Ekskomunika dla posłów?

Jutro (22 października) odbędą się w Sejmie pierwsze czytania projektów ustaw dotyczących kwestii bioetycznych. Ostatnio w mediach głośna stała się zapowiedź ekskomuniki dla posłów głosujących nie pomyśli Kościoła. Żywe reakcje wzbudziła wypowiedź ordynariusza warszawsko-praskiego, lekarza i wieloletniego misjonarza abp. Henryka Hosera, który na pytanie: „Czy posłowie publicznie deklarujący się katolikami, którzy opowiedzą się w głosowaniu za dopuszczalnością metody in vitro, mrożenia i selekcji zarodków, muszą liczyć się z ekskomuniką?”, nieco enigmatycznie odpowiedział: „Jeżeli są świadomi tego co robią i chcą, by taka sytuacja zaistniała, jeżeli nie działają w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy, to moim zdaniem automatycznie są poza wspólnotą Kościoła”. O tyle jest ona nieprecyzyjna, że prawo kanoniczne nie przewiduje automatycznej ekskomuniki za uchwalanie świeckich ustaw, choćby były one sprzeczne z fundamentalnymi normami etycznymi. Niejasne jest również stwierdzenie „poza wspólnotą Kościoła”. Co nie znaczy, że biskupi nie mają możliwości nałożenia na katolickich posłów ekskomuniki, jeśli uznają to za stosowne. Sprawa warta jest zatem doprecyzowania.

Ekskomunika jest tzw. karą poprawczą (cenzurą), która ma za zadanie uświadomić ukaranemu nią katolikowi, że dopuścił się poważnego przestępstwa. Ma zatem uwrażliwiać nasze sumienia i wyraźnie napiętnować te czyny, których zło moralne jest w społeczeństwie ignorowane albo które poważnie godzą w fundamentalne dla funkcjonowania wspólnoty wartości. Prawo przewiduje ekskomunikę zaciąganą automatycznie po dokonaniu zagrożonego przez tę karę przestępstwa, czyli tzw. ekskomunikę latae sententiae (nie trzeba jej ogłaszać, winny sam powinien poczuwać się do jej zaciągnięcia) albo wymierzaną konkretnej osobie dekretem przez biskupa. Ekskomunika automatyczna spada np. na spowiedników łamiących tajemnicę spowiedzi. Jedynym zaś czynem bezpośrednio związanym z moralnością, napiętnowanym automatyczną ekskomuniką, jest aborcja. Mówi o tym kanon 1398 Kodeksu Prawa Kanonicznego: „Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa”. Zauważmy: „po zaistnieniu skutku”.

W poważnych okolicznościach biskup może wymierzyć ekskomunikę podlegającym sobie wiernym, jeśli uzna, że będzie to pożyteczne („zwłaszcza ekskomuniki nie powinien ustanawiać, jak tylko z największym umiarem i jedynie za cięższe przestępstwa”; kanon 1318). Najpierw jednak musi upomnieć przestępcę („cenzury nie można ważnie wymierzyć bez wcześniejszego jednego przynajmniej upomnienia, by winny zaniechał uporu i bez dania mu odpowiedniego czasu na poprawę”; kanon 1347 – pytanie, czy w świetle tego kanonu za upomnienie można potraktować już samą groźbę nałożenia ekskomuniki jeszcze zanim przestępstwo zostało dokonane?).

Osoba ekskomunikowana wbrew potocznemu mniemaniu nie zostaje wykluczona ze wspólnoty Kościoła. Nadal pozostaje katolikiem ze wszystkimi wiążącymi się z tym obowiązkami (np. z obowiązkiem uczestniczenia w coniedzielnej mszy św.). Pozbawiona zostaje tylko pewnych dóbr duchowych – głównie możliwości przyjmowania i sprawowania sakramentów (dla osoby świeckiej najbardziej dotkliwy jest zakaz spowiedzi i przyjmowania komunii św.). W biskupim dekrecie nakładającym ekskomunikę muszą być precyzyjnie wyszczególnione warunki jej uchylenia. Według Kodeksu: „Należy uważać, że od uporu odstąpił winny, który rzeczywiście żałował popełnionego przestępstwa, a ponadto odpowiednio naprawił szkody i zgorszenie lub przynajmniej poważnie to przyrzekł” (kanon 1347).

Powróćmy do głosowania nad projektami ustaw bioetycznych. Czy posłom-katolikom głosującym za ustawą dopuszczającą in vitro grozi ekskomunika? Na pewno nie automatyczna, gdyż kara „wiążąca mocą samego prawa” musi być przez to prawo wyraźnie odniesiona do konkretnego czynu (kanon 1314), a nie ma kanonu mówiącego o ekskomunice za ustanawianie niemoralnych ustaw. Zatem posłowie mogą się spodziewać co najwyżej indywidualnych dekretów wymierzanych przez biskupów ich miejsca zamieszkania (zatem posła z Krakowa nie może ekskomunikować np. biskup warszawski) za konkretny czyn, np. za poparcie w głosowaniu ustawy dopuszczającej niszczenie zarodków.

Nie sadzę, by biskupom zależało na piętnowaniu w ten sposób samych zabiegów in vitro. Chodzi raczej o napiętnowanie wiążącej się z nimi praktyki niszczenia zarodków. Kościół pozostaje we współczesnym świecie często jedyną instytucją, która stara się chronić interesy dzieci od samego ich poczęcia. I nie chodzi o jakąś czysto ideową postawę niezgody na jakikolwiek kompromis społeczny typu: prawo całkowicie zakazujące in vitro albo brak prawa. Taka sztywna postawa przypominałaby gest piłatowy i pozostawiałaby stanowienie prawa w rękach skrajnych ugrupowań.

Nie takiej postawy od katolików oczekuje Kościół. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” pisze, że katoliccy posłowie mogą udzielić poparcia działaniom zmierzającym do ograniczenia niedoskonałego moralnie prawa, jeśli jest to jedyny sposób zmniejszenia jego negatywnych skutków, a prawa całkowicie zgodnego z moralnością nie da się w danych warunkach politycznych uchwalić (punkt 73). Taki kompromis w parlamencie jest moralny. Prawdopodobnie tę właśnie wypowiedź papieża miał na myśli abp Henryk Hoser, gdy mówił w przytoczonym wyżej cytacie o wymogu działania „w kierunku ograniczenia szkodliwości takiej ustawy”. Bądźmy realistami, przy obecnym układzie parlamentarnym i społecznej akceptacji dla in vitro nie da się uchwalić prawa całkowicie zakazującego tych zabiegów.

Zatem groźba ekskomuniki oznacza, jak się można domyśleć, wsparcie dla ustawy, która kompromisowo godziłaby się na zabiegi in vitro, ale tylko dla małżeństw i z bezkompromisowym wykluczeniem zamrażania oraz niszczenia zarodków. Nie trudno wskazać, który projekt spełnia te warunki.

51 komentarzy do “Ekskomunika dla posłów?

  1. ~Marek

    Przy okazji tematu in vitro chciałem się spytać o to jak Kościół uzasadnia istnienie duszy (a zatem człowieka) już w momencie połączenia męskiej i żeńskiej komórki. Może nie tyle jak uzasadnia, ale jak radzi sobie z pewnym paradoksem występującym przy ciąży bliźniaczej tzn. czy w przypadku bliźniąt jednojajowych już na starcie mamy więcej dusz i więcej istot ludzkich, czy dopiero w czasie podziału zygoty pojawiają się nowe dusze?Pozdrawiam.

    1. ~gościówa

      Bywa gorzej, bo czasem dwujajowe zygoty się łączą i powstaje jeden płód – hybryda. Niektóre tkanki ma z DNA jednego bliźniaka, a inne – z DNA drugiego. Czyli dwie dusze musiały się złączyć w jedną.

      1. ~Marek

        No dobrze, ale na blogu katolickiego publicysty spodziewałem się raczej wyjaśnienia moich wątpliwości, a na razie otrzymałem coś z goła przeciwnego.Pozdrawiam.

    2. ~creed

      Zanim pan Artur napisze artykuł, polecam:http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_20081208_dignitas-personae_pl.htmlKonkretnie mozna zwrocic uwage na punkt piaty.Jesli dobrze rozumiem, wyraza on duza ostroznosc w formulowaniu „kiedy powstaje dusza”, a z drugiej postuluje, zeby embrionowi nadac prawa osoby, bo:”Rzeczywistość istoty ludzkiej przez całe jej życie, przed narodzeniem i po narodzeniu, nie pozwala mówić ani o zmianie natury, ani o stopniowym wzroście wartości moralnej”

  2. ~gościówa

    1. Biskup powienien umieć sam jasno formułować swoje myśli, a nie żeby mu publicyści robili za egzegetów. Przynajmniej tego wymagałabym od osoby, która chce uchodzić za kompetentną w swoim zawodzie i na swoim stanowisku. Czyli od biskupa.2. To ty, egzegeta, uważasz, że biskupowi chodziło tylko o niszczenie zarodków. Biskup wypowiedział się tak, że trzeba poważnych wygibasów mentalnych, aby zinterpretować jego wypowiedź w ten sposób.3. Co ma ekskluzywność „tylko dla małżeństw” do niszczenia zarodków? Nic nie ma.Moim zdaniem, Arturze, niepotrzebnie marnujesz siły na bronienie ludzi, którzy na to nie zasługują.

    1. Artur Sporniak

      > To ty, egzegeta, uważasz, że biskupowi chodziło tylko o> niszczenie zarodków. Biskup wypowiedział się tak, że> trzeba poważnych wygibasów mentalnych, aby zinterpretować> jego wypowiedź w ten sposób.Ja znam poglądy abp. Hosera i jako religijny publicysta mniej więcej orientuję się w dominujących poglądach w Episkopacie.A co do duszy, to kiedyś w końcu będę musiał się za ten pogmatwany temat zabrać… 🙂

      1. ~gościówa

        > Ja znam poglądy abp. Hosera i jako religijny publicysta> mniej więcej orientuję się w dominujących poglądach w> Episkopacie.OK, chylę czoła, ale chyba coś jest nie tak z profesjonalizmem episkopatu, jeśli oni nie potrafią sami sformułować własnych poglądów, tylko liczą na to, że wtajemniczeni publicyści katoliccy przetłumaczą ich poglądy prostemu ludowi.

  3. ~woytek

    ” Nie sądzę, by biskupom zależało… na piętnowaniu samych zabiegów in vitro”[…] ” Nie takiej postawy od katolików oczekuje kościół”Na każdym człowieku ciąży moralny obowiązek minimalizowania zła a nie uciekania od decyzji – ucieczka to też decyzja. Ale tutaj nie o to chodzi. Resentymentalne myślenie. Nie chodzi o „laickie ustawy”. Prawo powinno być sprawiedliwe – czyli zapewnić wszystkim to co im się należy. W przypadku ludzi chronić ich podstawowe prawa (m.in. do życia). Wszystkich i na tych samych warunkach, „zamrożonych” też. No chyba, że to są tylko komórki. Pan to wie!? Nasienie męskie z samogwałtu, insymilacja pod mikroskopem(trzecia osoba- technik) w sumie nie w sypialni, tylko w labolatorium. No ale to drobnostki…dajmy spokój!Bodajże Im. Kant postulował, że: Człowiek zawsze powinien być celem a nie środkiem ludzkiego działania. Zapładniając „do skutku” , do mometu aż się „powiedzie” – żeby to nawet było za pierwszą próbą – nie dajemy tej istocie „wyjscia”. Ona musi się pojawić, inaczej mówiąc – nie rodzi się wolna. Przy normalnym stosunku seksualnym rodzice nie mają kontroli nad momentem zapłodnienia. Tak człowiek pojawia się wolny a nie wyprodukowany. Składanie części (gamet) to „produkcja”…egzemplaryczna lecz produkcja.Tutaj ta istota „zmuszona do” zaistnienia staje się uprzedmiotowiona – to towar. Coś co potem trzeba zaimplantowac, donosici i urodzić by to mieć. To subtelność … ale mieć wyprzedza w tym przypadku miłość. Proszę mnie źle nie zrozumieć – każdemu człowiekowi, to co mu się należy to właśnie miłość! Każdemu! Niezależnie od tego czy pochodzi z gwałtu czy z probówki. Każdej istocie ludzkiej przysługuje też godność. Nie przeczę, że rodzice kochają („póżniej”) takie potomstwo. Chodzi o to, że tak człowiek jest zakładnikiem metody, sposobu jego powołania do „istnienia”. Tak narusza się jego dobro i godność osobistą, on się nie „rodzi” ale „musiał” się urodzić. Przecież nikt się go nie pyta o zdanie – to tylko zarodek. Praw nabędzie „później” A ja się pytam : Dlaczego nie na starcie? Bo człowiek (rodzice) tak chce? Jeżeli się zgadzam to …chcę. Ekskomunika to straszak. Kosciół akceptuje in vitro, ale chce pokazać, że może coś odebrać. Nie ma sie czego bać. Nie o taką postawe chodzi – bądzmy odważni, trzeba iść z postępem patrzyć realnie. In vitro to przyszłość. Niemoralność w małym stopniu jest moralna.

  4. ~Agniecha

    W kwestii animacji (momentu zaistnienia duszy ludzkiej w ciele) niezwykle ciekawe poglądy przedstawiał św. Tomasz z Akwinu, który uważał, że następuje ona w sposób „opóźniony” tzn. nie bezpośrednio po połączeniu komórek, ale dopiero w momencie pierwszego poruszenia embrionu w łonie matki. Jego pogląd wywarł duży wpływ na oficjalne nauczanie ówczesnego kościoła, ale widać nie na tyle duży, aby zdominował ten o animacji bezpośredniej, następującej w momencie połączenia się gamet, który obecnie głosi magisterium KK.Może warto by się procesowi ewolucji animacji lepiej przyjrzeć?Panie Arturze, koniecznie powinien zająć się Pan problematyką duszy :)Ps. A propos wiedzy przeciętnego księdza na temat in vitro polecam ten materiałhttp://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/punkt-widzenia/wideo/21102010-2240/2858809

    1. ~gościówa

      > W kwestii animacji (momentu zaistnienia duszy ludzkiej w> ciele) niezwykle ciekawe poglądy przedstawiał św. Tomasz z> Akwinu, który uważał, że następuje ona w sposób> „opóźniony” tzn. nie bezpośrednio po połączeniu komórek,> ale dopiero w momencie pierwszego poruszenia embrionu w> łonie matki. Za czasów św. Tomasza z Akwinu nie wiedziano w ogóle, że istnieje coś takiego, jak komórki. W szczególności, że istnieje u ssaków komórka jajowa, z którą łączy się nasienie. Nie można więc powiedzieć, że Tomasz uważał, iż następuje to w sposób opóźniony po połączeniu komórek. Nie mógł tak uważać.Tomasz wyobrażał sobie najwyżej, że nasienie pada w żyzną glebę kobiecej macicy, z której zaczyna wyrastać płód niby roślina, a duszę zyskuje – no właśnie – w momencie pierwszego poruszenia, gdyż dusza (anima) to było w ówcesnych wyobrażeniach coś, co „animat” – ożywia, czyni żywą istotą, a znakiem życia jest poruszanie się.

      1. ~Augustyn

        Kurcze, to może grubas z Akwinu miał rację?No zaczyna się ruszać, dycha znaczy, to żyje.Wcale nie takie głupie Pani Gościówo.Może jest taki moment „zaskoczenia”.Wcale bym Tomasza nie przekreślał.Szacun miał dla racjonalizmu.czyli swój

  5. shaak_ti@onet.pl

    Gdyby kościół troche bardziej zajął się swoimi owieczkami, a mniej ogólną moralnościa całego państwa, byłoby to z korzyścia dla wszystkich, zwłaszcza dla tych „zabłąkanych” owieczek, którym trzeba grozić ekskomuniką.przecież nikt katolikom nie każe korzystać z mozliwości in vitro jesli nie chcą, a rola koscioła w takim uswiadomieniu im tego, ze „in vitro jest złe”, żeby ich nawet nie kusiło. jesli ktos podpisuje się pod katolicyzmem, to niech będzie katolikiem pełna gębą, ale na własnym podwórku. a u nas jest pełno ludzi mówiących o sobie „katolicy”, a będących nimi tylko z nazwy.

  6. ~Michał

    Czyli zdaniem Pana Artura ekskomuniki nie będzie, bo układ sił, sympatie społeczne itede są jakie są?Ergo: ekskomunikę się się nakłada jak się ma po swojej stronie (liczniejsze) bataliony?Stary dobry cynik Fryc…Kurcze tak się jednak zastanawiam: no jak już komórki się połączą to od kiedy zaczynają się zachowywać po ludzku? Na przykład są po ludzku narażone na śmierć jak je ktoś zamraża w temperaturze minus pięćset sto dziewięćset?Bo tzw. zarodki świetnie sobie radzą w takim stanie hibernacji.Głupie to moje pytanie?Może to nie jest żadne kryterium?Augustyn

  7. ~sławek

    Jakoś nie słyszę o ekskomunice A przecież :Ksiądz z Tylawy jest rezydentem na parafii, w której przez wiele lat molestował dziewczynki. Rozdaje komunię. Abp Michalik – w końcu prominentna postać – pisał list w obronie tego księdza. Atakował panią, która wyjawiła sprawę molestowań. I co? I nic. Żadnej presji, żaden dziennikarz nie pobiegnie za abp. Michalikiem, nie zada mu niewygodnych pytań. Nikt nie dzwoni, nie pisze listów. Żadna telewizja nie pokaże reportażu, jak sprawy się mają. Nieudolność i zmowa milczenia. Kobieta, która ujawniła skandal, zdobyła się na to, jak sama mówi, bo wiedziała, że opuszcza wioskę. Inaczej rzecz mogłaby nigdy nie ujrzeć światła dziennego. W Polsce jest ogromna presja na ukrywanie tego typu spraw. Nie tylko księża ukrywają, świeccy też. Lokalni zwolennicy księdza, bo dobry, bo gospodarny…

    1. ~gościówa

      Abp. Michalik został wybrany szefem polskiego episkopatu, oczywiście już po tym, gdy bronił pedofila. Jego koledzy biskupi, gdy go wybierali, oczywiście mieli to w d.

      1. ~Augustyn

        Dokładnie tam…Hipokryta na hipokrycie.Papież też wiedział i co?To samo.Ważniejsze jest spłodzenie kolejnej encykliki, której i tak nikt nie (prze)czyta; ewentualnie trzeba się zająć dowiedzeniem, że jak Kościół paplał o antypodach i wysyłał Kopernika w niebyt indeksu itdede, to nie dlatego, że Kościół się mylił, bo Kościół się nigdy nie myli, tylko (i tu można wstawić dowolny bełkot teologosofistyki).Kogo tam obchodzi krwawiący odbyt dzieciaka, którego biskup „przeleciał”…Tak jest od dwóch tysięcy lat.Od początku znaczy.Już Św. Piotr zabił kobietę, która ukryła część sprzedanego majątku (większość oddała Kościołowi).A później już poszło.Nie chodzi o to, żeby być dobrym (przede wszystkim nie krzywdzić innych), ale żeby machiny organizacji sprawnie trybiły.Co zrobić?Inne kościoły są takie same.

          1. Artur Sporniak

            > Jakoś nie znam tej historii z Św.Piotrem czy mógłby Pan> Redaktor wyjaśnić tą sprawę????Augustyn ma na myśli, jak się domyślam, historię o Ananiaszu i Safirze z Dziejów Apostolskich (5,1-11). Rzeczywiście, dość dziwna opowieść… Ale gdy weźmiemy w nawias jej czysto sekciarski wydźwięk, przesłaniem przypomina historię Onana. Pan Bóg nie lubi nieczystej gry… 🙂

          2. ~Augustyn

            Jest w Dziejach Apostolskich (nie mam Ewangelii pod ręką) taki fragment, w którym generalnie jest o tysiącach nawróconych Żydów, w tym i małżeństwie, co sprzedało swój majątek i oddało Kościołowi (zakładając, że to już był Kościół; w każdym razie zaczątek organizacji).No i ta żona staje przed św. Piotrem, który oskarża ją o to, że część sprzedanego majątku schowała (no nie wszystko oddała Kościołowi-zarzut absurdalny, ale stoi w Piśmie jak wół).I owa kobieta pada martwa, jak rażona piorunem, budząc lęk świadków.Raczej trudno interpretować to tak, że kobiecina miała nagły zawał, czy wylew (nawet jeśli, to wymowa fragmentu jest jasna: dobrze jej tak i niech inni się mają na baczności, bo tez tak skończą).No i raczej nie można oskarżać Boga, że ją ukatrupił.Wszystko wskazuje na to, że św. Piotr dysponując jakąś (skąd pochodzącą?) mocą zabił te kobietę.Tak, czy siak, Zły jest w Kościele od początku.Zresztą jakże by i dlaczego miało być inaczej.AugustynP.s. Jak będę w domu to zajrzę do Pisma i napiszę, gdzie szukać fragmentu.

          3. ~Augustyn

            Tak, tak Ananiasz i Safira.O ile pamiętam Św. Piotr ukatrupił i jego i ją (albo coś pokitrałem).Gwoli sprawiedliwości, to chyba bardziej Św. Piotra wkurzyło, że kłamali, niż sam fakt zatrzymania dla siebie części sprzedanego majątku (Pan Artur ma Ewangelię w małym palcu, więc mnie poprawi, jak kręcę).Wydaje mi się, że to jest dobry przykład tego, jak Instytucja propagując Dobrą Nowinę (bo trudno odmówić Pierwszym Apostołom, że tego nie robili) jednocześnie Ją niszczy.Tak jest do dzisiaj.Po prostu i Duch Św. był w Kościele i Zły też.Pięknoręki świetnie się w naszym Kościele czuje.Trza z tym żyć.

          4. ~Politolog

            Mam pytanie w takim razie a ile ta historia ma charakter alegoryczny?? a na ile dosłowny??? i jak to jest z natchnieniem Pisma Św.??? gdzie jest granica miedzy tym co ludzkie a Tym co pochodzi od Pana Boga??? gdzie ta granica przebiega w rozumieniu treści zawartych w Piśmie Świętym??

          5. ~Rominagrobis

            Sądzę, że ta historia jest autentyczna. A znalazła się w Dziejach ku przestrodze ówczesnych chrześcijan, że nie wolno kłamać Bogu. Okrutne? Pewno. Ale jak sądzę dobrze odzwierciedla żydowską mentalność: za bluźnierstwo rozumiane jako „wszelkie grzechy złego języka” groziła śmierć. Czy nie za bluźnierstwo został skazany Jezus? (Tzn. za to został wydany przez Żydów Rzymianom, którzy „oficjalnie” skazali go za podburzanie ludu do rebelii). Ale jak się czyta ST to się ma wrażenie, że Żydzi wyznawali zasadę: „dla bluźnierców (kłamców, szyderców) nie ma miłosierdzia”. Co dla nas współczesnych wynika z historii o Safirze i jej mężu? Może to, że u zarania chrześcijaństwa w „złym języku” upatrywano – nie bez przyczyny – wszelkiego zła. Mój Boże, ile na ten temat jest w księgach mądrościowych! Teraz się nam wmawia w Kościele, że wszelkie zło pochodzi z pożądliwości i to najpewniej seksualnej, a kompletnie nie widzi się prostego związku w tym, że każda wojna zaczyna się od złego słowa powiedzianego przez człowieka drugiemu człowiekowi. Przecież my się nagminnie teraz obrażamy nawzajem, wyzywamy od idiotów, kłamiemy, rzucamy oszczerstwa! I kto się tym przejmuje? Kto odczuwa to jako realne zło? Z drugiej strony, Politologu, sądzę, że nie trzeba ulegać pokusie usprawiedliwiania wszystkiego, tylko dlatego, że znalazło się w Biblii. Ja też odczuwam, że Piotr nadużył swojej mocy, którą zresztą obdarzył go Jezus, bo wpadł w fanatyczny szał. A jak odróżniać to, co chciał przekazać Bóg od tego, co chciał przeforsować człowiek?Po pierwsze: modlitwa do Ducha Świętego o zdrowy rozsądek, jak zawsze 🙂 Po drugie: korzystanie z wiedzy, jaką przyniósł upływ czasu. Dzięki temu kryterium możemy się np. pośmiać z wysiłków Świętego Pawła, by TEOLOGICZNIE uzasadnić konieczność noszenia nakryć głowy przez kobiety, bo wiemy, że to była kwestia czysto obyczajowa. A po trzecie: dobrze jest – w wyniku samodzielnej lektury i tego, co ustalili egzegeci – stworzyć sobie coś na kształt portretu psychologicznego każdego autora NT. Dobrze wiedzieć, że Św Paweł był faryzeuszem prześladującym chrześcijan. To coś o nim mówi np, że kiedy uważał sprawę za słuszną nie cofnął się przed zadawaniem śmierci. Z jego listów wynika, że oprócz genialnych teologicznych intuicji miał wszystkie wady współczesnych duchownych: nazywa członków Kościołów, które założył, dziećmi i tak ich traktuje, próbując listownie rozwiać każdą wątpliwość, ma konkretne wyobrażenia o tym, jak kościół powinien funkcjonować i nie znosi sprzeciwu („Kobiecie ZABRANIAM nauczać”), ponieważ poświęca swoje życie na głoszenie Ewangelii, chciałby narzucić taki sposób życia innym („najlepiej by było, jakby wszyscy byli tacy jak ja i się nie żenili”). Jak się wie takie rzeczy, to naprawdę nie jest trudno wyłowić, które Słowa Ewangelii pochodzą od Boga, a które są Pawłową propagandą.

          6. Artur Sporniak

            Nie wiem, czy interpretując opowieść o Ananiaszu i Safirze dosłownie (św. Piotr mocą Bożą zabija oszustów) nie popadamy w zabobonne, właśnie sekciarskie, bo lękowe myślenie o Bogu i Kościele. Chętnie bym to opowiadanie zdemitologizował… :)Np. tak: Piotr publicznie ostro karci Ananiasza za kombinatorstwo wobec Boga, chłop się przejmuje, czemu trudno się dziwić (wstyd przecież okropny), a ma słabe serce, w wyniku czego na oczach obecnych schodzi na zawał. Jego żona wcale nie umiera od razu, ale dopiero po pewnym czasie ze wstydu, zgryzoty, osamotnienia i ostracyzmu społeczności, ale w świadomości młodej, gorliwej gminy ów odstęp czasowy zlewa się i najpierw w ustnym przekazie, potem spisanym, otrzymujemy dydaktyczne opowiadanie, które nas dzisiaj nieco przeraża.

          7. ~gościówa

            > Nie wiem, czy interpretując opowieść o Ananiaszu i Safirze> dosłownie (św. Piotr mocą Bożą zabija oszustów) nie> popadamy w zabobonne, właśnie sekciarskie, bo lękowe> myślenie o Bogu i Kościele. Chętnie bym to opowiadanie> zdemitologizował… :)> Np. tak: Piotr publicznie ostro karci Ananiasza za> kombinatorstwo wobec Boga, chłop się przejmuje, czemu> trudno się dziwić (wstyd przecież okropny), a ma słabe> serce, w wyniku czego na oczach obecnych schodzi na zawał.> Jego żona wcale nie umiera od razu, ale dopiero po pewnym> czasie ze wstydu, zgryzoty, osamotnienia i ostracyzmu> społeczności, ale w świadomości młodej, gorliwej gminy ów> odstęp czasowy zlewa się i najpierw w ustnym przekazie,> potem spisanym, otrzymujemy dydaktyczne opowiadanie, które> nas dzisiaj nieco przeraża.Bo w twojej wersji nie przeraża? ;-/

          8. Artur Sporniak

            > Bo w twojej wersji nie przeraża? ;-/Masz rację, też przeraża…ale inaczej, mniej zabobonnie 🙂

          9. ~Augustyn

            Z całym szacunkiem dla Pana (wiedzy itede).W tej historii niewiele jest miejsca na luz interpretacyjny.Opuszcza Pan celowo fragment, w którym Św. Piotr zapowiada rychłą śmierć tej, do której mówi.Wyraźnie tam stoi, że czas, który upłynął od zapowiedzi śmierci do tejże, był krótki (i obydwie śmierci dzieli kilka godzin).Pokusa, by tak interpretować Pismo, by służyło naszemu (miękkiemu, liberalnemu, modernistycznemu-proszę wybrać) wyobrażeniu Boga jest wielka, ale rzeczywistość Pisma skrzeczy.Tak samo jak nie da się wykreślić nakazu zabijania czarownic itede.A wracając do kontekstu. Historia ze Św. Piotrem „gromowładnym” pokazuje, jak trudno było się zmierzyć ze spadkiem po Jezusie (proszę zwrócić uwagę, że krótki opis życia Jezusa nie daje takich pól do interpretacji, płynącej moim zdaniem z zażenowania; Jezu nikogo nie zabijał, nie bił-raz się wkurzył na kupców, ale nic w Piśmie nie ma o obrażeniach, zgonach itede).Dosyć łatwo też zapomnieć, że Jezus nie przeczył Pięknorękiemu, że ten panuje nad światem (w jakimś tam zakresie).Ergo: Zły jest w Kościele, a Duch Św. często musi wiać gdzie indziej, żeby nie być obecnym wtedy, gdy funkcjonariusze organizacji dopuszczają się zbrodni (jak wolna wola, to wolna wola).I miast nazywać rzeczy po imieniu („tak, tak, nie, nie”) piszący chowają się za teologiczne sofizmaty, milczą itede.Np. wtedy, gdy pisze się o pedofilii:zwróćcie uwagę na proporcje; pisze się o zjawisku, sprawcach, uwikłaniu instytucji, a dopiero na końcu, jeśli w ogóle o ofiarach.Ile w T.P. było miejsca poświęconego tysiącom ofiar pedofilii?Jak to jest, że biskup wpycha siusiaka w odbyt np. ministranta i zero opisu tego, co czuje ministrant, za to dużo o…

          10. ~Augustyn

            Z całym szacunkiem dla Pana (wiedzy itede).W tej historii niewiele jest miejsca na luz interpretacyjny.Opuszcza Pan celowo fragment, w którym Św. Piotr zapowiada rychłą śmierć tej, do której mówi.Wyraźnie tam stoi, że czas, który upłynął od zapowiedzi śmierci do tejże, był krótki (i obydwie śmierci dzieli kilka godzin).Pokusa, by tak interpretować Pismo, by służyło naszemu (miękkiemu, liberalnemu, modernistycznemu-proszę wybrać) wyobrażeniu Boga jest wielka, ale rzeczywistość Pisma skrzeczy.Tak samo jak nie da się wykreślić nakazu zabijania czarownic itede.A wracając do kontekstu. Historia ze Św. Piotrem „gromowładnym” pokazuje, jak trudno było się zmierzyć ze spadkiem po Jezusie (proszę zwrócić uwagę, że krótki opis życia Jezusa nie daje takich pól do interpretacji, płynącej moim zdaniem z zażenowania; Jezu nikogo nie zabijał, nie bił-raz się wkurzył na kupców, ale nic w Piśmie nie ma o obrażeniach, zgonach itede).Dosyć łatwo też zapomnieć, że Jezus nie przeczył Pięknorękiemu, że ten panuje nad światem (w jakimś tam zakresie).Ergo: Zły jest w Kościele, a Duch Św. często musi wiać gdzie indziej, żeby nie być obecnym wtedy, gdy funkcjonariusze organizacji dopuszczają się zbrodni (jak wolna wola, to wolna wola).I miast nazywać rzeczy po imieniu („tak, tak, nie, nie”) piszący chowają się za teologiczne sofizmaty, milczą itede.Np. wtedy, gdy pisze się o pedofilii:zwróćcie uwagę na proporcje; pisze się o zjawisku, sprawcach, uwikłaniu instytucji, a dopiero na końcu, jeśli w ogóle o ofiarach.Ile w T.P. było miejsca poświęconego tysiącom ofiar pedofilii?Jak to jest, że biskup wpycha siusiaka w odbyt np. ministranta i zero opisu tego, co czuje ministrant, za to dużo o…

          11. ~Augustyn

            Z całym szacunkiem dla Pana (wiedzy itede).W tej historii niewiele jest miejsca na luz interpretacyjny.Opuszcza Pan celowo fragment, w którym Św. Piotr zapowiada rychłą śmierć tej, do której mówi.Wyraźnie tam stoi, że czas, który upłynął od zapowiedzi śmierci do tejże, był krótki (i obydwie śmierci dzieli kilka godzin).Pokusa, by tak interpretować Pismo, by służyło naszemu (miękkiemu, liberalnemu, modernistycznemu-proszę wybrać) wyobrażeniu Boga jest wielka, ale rzeczywistość Pisma skrzeczy.Tak samo jak nie da się wykreślić nakazu zabijania czarownic itede.A wracając do kontekstu. Historia ze Św. Piotrem „gromowładnym” pokazuje, jak trudno było się zmierzyć ze spadkiem po Jezusie (proszę zwrócić uwagę, że krótki opis życia Jezusa nie daje takich pól do interpretacji, płynącej moim zdaniem z zażenowania; Jezu nikogo nie zabijał, nie bił-raz się wkurzył na kupców, ale nic w Piśmie nie ma o obrażeniach, zgonach itede).Dosyć łatwo też zapomnieć, że Jezus nie przeczył Pięknorękiemu, że ten panuje nad światem (w jakimś tam zakresie).Ergo: Zły jest w Kościele, a Duch Św. często musi wiać gdzie indziej, żeby nie być obecnym wtedy, gdy funkcjonariusze organizacji dopuszczają się zbrodni (jak wolna wola, to wolna wola).I miast nazywać rzeczy po imieniu („tak, tak, nie, nie”) piszący chowają się za teologiczne sofizmaty, milczą itede.Np. wtedy, gdy pisze się o pedofilii:zwróćcie uwagę na proporcje; pisze się o zjawisku, sprawcach, uwikłaniu instytucji, a dopiero na końcu, jeśli w ogóle o ofiarach.Ile w T.P. było miejsca poświęconego tysiącom ofiar pedofilii?Jak to jest, że biskup wpycha siusiaka w odbyt np. ministranta i zero opisu tego, co czuje ministrant, za to dużo o…

          12. ~MagCzu

            Zdemitologizuj w tym duchu uzdrowienia dokonane apostołów, np. tego chłopca, który spadł i zabił się w czasie słuchania dobrej nowiny. Albo tych, których uzdrawiał sam cień św. Piotra.Czy nie jest to dokrawaniem Boga do przyzwoitcyh rozmiarów?

  8. ~Farad

    Skoro „po zaistnieniu skutku” jest takie ważne, to jest to też odpowiedź na poprzedni wpis o zdradzie w myślach.Zawsze mnie interesował dylemat posła – katolika. Z jednej strony państwo nie jest wspólnotą wyznaniową i obowiązujące prawo może być luźniejsze od wyznaniowego. Tym bardziej, że w państwie tym żyją ludzie o bardzo różnych poglądach. Ale z drugiej skoro jest katolikiem i wierzy w pewne rzeczy, to powinien (?) głosować przyjmując punkt widzenia swojej wiary. W dodatku luźniejsze prawo państwowe pozwala wierzącym się wykazać twardszym podejściem do pewnych kwestii.

    1. ~Ali-Baba

      Ja osobiście za taką ustawą nigdy bym się nie opowiedział,ponieważ nie byłoby to zgodne z moim sumieniem wyszkolonym na Biblii.Natomiast nigdy nie zrobił bym nic pod presją kogokolwiek,lub czegokolwiek.Jednak wywieranie nacisku przez osoby nie mające nic wspólnego z polityką ani z rządami,nie powinny być brane pod uwagę.Parlament musi być stanowczy,operatywny,poważny i mieć własne określone konstytucją metody działania.

  9. ~creed

    „Czy posłom-katolikom głosującym za ustawą dopuszczającą in vitro grozi ekskomunika? Na pewno nie automatyczna, gdyż […] nie ma kanonu mówiącego o ekskomunice za ustanawianie niemoralnych ustaw. […] Jedynym zaś czynem bezpośrednio związanym z moralnością, napiętnowanym automatyczną ekskomuniką, jest aborcja.”Ale czy jednak niszczenie zarodków nie ma z przerywaniem ciąży zupełnie nic wspólnego? Na zdrowy rozum chyba jednak ma…Moim zdaniem to wymaga doprecyzowania, naprawdę nie ma jasnych wypowiedzi Kongregacji w tej sprawie? Ja na razie przegryzam się przez:http://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_con_cfaith_doc_20081208_dignitas-personae_pl.htmlale o ekskomunice tam nic nie ma…Będę wdzięczny za odpowiedź.

  10. mamater_na123@op.pl

    Wszelkie dywagacje na temat wprowadzenia tej ustawy są absolutnie nie na miejscu.Parlament podejmuje decyzje ,Rząd je wprowadza,a reszta podporządkowuje się ustawie.Oczywistym jest,że jest to decyzja dla wszystkich indywidualna i traktuje o swobodzie sumienia>Zatem nie ogranicza nikogo,kto nie chce skorzystać z takiej formy prokreacji.Daje natomiast możliwość tym,którzy chcą z niej skorzystać i mają do tego wszelkie prawo.Żadna religia nie powinna wtrącać sie w sprawy Państwa ani jego sprawy ustawodawcze i wykonawcze.Chyba,że chodzi o przejęcie kontroli nad poczynaniami rządzących,oraz przejść do władzy absolutnej,czego szczerze współczuję.Stosowanie nacisku ze strony religii ogranicza swobodę manewru wszelkim innym czynnikom gwarantującym swobodę obywatelską,a tego byśmy wszyscy chcieli uniknąć.Straszenie posłów ekskomuniką,ma charakter pretensjonalny i stawia hierarchów kościelnych ponad prawem świeckim.Póki co muszą sami być podporządkowani tym władzom.Tak bowiem traktuje Biblia.Jeśli jest coś,co przekracza Prawo Boże ,każdy kieruje się własnym sumieniem,bez narzucania mu uprzednio żadnych warunków.

  11. ~Politolog

    Mam pytanie z zakresu teologii moralnej i etyki małżeńskiej ,(taki kazus) chodzi mianowicie o taką sytuacje- Katolik wchodzi w związek małżeński z osobą niewierzącą ( uzyskując stosowne pozwolenie zgodnie z prawem kanonicznym KK )Osoba niewierząca zaczyna stosować środki antykoncepcyjne w takim związku mieszanym ,czy druga strona wierząca popełnia grzech ciężki współżyjąc z mężem/żoną ateistką???Proszę o odpowiedz

  12. ~Politolog

    Mam pytanie z zakresu teologii moralnej i etyki małżeńskiej ,(taki kazus) chodzi mianowicie o taką sytuacje- Katolik wchodzi w związek małżeński z osobą niewierzącą ( uzyskując stosowne pozwolenie zgodnie z prawem kanonicznym KK )Osoba niewierząca zaczyna stosować środki antykoncepcyjne w takim związku mieszanym ,czy druga strona wierząca popełnia grzech ciężki współżyjąc z mężem/żoną ateistką???Proszę o odpowiedz

    1. ~MagCzu

      Eee, Politologu, widać, że nie za wiele ścierałeś się na forach internetowych w tej kwestii… Bezpośrednia odpowiedź daje dokument „Vademecum dla spowiedników o niektórych zagadnieniach moralnych dotyczących życia małżeńskiego” http://www.tinyurl.pl/?huPjvYVG:13. Szczególną trudność przedstawiają przypadki współdziałania w grzechu współmałżonka, który dobrowolnie i z rozmysłem powoduje ubezpłodnienie jednoczącego aktu (małżeńskiego) (przyp: 46). Na pierwszym miejscu należy odróżnić współdziałanie we właściwym znaczeniu od przemocy lub niesprawiedliwego przymusu ze strony jednego z małżonków czemu drugi faktycznie nie może się sprzeciwić. Takie współdziałanie może być godziwe, kiedy zachodzą równocześnie trzy warunki: 1. działanie małżonka współdziałającego nie jest już samo w sobie niegodziwe (przyp: 47); 2. istnieją proporcjonalnie poważne motywy dla podjęcia współdziałania w grzechu współmałżonka; 3. próbuje się pomóc współmałżonkowi (cierpliwie, przez modlitwę, z miłością, przez dialog; niekoniecznie w tym momencie ani przy każdej sposobności), aby zaprzestał takiego postępowania.

  13. ~Politolog

    Kiedy Pan Redaktor opublikuje jakiś tekst odnośnie Katolickiej nauki o animizacji Duszy versus współczesna embriologia????

  14. ~Anula

    Dlaczego,choć tyle innych wiar w Polsce,tylko księża katoliccy strzępią języki w sprawie in vitro? W szkołach wiszą krzyże,a nie tylko katolickie dzieci tam chodzą! itd. itd .

    1. ~Artur

      Ponieważ chrześcijanie innych wyznań akceptują in vitro, jeśli tylko nie dochodzi do zabijania embrionów.

  15. ~gościówa

    Arturze! Ciekawy twój nowy artykuł: http://tnij.org/ix82 Byłby bardzo fajny, gdyby nie końcówka od czapy.Najpierw argumentujesz:”Potępiając nie tylko same działania, ale także ową skłonność, Kościół potępiałby zarazem płciowość homoseksualisty. Potępiając z kolei płciowość, potępiałby fundamentalną dla człowieka zdolność kochania. Potępiając zdolność kochania, Kościół wbrew deklaracjom potępiałby samego człowieka”A potem nagle:”Homoseksualista zobowiązany jest do osobowego rozwoju w ten sam sposób, jak każdy człowiek żyjący poza małżeństwem niezależnie od orientacji – wybierając wstrzemięźliwość.”Czyli mówisz, że homoseksualiści mogą i powinni realizować swoją płciową zdolność kochania. Otóż mogą się nawzajem kochać, ale tylko platonicznie. :-))) Przecież to jest śmieszne.Albowiem:”Zło moralne aktów homoseksualnych nie bierze się stąd, że są one homoseksualne, tylko stąd, że są pozamałżeńskie.”To ja się pytam: Dlaczego Kościół nie błogosławi małżeństw homoseksualnych? Booooo…? Bo stosunki homoseksualne są niemoralne. A dlaczego są niemoralne? Bo są pozamałżeńskie. Ojej, ojej, zapętliliśmy się!… ;-)))I jeszcze… Zastanów się, tak z ręką na sercu, czy stosunki seksualne lesbijek uważałbyś za równie odpychające moralnie, co stosunki gejów? Bo mnie się zdaje, że w całym tym wzdraganiu się przeciwko stosunkom homoseksualnym chodzi głównie o względy estetyczne.

    1. ~Politolog

      Hmm tekst dobry tylko faktycznie końcówka mało koherentna i spójna logicznie , podzielam zdanie Gościówy , „jak się mówi A to się mówi i B” bez asekuranctwa bo to nieuczciwe intelektualnie.

      1. ~gościówa

        > Hmm tekst dobry tylko faktycznie końcówka mało koherentna> i spójna logicznie , podzielam zdanie Gościówy , „jak się> mówi A to się mówi i B” bez asekuranctwa bo to nieuczciwe> intelektualnie.Tak, napisałam powyższy komentarz w szyderczym tonie, bo niestety podejrzewam tu asekuranctwo. :-(Arturze, jesteś dziennikarzem, a nie apologetą! Po co piszesz w taki sposób?

    2. ~Anula

      Ja nie pytałam tylko o chrześcijan,ale o inne wiary też i o ateistów również! Czemu tylko zdanie kościoła katolickiego tak bardzo się liczy? Dla każdego jego wiara,czy ateizm jest ważny! Nie dałeś odpowiedzi,a kłamstwo!!!

Możliwość komentowania została wyłączona.