego blogu..
bardzo ciekawy jest ten artykuł w TP, szczególnie wątek o różnicy w liberalnym i konserwatywnym podejściu mocno mnie zainteresował, polecam