Archiwum miesiąca: grudzień 2011

Zamknięte drzwi sypialni

Tego dnia galeria handlowa była zatłoczona z powodu przedświątecznych promocji. Lindzie i Jackowi udało się kupić prezenty dla dzieci z dużymi rabatami. Oboje byli podekscytowani – zwłaszcza Linda, gdyż mąż kupił jej sukienkę, która wcale nie była przeceniona, ale okropnie się jej spodobała. Mimo że znajdowali się w zatłoczonym holu galerii przyciągnęła go do siebie i namiętnie pocałowała. Nagła fala pożądania ogarnęła ich oboje. Odłożyli na bok zakupy i zaczęli się nawzajem szybko rozbierać. Podłoga w galerii wyłożona była miękką wykładziną, przyjemną dla nagiej skóry…

Tak mniej więcej zaczyna się głośna książka „Zwierzę kulturowe” amerykańskiego psychologa Roya Baumeistera. „Jak pewnie się domyślacie – zwraca się autor do czytelników – ta historia jest zmyślona. Ludzie zwykle nie uprawiają seksu w centrach handlowych ani też w innych miejscach publicznych. Pytanie dlaczego?”. No właśnie, dlaczego?

Baumeister odpowiada, odwołując się do mechanizmów psychofizjologicznych: człowiek w toku ewolucji zyskał ważną dla pojawienia się kultury zdolność wyobrażania sobie, co o nas myślą inni. Gdy taka świadomość pojawi się podczas stosunku seksualnego, staje się zabójcza dla pożądania.

Zgadza się, ale skąd u nas ten mechanizm? – można pytać dalej. „Najprawdopodobniej chodzi tu o jakiś wybryk projektowania natury ludzkiej, skutek uboczny którejś z podstawowych cech człowieka”. Tyle Baumeister. Nie powiem, żeby to było wiele…

*

Przypomniałem sobie odpowiedź Jana Pawła II daną w cyklu środowych katechez „Mężczyzną i niewiasta stworzył ich”. Papież twierdzi, że ukrywamy stosunek seksualny przed okiem osób trzecich, gdyż tylko uczestniczące w nim osoby – kobieta i mężczyzna – mają dostęp do pełnego wglądu w to, co się dzieje. A dzieje się przede wszystkim osobowa miłość. Natomiast na zewnętrz widać tylko fizjologię, która co najwyżej może wzniecić grzeszne, uprzedmiotowiające pożądanie i adekwatny do niego wstyd, jako reakcję obronną. Tak się dzieje w pornografii. Dlatego prawdziwi kochankowie chowają się przed wzrokiem innych, gdyż wstyd popycha ich do ucieczki przed uprzedmiotowieniem. Natomiast z ich perspektywy następuje absorbcja wstydu przez miłość, dlatego żona nie wstydzi się przed mężem. Jan Paweł II uważa także, że tylko sztuka może wizualnie uchylić rąbka tajemnicy miłości fizycznej. Stąd różnica między np. rzeźbami Rodina a pornografią – te pierwsze nie wywołują podniecenia.

Nie wiem, czy to jest takie proste i czy rzeczywiście wstyd pojawia się w nas w reakcji na lęk przed uprzedmiotowieniem. Raczej z obawy przed wyśmianiem, odrzuceniem. Ale zasadniczo podobają mi się sugestie Wojtyły. Możliwe, że są trochę za bardzo metafizyczne. Dlatego warto uzupełnić je bardziej empiryczną perspektywą.

*

Dlaczego zatem mamy odruch zamykania drzwi do sypialni? Chciałbym przedstawić własną hipotezę. Amerykański biolog Robert M. Sapolsky w eseju „Małpie amory” (zamieszczonym w książce o tym samym tytule) zwraca uwagę na ciekawe zachowanie zaobserwowane u samic niektórych naczelnych, żyjących w stadach poligynicznych, czyli w haremach dominujących samców, albo zhierarchizowanych grup samców. Kopulacja z tymi samcami, oczywiście odbywa się na widoku przed całym stadem. Co nie dziwi, gdyż taki seks służy w pierwszym rzędzie ustalani hierarchii w stadzie, czyli relacji dominacji i poddaństwa. Mamy pierwszą wskazówkę: u ludzi seks utracił taką funkcję, zatem powinien odbywać się w bardziej intymny sposób. Ale jak do tego doszło?

Prymatolodzy zauważyli, że samice wcale nie są bierne, często manipulują dominującymi samcami napuszczając ich nawzajem na siebie i także często wymykają się w krzaki by kopulować tam z… Alanem Aldą, jak żartuje Sapolsky, czyli z sympatycznym doktorem „Sokole Oko” z serialu M*A*S*H. Ku zdumieniu badaczy, okazało się, że jedynie połowa małpiątek to dzieci stadnych macho, pozostałe są potomkami trzymających się na uboczu spokojnych samców, z którymi samice żyją w ewidentnej przyjaźni.

Mamy brakujący puzzel. Ewolucja naszej seksualności poszła właśnie w stronę tych namiętnych związków w krzakach, ukrytych przed społecznością, gdzie ważną rolę odgrywa sama bliska relacja między osobnikami.

 

PS. Wszystkim życzę, by nowy rok był lepszy od minionego, i żeby było co czytać… także na tym blogu. J