Po moim ostatnim wpisie redakcja Tygodnika Powszechnego zwróciła się do dr. Andrzeja Depko o ustosunkowanie się do sprawy ujawnienia dokonanego przez niego plagiatu.
W tym samym dniu wieczorem otrzymaliśmy następującą odpowiedź:
W dniu 01.03.2011 r. otrzymałem od Pana redaktora (…) maila z informacją o wykorzystaniu przeze mnie, bez podania źródła, fragmentów wpisu redaktora Artura Sporniaka opublikowanych na jego blogu.
Fragmenty te znalazły się we wstępie mojego autorstwa do poradnika „Małżeństwo doskonałe” Theodora Hendrika van de Veldego, wydanego w 2010 r. przez wydawnictwo „Czarna Owca”.
Po zapoznaniu się z treścią bloga Pana redaktora Artura Sporniaka, którego wcześniej nie znałem, przyznaję, iż w moim tekście znalazły się fragmenty, które bezspornie są autorstwa Pana Artura Sporniaka.
Takie zdarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć, jak do tego doszło. Dokonałem zapożyczenia tekstu Pana Artura Sporniaka całkowicie nieświadomie. Od lat gromadzę w komputerze różne informacje dotyczące seksualności, które pojawiają się w Internecie. Od dwóch lat w jednym z folderów posiadałem plik, w którym znajdował się rzeczony, ale anonimowy tekst. Znalazłem go w internecie już bez podania źródła. Nie wiedziałem, kto jest jego autorem i kiedy powstał. W swoich publikacjach, gdy zamieszczam cytaty innych autorów zawsze podaję źródło. W moim odczuciu nie jest żadną ujmą dla autora zacytowanie istotnych zdań lub fragmentów innych autorów. Często takie postępowanie podnosi rangę własnej pracy. Tym razem tak się nie stało. Nie było w moim postępowaniu złej woli. Bardziej nierzetelność lub nadmierny pośpiech. Nie usprawiedliwia to jednak faktu, że tak się zdarzyło – cytaty Pana Artura Sporniaka nie zostały przypisane Autorowi.
Jest mi bardzo przykro i wstyd, chciałbym w tym miejscu bardzo przeprosić Pana Artura Sporniaka oraz Zarząd i Kolegium Redakcyjne Tygodnika Powszechnego za naruszenie praw autorskich oraz dobrych obyczajów.
Andrzej Depko
Ponieważ dr Depko przyznaje, że wykorzystał cudzy tekst jako swój bez podania źródła i przeprasza za to, Wydawca „Tygodnika Powszechnego” postanowił zawiesić ewentualne dalsze czynności w tej sprawie.
Jestem za takim rozwiązaniem. To przykre, że nawet autorytety popełniają takie wpadki. Pokazuje to nie tylko sytuacja z mojego blogu, ale też linki podesłane przez Gościówę, zawierające historie, które kończyły się dużo poważniejszymi konsekwencjami. Problem społecznie jest istotny – odsyłam także do bloku tekstów „Wyższa szkoła plagiatu” publikowanego na łamach „TP”.
Myślę, że Tygodnik postąpił słusznie. Miejmy nadzieję, że Pan dr wyciągnie wnioski na przyszłość i będzie bardziej staranny. Cóż, błędy zdarzają się każdemu. Ale skoro tak znany seksuolog, nie odróżnił tekstu Pana redaktora od swojego, tym bardziej oznacza to, że Pan Artur powoli staje się autorytetem w dziedzinie seksuologii 😉
Dobra dobra. „Anonimowe teksty” nie piszą się same. A google istnieją.Wydawca Tygodnika, firma ITI, miała na pewno swoje powody, żeby tak zadecydować. Dr Depko występuje od czasu do czasu w TVN.
> Dobra dobra. „Anonimowe teksty” nie piszą się same. A> google istnieją.> Wydawca Tygodnika, firma ITI, miała na pewno swoje powody,> żeby tak zadecydować. Dr Depko występuje od czasu do czasu> w TVN.ITI nie jest wydawcą Tygodnika. Pismo „Tygodnik Powszechny” i tygodnikową stronę internetową wydaje spółka z o.o. Tygodnik Powszechny. Tu są na nią namiary:http://tygodnik.onet.pl/6691,artykul_info.html
Aha. Przepraszam za pomyłkę.
Ale ITI ma ok. 50% udziałów.
Czytacie jeszcze komentarze pod poprzednim wpisem, czy już wszyscy skupiają uwagę tylko na najnowszym wpisie?
Ładnie, że pan Depko przeprosił. Zastanowiło mnie jednak wyjaśnienie:> Od dwóch> lat w jednym z folderów posiadałem plik, w którym> znajdował się rzeczony, ale anonimowy tekst. Znalazłem go> w internecie już bez podania źródła. Z ciekawości spróbowałem wyszukać jedną frazę z posta pana Artura: „W jednej sprawie Van de Velde się mylił: sądził, że jego porady zostaną bez większych problemów zaakceptowane przez Kościół. Pisał: „. Zarówno Google, Yahoo jak i Bing zwracają resultaty wyłącznie z domeny onet.pl, przy czym za każdym razem są one opisane tytułem „Blog Artura Sporniaka”.Możliwe, że ktoś kiedyś skopiował tekst pana Artura i umieścił go „anonimowo” na innej stronie; nawet, jeżeli ten ktoś nie podał źródła, to źródłem dla pana Depko powinna być ta druga strona. Zastanawiające jest jednak, że żadna ze wspomnianych przeglądarek nie ma takiej strony nawet w swoim cache’u. Oczywiście, istnieje prawdopodobieństwo, że taka strona istniała i że nie została zindeksowana przez agenty przeglądarek lub z jakichś powodów zniknęła z ich cache’ów. Pytanie o ocenę wysokości tego prawdopodobieństwa trzeba jednak chyba pozostawić bez odpowiedzi…Pozdrawiamcse
> Zarówno Google, Yahoo jak i Bing zwracają resultaty wyłącznie z domeny onet.pl,> przy czym za każdym razem są one opisane tytułem „Blog Artura Sporniaka”.Właśnie.
> Możliwe, że ktoś kiedyś skopiował tekst pana Artura i> umieścił go „anonimowo” na innej stronie; nawet, jeżeli> ten ktoś nie podał źródła, to źródłem dla pana Depko> powinna być ta druga strona. Zastanawiające jest jednak,> że żadna ze wspomnianych przeglądarek nie ma takiej strony> nawet w swoim cache’u. Oczywiście, istnieje> prawdopodobieństwo, że taka strona istniała i że nie> została zindeksowana przez agenty przeglądarek lub z> jakichś powodów zniknęła z ich cache’ów. Pytanie o ocenę> wysokości tego prawdopodobieństwa trzeba jednak chyba> pozostawić bez odpowiedzi…> Pozdrawiam> cseWydaje mi się jednak, że blog Pana Artura Sporniaka jest dobrze znany. Więc jeśli dr Depko z premedytacją użyłby tych cytatów i nie podał źródeł, to – przepraszam za wyrażenie – musiałby być osłem, licząc, że to nie wyjdzie na jaw. Dlatego jestem w stanie uwierzyć, że tu musiało zajść jakieś totalne nieporozumienie, spowodowane nieuporządkowaniem plików w komputerze Pana doktora, co oczywiście w żaden sposób go nie usprawiedliwia, ponieważ powinien do takiej pracy, za którą z pewnością dostaje pieniądze, podejść rzetelnie. Widocznie wolał pójść na łatwiznę i pomyślał, że wrzuci jakiś swój odgrzewany kotlet i z tego powodu przeglądał pliki jakie gromadził w komputerze. Widocznie musi tam mieć niezłą zawieruchę, skoro plik z tym tekstem uznał za własny. Może i to mało prawdopodobne, ale jak napisałem wcześniej, użycie tego z premedytacją byłoby bardzo naiwne…
Są jeszcze ludzie, którzy słabo znają się na internecie. Nawet niemiecki minister zu Guttenberg nie przewidział, że jego pracę doktorską można posprawdzać w googlach…
Oczywiście, że jest to przykre ale ładnie, że nastapiły przeprosiny. w pewnym stopniu problem rozwiązany.
Zapraszam!Najnowszy temat: Polityka Prorodzinna !http://oczamistudentkipolitologii.blog.onet.pl/
Witam. Chciałam poruszyć jedną kwestię, więc napiszę tutaj, chociaż wiem, że wątek dotyczy czegoś innego, ale już raczej się przedawnił, bo nie widzę nowych komentarzy. Czytam tutaj wasze wpisy od jakiegoś czasu, ale do tej pory się nie wypowiadałam. Zaciekawiło mnie jak kiedyś poruszaliście temat, czy zygota posiada duszę. Rozumiem, że jest to trudne do ustalenia, ale mianowicie mam trochę poboczne pytanie. Pisaliście tutaj, że naukowcy różnymi badaniami doszli do wniosku, że organizmy, który nie posiadają mózgu, jak chociażby kwiaty czy inne rośliny, mogą odczuwać „cierpienie”. Ponieważ, wysyłają jakieś sygnały o zagrożeniu, kiedy atakują je chociażby owady. Zatem powiedzcie mi, czy jest możliwe, żeby taka zygota np., na etapie blastocysty, czyli kiedy posiada w przybliżeniu około 150 komórek, mogła np., odczuwać jakiś rodzaj cierpienia w chwili, gdy nie udaje jej się przykładowo zaczepić w macicy i musi zostać wydalona. Czy jest jakakolwiek możliwość, że takie mikroorganizmy jak plemniki, wirusy, bakterie, posiadają jakąś możliwość myślenia, no bo przecież plemnik wie jak trafić do komórki jajowej, wirusy i bakterie wiedzą jak atakować organizm człowieka, jako biologiczny laik zawsze byłam tego ciekawa. Jeśli fizycy i matematycy tacy wybitni jak choćby sir Roger Penrose twierdzą, że na etapie kwantowym istnieje jakaś „świadomość”, atom wie jak przyciągnąć dokładnie ten sam itd…. to czy nawiązując właśnie do takich malusieńkich mikroorganizmów jak wirusy, bakterie, plemniki, ogólnie organizmy jednokomórkowe np., czy już wspomniane rośliny, to taki 150-komórkowy organizm na etapie blastocysty, może posiadać jakieś „myśli” ? Nie chcę żebyście mnie tutaj wyśmiali, bo to co piszę może się wydawać totalną pseudonauką i pewnie takie jest, bynajmniej nie aspiruję tutaj do takiego miana tą wypowiedzą. Po prostu chciałabym rozwiązać swoje zaciekawienie, bo czytając tutaj niektóre wpisy i śledząc różne ciekawostki właśnie o czymś, co można nazwać „myślami” u organizmów prymitywnych, jestem ciekawa czy początkowe stadia człowieka na etapie kilku komórek, także mogą jakoś „myśleć”. Pozdrawiam was serdecznie i dziękuję za wszystkie – mam nadzieję ciekawe – odpowiedzi. I bądźcie łaskawi, bo to mój pierwszy wpis 🙂
Roger Penrose i Stuart Hameroff opracowali kwantową teorię świadomości Orch-OR. Natomiast szczerze mówiąc, totalnie się na tym nie znam i wszystko, co związane z kwantami jest dla mnie za trudne :-). Jednak jeśli chcesz to poszukaj sobie o tym w internecie, albo znajdź odnośniki do jakiś książek, może tam wpadniesz na jakiś ciekawy trop :-).
Każdy człowiek ma nieśmiertelną duszę, która jest umysłem, jaźnią, świadomością, osobowością, pamięcią.Mózg jest interakcyjnym kwantowym odbiornikiem i nadajnikiem dla duchowego umysłu.Duchowy umysł nieustannie moduluje stany kwantowe w mikrotubulach, dlatego też właśnie mimo wysokiej temperatury, ciągle zachowują one kwantową koherencję,i synchronizują ze sobą poprzez splątanie kwantowe pracę wszystkich mikrotubul w mózgu, co się przekłada dopiero w dalszej kolejności na pracę neuronów.Neuronalna transmisja synaptyczna jest sterowana poprzez rozkazy z mikrotubul, a mikrotubule otrzymują je od duchowego umysłu którego wpływ objawia się poprzez modulację tych stanów kwantowych na poziomie subatomowym.To co odbierają zmysły – trafia do mikrotubul, a w konsekwencji do duchowego umysłu.To co myśli duchowy umysł – przekłada się poprzez mikrotubule i synapsy na sterowanie materią, czyli ciałem.Teoria dualizmu interakcyjnego John Carew Ecclesa, oraz kwantowa teoria świadomości Orch-OR Rogera Penrose i Stuarta Hameroffa – są prawdziwe.Przeczytajcie ten artykuł i poznajcie prawdę: http://radioamator.elektroda.eu/swiadomosc.htmllub wpiszcie w wyszukiwarkę: świadomość to nie mózg
Polecam np., ten artykuł – http://www.fizyka.umk.pl/ftp/papers/kmk/03-Neurokognitywna.pdf
Nie polecam tego artykułu.Teoria materialnego umysłu w oparciu o reakcje chemiczne w mózgu,wkrótce podzieli los teorii geocentrycznej z płaską Ziemią.
Będąc homoseksualistą (gejem) jestem skreślony z łona Kościoła ? Zapraszam na mój blog, w którym będę opisywał etapy mego”Zakażenia Gejostwem” Pozdrawiam, Z Panem Bogiem ! http://nie-chcialem-byc-gejem.blog.onet.pl/
A słyszał ktoś z was o eksperymentach Cleve’a Backstera? To tak odnośnie tego pytania Joanny. Podrzucam link – http://nwomedia.pl/artykul,1843,ODKRYCIE-CLEVE-BACKSTER-A Jestem ciekaw czy to coś ciekawego naukowo czy raczej jakaś szarlataneria. Ja bym się skłaniał ku temu drugiemu, ale wynik badania – o ile w ogóle są tego jakieś potwierdzenia oficjalne – dosyć ciekawy i dający do zastanowienia.
Temat plagiatu jak widzę został już wyeksploatowany do końca, więc może pora na nowy wątek ??Jak się ma sprawa niemieckiego memorandum ??? z tego co widziałem podpisy złożyło już ponad 300 profesorów teologii, a drugi temat to artykuł w tygodniku Polityka odnośnie katolickiej etyki seksualnej według mnie nieco zmanipulowany http://tiny.pl/hdrmm chyba by się przydała jakiś komentarz Pana Artura,a trzeci temat to teksy o.K.Knotza na prowadzonej przez niego stronie http://tiny.pl/hd9sd
> a trzeci temat to teksy o.K.Knotza na prowadzonej przez> niego stronie http://tiny.pl/hd9sdKs. prof. Jerzy Bajda, razem z ks. prof. Tadeuszem Ślipko SJ, należał do grupy bliskich współpracowników kard. Karola Wojtyły, która w 1968 roku opracowała słynny memoriał krakowski sprzeciwiający się antykoncepcji, wysłany Pawłowi VI, gdy pisał encyklikę „Humanae vitae”.Obaj zresztą byli tymi polskimi teologami, którzy… nie przyjęli rozstrzygnięć zawartych w encyklice – jak pamiętacie pisałem już tu na blogu, że Paweł VI zmienił interpretację aktu małżeńskiego i uznał, że jego etycznym „przedmiotem” nie jest prokreacja tylko więź małżeńska. Księża Bajda i Ślipko tego nie uznali i do dzisiaj głoszą, że etycznym sensem seksu jest prokreacja. Taki swoisty polski bunt wobec Magisterium Kościoła. :)Kiedyś przypadkowo widziałem ks. Bajdę w telewizji Trwam (nb jest jednym z czołowych teologów radiomaryjnych), jak rzucał gromy na moje pierwsze tygodnikowe teksty o antykoncepcji. 🙂
Nie bardzo się zgodzę. Nawet jeśli HV pisze o wiezi małżeńskiej, to de facto chodzi tu o prokreacje. Tego typu sformułowania to jedynie zagrywki retoryczne.
A odnośnie tej świadomości to mnie zastanawia jedna rzecz. Przykładowo czy zwierzęta takie jak psy mogą mieć świadomość śmierci? Powiem inaczej, czy jeśli ktoś zabijałby psa, w jakiś tam „okrutny” sposób, (nie na zasadzie szybkiego zastrzyku) tylko znęcania się, to czy pies mógłby „obawiać się, że straci życie”. Bądź inaczej, jeśli pies zobaczy np., martwego innego psa, z którym mieszkał pod jednym dachem, np ten pies martwy będzie rozgryziony przez inne psy – tu brutalny opis (będzie miał przykładowo odciętą głowę) to czy ten pies, który go ogląda, a który go znał, będzie zdawał sobie sprawę z tego, że on nie żyje? Wiadomo, że pies nie ma abstrakcyjnego myślenia, więc nie ma świadomości przemijania, i nie myśli o śmierci, ale kiedy bezpośrednio widzi „fizyczną śmierć” to jak on to odczuwa?
Przeprosiny fajna rzecz, ale brakuje mi tu zobowiązania do poprawienia następnych ewentualnych wydań i oczywiście erraty do wydania obecnego. Zobowiązanie to powinno być na piśmie.
W kwestii formalnej: w dopełniaczu dr. Depki, a nie dr. Depko, w celowniku dr. Depce itd. To nazwisko się odmienia według takiego samego wzorca jak „Kościuszko”. Błagam!
Co to ma być? Przecież plagiat jest przestępstwem ściganym z urzędu!