Nieomylność Kościoła

Mówiąc w tekście wstępnym o błędach Magisterium, przyrównałem je do błędów wychowawczych rodziców wobec dzieci. Gościówa zakwestionowała sens takiej analogi, wskazując na jej ryzykowność: dzieci w końcu dorastają i uniezależniają się od rodziców. Prawdę mówiąc, spodziewałem się takiej reakcji, bo jak pamiętasz, Gościówo, już dyskutowaliśmy na ten temat na jednym z forów. J Mimo to bronił będę analogi między Kościołem a rodziną (małym Kościołem!), gdyż uważam, że zysk, jakim jest możliwość wniknięcia w naturę Kościoła, przewyższa ewentualne ryzyko nieporozumień. A poza tym, jednym z głównych zadań wspólnoty wierzących jest przecież doprowadzenie wiary jej członków do pełnej dojrzałości i osobistej odpowiedzialności.

Wiara, choć powinna być osobista, „rodzi się” we wspólnocie. Prosty przykład: gdyby nie wspólnota, nie wiedziałbym nic o Jezusie, choćbym intuicyjnie przeczuwał Jego istnienie. Są ludzie, którzy nie mają rodzin, nie znają swoich rodziców, a jednak wiedzą, że oni musieli istnieć. (Czy to nie rzuca światła na dyskutowane jeszcze dziś zagadnienia anonimowego chrześcijaństwa i zbawienia poza widzialnym Kościołem?)

Jak się ma do tego intrygująca kwestia omylności i nieomylności Kościoła? Tu ryzyko jest duże, więc to, co napiszę, proszę nie traktować jako ortodoksyjnego komentarza do nauczania Magisterium – to moja prywatna refleksja! Otóż sądzę, że podobnie, jak Kościół wobec wiernych, jestem w pewnym zakresie „nieomylny” jako rodzic wobec dzieci. Przede wszystkim „nieomylnie” przekazuję biologiczne życie – to się dziej w dużej mierze poza moją „kontrolą”. Podobnie życie sakramentalne jest przekazywane też „poza” widzialnym Kościołem i niezależnie od jego wszelkich ułomności. Do pewnego stopnia „nieomylnie” przekazuję dziecku także człowieczeństwo, choćbym był fatalnym rodzicem. Wiem, że w tym miejscu wiele osób zaprotestuje. A jednak zaryzykuję obronę tej tezy. Przekonała mnie do tego wypowiedź niezwykłej zakonnicy – siostry Anny Bałchan, pomagającej prostytutkom. Te dziewczyny są nieraz po strasznych przejściach rodzinnych. A ona im mówi: żyjesz, więc musiałaś kiedyś doświadczyć bezinteresownej miłości, niemowlak nie przetrwa bez odrobiny czułości (Wywiad-rzeka Kasi Wiśniewskiej, którego fragment publikowały niedawno „Wysokie obcasy”). Takie życiodajne pieszczoty, nawet odruchowe, są na pewno „nieomylne”. Podobnie nieomylne i życiodajne pieszczoty zdarzają się między małżonkami.

Wracając do nieomylności Kościoła, bywa, że ja, jako mąż i ojciec, oddalam się swoim zachowaniem od tej nieomylności, bywa również, że i Kościół się od niej w pewnych sprawach oddala czy oddalał. Nie znaczy to, że jej nie ma. Ona jest. Dzięki niej trwa i Kościół, i świat. Na szczęcie nie wszystko zależy od nas jako rodziców i małżonków. I nie wszystko w Kościele zależy od ludzi szczególnie za niego odpowiedzialnych.

 

PS. Otrzymałem link do interesującego artykułu: „Wiara chrześcijan i pasterze”. Autorem jest Piotr Sikora, teolog Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Tekst pokazuje, że sztywny podział na Kościół nauczający i słuchający, do którego wciąż jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni, nie odpowiada duchowi i naturze pierwotnego Kościoła. Zobaczcie, ciekawe!

 

50 komentarzy do “Nieomylność Kościoła

  1. ~Jarema Piotr Piekutowski

    To bardzo interesujący artykuł. Problem polega na jednej rzeczy, o której już pisałem. Z jednej strony mamy uzależnienie swojej wiary od „pasterzy” – sumienie heteronomiczne.Z drugiej strony mamy ogromne rzesze katolików, którzy, mimo związku z Kościołem, po prostu odchodzą całkowicie od nauki Kościoła w sprawach seksualnych (a czasem i innych), rozstrzygając w swoim sumieniu, iż nie są w stanie grzechu śmiertelnego (np. osoby żyjące w małżeństwach niesakramentalnych, pary współżyjące ze sobą bez ślubu, osoby stosujące sztuczną antykoncepcję). W Polsce większość tych osób przychodzi do Kościoła, lecz nie uczęszcza do Eucharystii (gdyż zdają sobie sprawę z tego, że „nie otrzymają rozgrzeszenia”) – na Zachodzie zaś do Komunii generalnie idą wszyscy, a spowiedź jest „w głębokim kryzysie” (tzn tak jak u nas choćby raz w roku spowiada się mniej więcej co drugi katolik, tak na Zachodzie (może za wyjątkiem Irlandii i niektórych obszarów Włoch) spowiada się może 5-10% wiernych (byłbym wdzięczny za aktualne dane)).Narzuca się łatwe wytłumaczenie, że to odejście od nauczania Kościoła wynika z odejścia od „słuchania pasterzy”. Nie stawiam tak prostych diagnoz, tym bardziej, że niech mnie Pan Bóg broni przed osądzaniem katolików z innych krajów. Znam tylko swoje sumienie, a jeśli miałbym sądzić po owocach, to wystarczy przypomnieć, że współczynniki dzietności w Polsce wcale nie są wyższe niż w krajach Europy Zachodniej, więc gdzie te owoce katolicyzmu?Mnie bardziej interesuje coś innego: gdzie można się zatrzymać na drodze pomiędzy sumieniem heteronomicznym a sumieniem błędnym – zbyt szerokim?

      1. ~ateista

        Nieomylność kościoła jakoś mocno szwankuje. Głoszenie „nieomylnej prawdy” o płaskiej Ziemii, nieomylne stawianie dogmatów i późnier równie nieomylne ich odwoływanie (np. limbus) itp. Może w średniowieczu ktoś dał się jeszcze nabrać, na nieomylność Kośioła, ale dziś to tandetnie śmieszne.

        1. ~ypkhot0i

          Bo teraz juz nie ma głowy do uniewaznienia boskości Jezusa z Nazaretu. Cała sprawa by się rypła.

      2. ~ POETA

        Kiedy nastąpi upadek Wiary Rzymsko Katolickiej ?. Gdy CHrystusa zdejmą z krzyża i będą musieli uwierzyć w zmartwychwstanie swoimi łepetynami.A nie używania tego symbolu do robienia kasy i straszenia jusz dzieci.

  2. ~sobieszczak

    Nieomylnosc jest atrybutem boskim … To pojecie jest zupelnie nieadekwatne w stosunku do Kosciola Chrystusowego z jego funkcja sluzebna, gdzie wzajemnie sobie nogi mamy obmywac …Nawet Ewangelie, jako slowo Boze przez ludzi spisane, nie moga byc nieomylne w sensie doslownym … pozostajac prawdziwe i autentyczne.Zna Pan prace „Nieomylny” Hansa Künga ?

  3. ~gościówa

    Powtórzę tutaj mój wcześniejszy post, o którym wspomina Pan w dzisiejszym wpisie:”Panie Redaktorze, pisze Pan, że my tu wobec Kościoła jesteśmy jak dzieci wobec rodzica. Mam taką refleksję może trochę obok głównego tematu. A może właśnie dotykającą sedna…? Otóż według mnie – jak długo relacja Kościół-wierni będzie przykrawana do relacji rodzic-dziecko, tak długo nic się tak naprawdę w Kościele nie zmieni. Jestem dorosłym człowiekem. Już dawno wyrosłam z bycia dzieckiem – zarówno wobec moich rodziców, jak i wobec różnych symbolicznych „rodziców”, którzy chcieliby kierować moim życiem. Nie widzę powodu, żeby w swojej psychice zostawiać jeden obszar nietknięty dojrzałością – mianowicie swój stosunek do Kościoła. Niby dlaczego ja, osoba w ogóle dorosła, akurat w stosunku do Kościoła mam zachowywać się jak dziecko?Wizerunek Kościoła – mistycznego Ciała Chrystusa – jest od zawsze przykrawany do zdolności precepcyjnych ludzi. Ale też dlatego nie można się do tych szablonów przyzwyczajać, bo nie one stanowią o istocie Kościoła. Przecież ze względów społeczno-historycznych wyłącznie funkcjonują szablony Kościoła jako monarchii, Kościoła jako stada owiec, Kościoła jako matki… Tymczasem ani ustroje polityczne, ani metody masowej hodowli zwierząt, ani nawet społeczne role rodziców i dzieci nie są rzeczą wiekuiście niezmienną. Dlatego osobiście sądzę, że już najwyższy czas zapomnieć o modelu Kościoła jako rodzica.”Tylko że w tym dzisiejszym wpisie nie bardzo się Pan odniósł do problemu, który przedstawiłam. To znaczy trochę owszem, ale nie do końca. Rozumiem, że zgadza się Pan ze mną, iż określanie Kościoła jako rodzica jest to tylko ograniczona metafora. Nie idzie Pan jednak dalej. Skoro jest to tylko ograniczona w swym zakresie metafora, to nie ma powodu, aby wierni zachowywali się w stosunku do Kościoła tak, jak małe dzieci w stosunku do rodzica. To, że Kościół można pod pewnymi względami porównać do rodzica, nie oznacza, że w swoich stosunkach z Kościołem musimy detalicznie odtwarzać sposób zachowywania się prawdziwych dzieci wobec prawdziwych rodziców – oraz w przeciwną stronę: rodziców wobec dzieci. Myślę, że tu naprawdę leży problem. Katolicy cierpią na selektywną niedojrzałość. Ogólnie mogą być dorosłymi ludźmi we wszystkich dziedzinach życia poza jedną – stosunkiem do nauczania Kościoła. Czują (niekoniecznie świadomie), że muszą wyciąć sobie w swojej osobowości fragment, w którym mają być wciąż małymi dziećmi. To rodzi konflikty wewnętrzne.

    1. ~sobieszczak

      Jezeli moge sie wtracic – niedojrzalosc polega najwyzej na wyobrazaniu sobie Kosciola jako hierarchow, albo – co gorsza – na utozsamianiu go z tzw. Urzedem Nauczycielskim. Tymczasem Kosciol to my wszyscy, Lud Bozy. Przy takim rozumieniu Kosciola wszelka dyskusja o nieomylnosci traci sens ….

      1. ~a

        Nieomylna jest (wg dokumentów, które sama sobie wystawiła) firma „Kościół”, czyli bogata, uprzywilejowana, zamknięta grupa ludzi, na którą „lud boży” nie ma wpływu – co najwyżej firma próbuje go raz na jakiś czas czymś zadowolić (np. zmianą jakiejś „prawdy”).

    2. ~Artur Sporniak

      Zgadzam się z prawie wszystkim, co Gościówa napisała – poza jednym: dalej nie widzę powodów, aby rezygnować z metafory rodziny. Przecież wielu dojrzałych, dorosłych ludzi ma żyjących rodziców i ta relacja nie musi czynić ich infantylnymi. To że pewien typ duszpasterstwa, a nawet myślenia teologicznego o Kościele, konserwuje niedojrzałość wiary, to inny problem. Przed tym można się bronić – właśnie rozmową, lekturą, samokształceniem. Choć irytuje mnie podejście św. Augustyna do zmysłowości, kobiety i małżeństwa, cytat przywołany we wspomnianym wyżej artykule daje do myślenia: „Kto uczy, jak należy je [Pismo] rozumieć, podobny jest do przekazującego umiejętność czytania (…). Robi to w tym celu, żeby ten, kto nauczył się czytać, kiedy znajdzie książkę, nie potrzebował lektora, za pośrednictwem którego poznałby jej treść. Podobnie kto pozna reguły, które zamierzamy tu wyłożyć, kiedy w księgach napotka coś trudnego, pomny na zasady, niby litery, nie będzie potrzebował innego interpretatora, dzięki któremu zostałoby mu odsłonięte to, co zakryte” . Analogię między Kościołem a rodziną z innych powodów uważam za ważną: krzywda doznana od kogoś obcego boli o wiele mniej niż doznana od własnego rodzica. Męczennicy pierwszych wieków mogli się modlić: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. A jaką modlitwę mógł odmawiać Jan Hus?

      1. ~mateola

        „Przecież wielu dojrzałych, dorosłych ludzi ma żyjących rodziców i ta relacja nie musi czynić ich infantylnymi.” Ale nie oznacza, że te dorosłe dzieci mają być im posłuszne, zwłaszcza, gdy na starość dopada ich (rodziców) np. demencja i sami robią sie infantylni. Oczywiście, wciąż należy sie im szacunek, ale to co innego.

        1. ~Jarema Piotr Piekutowski

          Problem jest poważniejszy. Możliwe, że znowu zaostrzam rozmowę, ale pytanie tutaj brzmi: czy Kościół może naprawdę dotknąć „demencja”? Jeżeli tak, to czy i w jaki sposób Duch Święty w nim działa? Co więcej – jeżeli tak, to może każde nauczanie Kościoła – nie tylko dotyczące rodziny, ale także np. Zmartwychwstania, Eucharystii, a nawet przykazania miłości i jego realizacji w świecie – jest tą demencją dotknięte? Jeśli wierzymy, że „bramy piekielne go nie przemogą” to jednak Duch musi jakoś działać, a więc do demencji by nie dopuścił. Jeżeli zaś w to nie wierzymy – to w co wierzymy poza sobą?

          1. ~mateola

            Moja wypowiedź zmierzała raczej w kierunku zwrócenia uwagi, że porównanie jakiego użył p. Artur S. (rodzice i dzieci) może zaprowadzić na manowce …

      2. ~gosciowa

        „Zgadzam się z prawie wszystkim, co Gościówa napisała – poza jednym: dalej nie widzę powodów, aby rezygnować z metafory rodziny.”OK, Artusie, moze wiec zgodzmy sie w tym punkcie: Uzywajac metafory rodziny musimy scisle wyznaczyc zakres jej sensownosci. Jaki on jest? Jesli jest taki, jak piszesz w powyzszym wpisie bloga, to zastanowmy sie, po co jest w ogole ta metafora. Wielu ludziom przydaje sie ona do „uzasadniania” absolutnej wladzy urzedu nauczycielskiego Kosciola nad wiernymi, nieprawdaz?

  4. ~S A L A D Y N

    BÓG I WIARA-TAK,ALE KLER I CAŁY TEN ICH BLICHTR-NIE!”SŁUDZY” PANA WYKORZYSTYWALI I WYKORZYSTUJĄ WIARĘ LUDZI W BOGA DO WŁASNYCH PARTYKULARNYCH CELÓW,SZERZĄ CIEMNOTĘ I LĘK WŚRÓD NARODÓW,ŁASI SĄ NA DOBRA ZIEMSKIE ZAPOMINAJĄC O UMIARZE,O SKROMNOŚCI,O BLIŹNIM,SĄ SĘPAMI I CZORTAMI W LUDZKIEJ SKÓRZE.BOGACTWO-SZCZEGÓLNIE HIERARCHÓW KK AŻ Z NICH KAPIE,POPROSTU FERYZEUSZE,ALE JAK MÓWI PAN;”PRZYJDZIE DZIEŃ ZAPŁATY ……..,”

    1. ~intelygent

      Saladyn nie zapominaj,że sukienkowi najpierw służą białemu w watykanie ,potem dopiero Najwyższemu,zadnemu krajowi ,żadnemu narodowi nigdy nie służyli

    2. ~MacMarc

      człowieku, przestań pisać dyrdymały, do kościoła nie chodzisz, na tacę nie dajesz, RM nie słuchasz, Trwam nie oglądasz, więc co ciebie upoważnia do szkalowania? przemawia przez ciebie głupia nienawiść i głupota wpojona przez GW i TVN, własnego rozmu ci zabrakło? a może robisz coś, czego każdy inny by się wstydził? Ja może jestem podobny do ciebie w w/w pierwszej części, ale szanuję wierzących, mają do tego prawo i tylko oni mają prawo wytykać co kościół robi z ich pieniędzmi, wbrew oszczertwom, robi b.dużo np.Caritas, nawet o.Rydzyk nie przejadł tych pieniędzy, zbudował imperuim medialne o zasięgu światowym, uczelnie. Ja nie daję i nie wytykam, nie moja sprawa, ale zawiść ludzka nie zna granic.

      1. ~PIETKA

        Mac Marc tzn wg Ciebie ten co chodzi do Koscioła,rzuca darmozjadom na tace,donosi czarnemu na bliźniego,modli się pod figurą a diabła ma za skorą ,TO TEN I TYLKO TEN JEST PORZĄDNYM KATOLIKIEM,JEST PORZĄDNYM CZŁOWIEKIEM ???No nie stary,nie rób sobie jaj,za duzo słuchasz rydzyjowego radija

  5. ~antyklerykał

    Zgadzam się z Tobą,że kler szczególnie w Polsce strasznie się rozpanoszył,ale podpisanie na kolanach konkordatu na to wszystko im pozwala,a jak wiesz dokument ten wasalny podpisali rządzący tym krajem,obecna władza jeszcze bardziej pozwoliła na wieksze ich rozpasanie,na wtrącanie się do pracy rządu,samorządów,nie ma żadnej uroczystosci państwowej,wojewódzkiej,powiatowej,gminnej,wiejskiej bez ich udziału/przewodniego/,a ile kasy ciągną z budżetów państwa,województw,powiatów i gmin to tylko oni wiedzą.

    1. ~Fal

      klerykał= Ty masz absolutną rację. a co najgorsze,że nie ma sposobu aby ten stan odwrócić.Żałosne.

  6. ~novva

    Z metaforami i analogiami rzecz ma się tak, że one zawsze ukazują tylko część podobieństw między zestawianymi rzeczywistościami, ale część ukrywają, nie wydobywają też różnic, bo nie temu służą. Więc zawsze można dyskutować o tym, czy dana metafora dobrze oddaje to, co chodzi.

  7. ~no coment

    „,,,,By naprawiac państwo trzeba sobie uświadomic,że to,czego potrzeba,to wartości,moralnosc,wartości narodowe,nasza tradycja i kultura.W tej dziedzinie bardzo ważna jest współpraca z Kościołem katolickim,bo Kościół jest d z i e r ż y c i e l e m jedynego powszechnego systemu wartości.Współpraca z Kościołem katolickim musi byc równoprawna,oparta o konkordat(?).POWINIEN UZNAC TO TAKŻE TEN,KTO OSOBISCIE WIERZĄCY NIE JEST ! „Jest to wypowiedź premiera rządu kraju w którym obowiązuje(?) oddzielenia kościoła od państwa,kraju europejskiego XXIw,członka UE.

    1. ~.

      Wartości, ale nie chrześcijańskie. Polska nie jest tylko dla katolików. Jak jakiś katolik chce sobie powyznawać wartości, to niech zamówi „5 piw” i je głosi czy wprowadza w życie u siebie w domu, albo w kościele. Polska musi stać się krajem na miarę XXI wieku, a nie krajem nienawiści i nietolerancji.

  8. ~OdNowa

    Dobrze, ze Ktoś z autorytetem piszę takie rzeczy w taki sposób 🙂 Mi pewnie zabrakłoby argumentów. Mój blog jest w pewnym sensie tematycznie związany z Pana blogiem. Opisuję swoją drogę wychodzenia z uzależnienia od seksu, właśnie przez zawierzenie Chrystusowi, wiarę i trwanie we wspólnocie. Na pewno nie bedzie miał Pan czasu, ale i tak zaproszę na http://walkaoczystosc.blog.onet.pl Pozdrawiam!!!

  9. ~Alosza Karamazow

    Porównanie Kościoła do rodziny jest jak najbardziej uzasadnione, w końcu są to Wspólnoty Wiary w których żyjemy.Tak szczerze kiedyś zastanawiałem sie nad dogmatem Nieomylności papieża… jest nawet książka H. Kunga „Nieomylny?”, która zastanawia sie nad tym problemem.Myślę, ze fakt iz jest ten dogmat sprawia, ze czuje sie bezpiecznie. Choć papież zdecydowanie nie wykorzystuje swojej „nieomylności” do różnych własnych celów to sam fakt, ze papież gdy wypowiada sie „ex cathedra” jest nieomylny jest dla mnie pewnego rodzaju drogowskazem, którędy iść…W pewien sposób tak samo jest z rodzicami…Dla mnie wytłumaczenie nieomylności jest proste…miłość…Magisterium Kościoła i Rodzice wierzą ze są nieomylni w niektórych sprawach, gdyż ich decyzje maja źródło w miłości do swoich dzieci…po prostu maja nadzieje, ze sie nie mylą, gdyż inaczej mogłaby sie stać krzywda ich dzieciom…Ja wierze, ze Ducha Pana czuwa nad nieomylnością Magisterium Kościoła i Rodziców…http://teologiczny.blog.onet.pl/

    1. ~Sonozaki Mion

      Oh my xD Katolicy mnie rozbrajają. Jak długo żyję i zwiedzam świat to coraz bardziej śmiać mi się chce z Watykanu. Ja rozumiem że oni świadczą usługi i sprzedają swoje towary, ale to już wygląda bardziej na całkowity monopol głupoty i nieaktualnych już wartości ^^. Pozdrawiam Buddystów.

      1. ~Alosza Karamazow

        A czym sa aktualne wartosci? Tym co Panu sie wydaje za wartosciowe? Dla mnie aktualne wartosci sa wartosciami Kosciola. I nie mam moherowego beretu. Buddystow bardzo lubie i szanuje. A Kosciol nie idzie na kompromisy z takimi ludzmi jak Pan, i niczego nie sprzedaje. Jezeli Pan nie wierzy to nie musi Pan chodzic do Kosciola. Jezeli Pan nie rozumie to nie musi sie Pan wypowiadac na temat Kosciola.

        1. ~a

          Niestety „bij geja”, „atakuj ateistę”, „psiocz na żyda” „głosuj na …” czy też zamawiaj „5 piw” nie są w cywilizowanym świecie wartościami.

    2. ~sobieszczak

      Kocham i respektuje swoich rodzicow, popelniali oni jednak w stosunku do swoich dzieci bledy, jak kazdy inny czlowiek.Kiedy stalem sie dorosly, wypuscili mie na glebokie wody, proszac Boga o opieke … zostawiajac mi wlasnie DROGOWSKAZY, nie wiecej, ale i nie mniej, i, co najwazniejsze, bedac pelnym zaufania do tego, co bede czynil … Gdzie tu miejsce na nieomylnosc ? Na ekskumunike, szczegolowe przepisy, czy z prezerwatywa czy bez ? Wierni, czyli Kosciol, nie sa przeciez grupka niedojrzalych dzieci czekajacych na nakazy i zakazy … Chrystus nigdy nikogo nie zniewalal.Poczucie odpowiedzialnosci za Kosciol w swiadomosci tragicznych bledow przeszlosci wymaga przeciez szczegolnej ostroznosci, wlasnie ze wzgedu na nasza niedoskonalosc ….Chyba, ze stwierdzi Pan, ze zadnych grzechow, bledow i tragedii w ogole nie bylo, bo Duch Sw. przeciez bladzic nie moze … Ale nie chcialbym obrazac Pana inteligencji.

      1. ~Alosza Karamazow

        W swojej wypowiedzi wspominam jedynie o niektorych decyzjach Magisterium Kosciola i Rodzicow, ktore moga miec status nieomylnosci. Kosciol przez dwa usiace lat jest prowadzony przez Ducha Swietego. Nie mam co do tego watpliwosci. Rozwija sie.Podejmuje decyzje. Chcialbym jednak zauwazyc ze nie kazda decyzja Kosciola jest nieomylna. Sa sytuacje w ktorych Papiez przemawia „ex cathedra” co oznacza, ze pewne jego slowa sa wazne dla Wiary i moralnosci wierzacych, i sa w tym wypadku nieomylne. Nie kazde przemowienie Papieza jest nieomylne. Nie dajmy sie zwariowac. Papiez zna swoje ograniczenia. Z czego wiem nasz Papiez przez caly swoj pontyfikat tylko kilka razy wypowiedzial sie ex cathedra! Prawda jest taka, ze Kosciol jest grzeszny, ale jest tez Swiety gdyz jest prowadzony przez Ducha Swietego. Te drogi sa czasami dziwne, niezrozumiale i pokretne…ale Duch Pana jest w Kosciele i Go prowadzi.Co do rodzicow, oczywiscie jezeli Tata mi powie ze mam studiowac Prawo bo to da mi szczescie, to wcale to nie jest nieomylne. Skad on moze wiedziec co da mi szczescie. Ale gdy powie, ze nauka i szkola sa wazne dla mojego rozwoju i dla mojej przyszlosci to powinienem to przyjac jako cos nieomylnego. Gdyz takie slowa nie sa tylko jego wymyslem tej chwili, ale efektem wlasnych przemyslen i doswiadczenia.Oczywiscie moge sie na to oburzyc. Ale tak naprawde, Prawda jest zawsze Prawda.

        1. ~sobieszczak

          Co do dzialania Ducha Sw. rowniez watpliwosci nie mam …Ale moze On ma wlasnie upodobanie w tym, co slabe, chwiejne, wlasnie omylne … i moze to wlasnie, a nie pyszni hierarchowie w przebiegu dziejow, decyduje o tym, ze Kosciol Chrystusowy zyje.Nie neguje funkcji Urzedu Nauczycielskiego jako powiernika prawd wiary, w milosci wzajemnej, szacunku i prawdzie. Jest to jednak cos zasadniczo innego niz zamykanie ust teologom, podejrzewanie ich o apostazje, dziwaczne krucjaty przeciwko modernizmowi, czy podejrzliwe zagladanie innym pod koldre ….Wlasnie – podejrzliwosc i brak zaufania do wspolbraci. Jak pogodzic to z wiara w Ducha Sw., ktory wieje skad i dakad chce ?

          1. ~Alosza Karamazow

            Widzi Pan…prawda jest taka, ze Kosciol pragnie byc jednoscia…Sa pewne zasady, ktore duchowni i wierni powinni respektowac…Jednak nie moze byc tak, ze kazdy wierzy w cos innego, naucza o czyms innych i wszyscy deklaruja, ze sa katolikami.Kosciol caly czas sie rozwija. Nie podejmuje pochopnych decyzji.Bardzo dlugo rozwaza niektore sprawy. Sa teolodzy, ktorzy w imie Kosciola glosza inne teorie niz oficjalne dokumenty Kosciola.Pytanie brzmi czy to jest dobre? Otoz z punktu widzenia „inteligencji naukowej” jasne. Wszystko trzeba podwazyc bo czasy sie zmieniaja i jestesmy teraz duzo madrzejsi niz Ci ludzie sprzed 20 lat. Natomiast dla zwyklego wierzacego, ktory w Kosciele szuka oparcia w swoim zyciu juz niekoniecznie jest to dobre. Bo z jednej strony jeden teolog powie, ze aborcja jest uzasadniona a z drugiej ze jest to grzech. Kolo ma posluchac mloda kobieta? Kosciol powienien przedstawiac stanowisko Prawdy! Jezeli teoria gloszona przez teologa jest prawdziwa i pochodzi od Pana to jestem pewny, ze Kosciol ja przyjmie.Musi byc jednak ostrozny. Podam za przyklad chociazby Yves Congara ktory tez nie mogl nauczac w imie Kosciola. Pozniej jednak byl jednym z najwybitniejszych teologow Vaticanum II.Dla mnie objawem autentycznosci slow teologa jest jego pokora. Jesli natomiast ma ambicje by byc nowym Lutrem, to przykro mi ale mnie nie przekonuje.Pozdrawiam

          2. ~sobieszczak

            Sadze, ze w Kosciele jest miejsce i dla dyskusji, tej „intelektualnej”. Natomiast zrozpaczona kobieta, rozwazajaca kwestie aborcji nie szuka z pewnoscia dyskusji teologicznej, i nie znajdzie zwlaszcza wsrod teologow nikogo, kto by taki czyn pochwalil, albo na niego „zezwolil” …. Tu chodzi o cos innego: czy Kosciol bedzie bronil wiecznych Prawd w oderwaniu od zycia wspolczesnego czlowieka ? Wtedy istnieje duze niebezpieczenstwo, ze wiara zamieni sie w martwa ideologie. Albo, jak to czynil Chrystus, otworzy sie na drugiego czlowieka z miloscia, pomagajac mu znalezc jego droge do odwiecznej Prawdy, opowiadajac sie jednoznacznie po stronie ubogich, przesladowanych, uwiezionych tego swiata. Pokora naukowca jest czyms pieknym, nawet jezeli jak w przypadku Giordana Bruna przyjdzie poczekac na rehabilitacje kilkaset lat … :). Sadze jednak, ze w obliczu nieszczesc dzisiejszego swiata oczekiwac nalezy od chrzescijan dzialan doraznych i zdecydowanych … jak chocby w przypadku ochrony przed wirusem AIDS.

          3. ~Alosza Karamazow

            Ja mysle, ze dyskusja intelektualna w Kosciele sie toczy, jest ona tylko zapewne za zamknietymi drzwiami.Co do wypowiedzi teologow na temat aborcji prosze przeczytac to:http://www.fidelitas.pl/index2.php?id=907Pytanie brzmi jakie to wieczne Prawdy ma Pan na mysli, ktore sa oderwane od wspolczesnego czlowieka?”Sadze jednak, ze w obliczu nieszczesc dzisiejszego swiata oczekiwac nalezy od chrzescijan dzialan doraznych i zdecydowanych … jak chocby w przypadku ochrony przed wirusem AIDS.”- domyslam sie ze Pan jako chrzescijanin dziala zdecydowanie wobec takich nieszczesc jak AIDS.Ja uwazam, ze Kosciol ma wiele do zaoferowania dla ludzi. Dla mlodych takze. Mam wielu znajomych, ktorzy sa w roznych grupach charyzmatycznych czy oazach…i nie wydaje mi by dla nich Kosciol byl oderwana od rzeczywistosci ideologia…Ja tez tak nie uwazam…Kosciol jest na tyle zywy i blisko wspolczesnego czlowieka na ile chrzescijanin jest blisko drugiego czlowieka i go kocha…

          4. ~sobieszczak

            No coz, dobre wlasne samopoczucie jest najwazniejsze ….Jakie tzw. prawdy wieczne lub dobra ponadczasowe traca w oficjalnej wykladni KK kontakt ze wspolczesnym czlowiekiem ?Wezmy chociaz kwestie etyki malzenskiej, aby pozostac przy temacie dyskusji. Znaczna czesc katolikow w czasach dzisiejszych nie jest w stanie zrozumiec, dlaczego sztuczna antykoncepcja mialaby uwlaczac godnosci czlowieka. Przyklady mozna by mnozyc … Zaostrzanie prawa antyaborcyjnego przyczynia sie do usatysfakcjonowania sumienia osob postronnych, nie zmniejsza jednak liczby aborcji i zaostrza dramatyczna sytuacje wielu kobiet, zwlasza tych ubozszych i samotnych ….Co ja czynie przeciw AIDS ? Moze przynajmniej nie powstrzymuje moich pacjentow od stosowania skutecznych srodkow prewencyjnych, jak tego niestety wymaga nauczanie KK, a co ze slusznym oburzeniem wielu duchownych i swieckich, zwlaszcza w Afryce, odrzuca. Grzech zaniechania … z pobudek ideologicznych wlasnie.Dyskusja przy drzwiach zamknietych … Rozumiem to tak, ze jezeli Kosciol ma drzwi, to czesc wiernych musi pozostac na zewnatrz …

          5. ~Alosza Karamazow

            Moje samopoczucie wcale nie jest dobre…bo wymagania Kosciola i Chrystusa nie sa latwe…jestem slaby…grzesze jak kazdy zlowiek i zaluje…I chociaz upadam to jednak nie mam zamiaru zmieniac swojej hierarchi wartosci…Prawda jest taka…Kosciol mowi co jest moralne a co nie…Czlowiek jest slaby i upada…Jestem mlodym czlowiekiem, zonatym…nigdy nie uzywalismy z zona antykoncepcji…Jak musielismy byc wstrzemiezliwi bylismy…czasami sie to nie udawalo…ale nidy nie mowilem ze to niemozliwe.Ja rozumiem dlaczego sztuczna antykoncepcja uwlacza godnosci czlowieka…dlatego, ze czlowiek wykorzystuje druga osobe do wlasnej przyjemnosci pomijac Pana Boga. Pan Bog nas stworzyl. Mamy zaludniac ziemie. Dal nam piekna rzecz jaka jest zblizenie dwoch kochajacych sie osob. Jest to takze zaproszenie Pana Boga do tworzenia nowego zycia. A czlowiek stajac sie panem zycia uzywa antykoncepcji by sprowadzic to iekne spotkanie tylko do przyjemnosci i powiedziec Bogu stop, Ty nie jestes zaproszony do naszej milosci. Jest to bardzo egoistyczne podejscie czlowieka.Widzi, Pan jezeli chodzi o prawo antyaborcyjne, nie mozna tak mowic ze zalegalizowanie aborcji zmniejszy ilosc aborcji. To tak jakby zalegalizowac kradziez. Moze tez sie sie zmniejszy ilosc kradziezy. A i latwiej bedzie tym co sa biedni i musza krasc.To nie jest sposob. Z ludzmi trzeba rozmawiac. Kazdy czlowiek cierpi. Takie jest ludzkie zycie. Ale trzeba to jakos przetrwac.Latwiej je prztrwac z Chrystusem. Ja nie potepiam kobiet, ktore byly zmuszone do takiego czynu. Rozne sa sytuacje. Kosciol tez nie potepia. Potepia grzech a nie grzesznika.Nie moge sie zgodzic z Panem ze Kosciol nic nie robi, jezeli chodzi o AIDS w Afryce. Naucza. I to wystarczy. Prawda jest taka, ze w Afryce i tak uzywaja sztucznej antykoncepcji czy Kosciolowi sie to podoba czy nie. A liczba chorych na AIDS i tak nie spada. Ksieza nie beda chodzic po domach i zabierac ludziom prezerwatywy. Obnizenie poprzeczki „moralnej” nic nie zmieni, moze tylko pogorszyc sytuacje w Afryce. Bo wtedy ludzie nie bede juz mieli zadnych ograniczen.Prawda jest taka. Mozna byc wstrzemiezliwym. Nie jest to latwe ale mozna. Jezeli jestem chory na AIDS a moja zona jest jest jeszcze zdrowa, a kocham ja prawdziwie to sie powstrzymam.Milosc wszystko zwyciezy. Ja w to wierze.Co do zamknietych drzwi. Zle Pan mnie zrozumial.Kosciol nie chce robic debat w telewizji, bo to nie o to chodzi by sie pokazac.Kosciol dyskutuje. Pewnie kazdy wierny moze sie zwrocic do wladz Kosciola czy do osob duchownych i z nimi porozmawiac.Czy zorganizowac jakas dyskusje. Niestety wierni zazwyczaj nie maja ochoty na dyskusje z duchownymi. Dlaczego nie wiem…Chcialbym tylko przypomniec, ze Jan Pawel II organizowal spotkania z naukowcami, gdzie poruszano rozne problemy.Nikt wtedy nie stal za drzwiami.Pozdrawiam

          6. ~sobieszczak

            Jak slusznie Pan stwierdzil, prokreacja nie jest jedynym celem seksualnosci czlowieka. Ale to, co pozostaje, nie musi byc jedynie egoizmem i przyjemnoscia. Wprost przeciwnie, czujemy intuicyjnie, ze akt seksualny jest wyjsciem w strone Absolutu …podkreslam, mam na mysli seksualnosc dwojga kochajacych sie ludzi. Zgoda rowniez, ze seksualnosc powinna byc potencjalnie otwarta na prokreacje, potencjalnie oznacza, ze czlowiek pod tym wzgledem nie jest niewolnikiem biologicznosci, lecz ja modyfikuje, co czyni tez unikajac chorob i leczac je zgodnie ze swymi mozliwosciami. Ostatecznie nie tylko potomstwo, ale i cale nasze zycie jest wolnym darem Boga, z jego radosciami i cierpieniem …Panska powyzsza argumentacja obraca sie przeciwko kazdej formie antykoncepcji, zarowno tej naturalnej, jak i sztucznej. Zasadniczych roznic tu doprawdy nie widze …Co do kwestii aborcji, to rowniez sadze, ze regulacji prawnych, ktore mozna by nazwac wlasciwymi, po prostu nie ma. Istnieje oczywiscie niebezpieczenstwo traktowania tego, co legalne, automatycznie za moralnie dopuszczalne. Wydaje mi sie jednak, ze nasze niemieckie rozwiazanie, ktore traktuje aborcje jako nielegalna, odstepuje jednak od karania w pierwszych 3 miesiacach, stanowi jednak mniejsze zlo. Inni nazywaja taka akrobacje schizofreniczna …W kwestii AIDS istnieja niestety tylko polsrodki, patrzac na to zagadnienie w sposob realistyczny. Prezerwatywy nie sa niczym innym; wydaje mi sie ze obok slusznych apeli o wstrzemiezliwosc seksualna wyczerpac nalezy wszystkie mozliwosci hamowania rozprzestrzeniania tej choroby.Co do dyskusji w Kosciele …. Jednym z jej warunkow jest rownouprawnienie jej partnerow, bez niepotrzebnego moralizowania i pograzania palcem, co niestety ze strony oficjalnej ciagle jeszcze ma miejsce.Lacze rowniez pozdrowienia

          7. ~Alosza Karamazow

            Widzi Pan, moja wypowiedz nie jest przeciwna antykoncepcji naturalnej, do ktorej zacheca rowniez Kosciol. I ja w odroznieniu do Pana widze roznice miedzy stosowaniem metody naturalnej i metody sztucznej. Metoda naturalna, biologiczna zostala nam dana przez Boga i do tego spotkania Go takze zaprasza. Trudno mowic o otwieraniu sie na Absolut jezeli stosuje sie prezerwatywy. Bedac lekarzem powienien Pan wiedziec, ile dni w roku kobieta jest plodna. A wiec latwo mozemy sobie policzyc, ze czlowiek faktycznie nie jest niewolnikiem biologicznosci. Co do chorob przenoszonych droga plciowa sprawa wydaje sie skomplikowana, ale nia nie jest. Jezeli prawdziwie kocham i mam sily by hamowac swoj poped seksualny to nie bede zarazal swojego malzonka czy malzonki. Jezeli nie mam sil to stosuje antykoncepcje, choc i tak ryzykuje zdrowie osoby, ktora kocham. Coz sprawa naszego sumienia. Nie ma co z tym polemizowac. Prawda jest taka ze mozna byc wstrzemiezliwym, bo jak wiadomo niewolnikami biologicznosci nie jestesmy.Aborcja jest sprawa delikatna, i na pewno do kazdego przypadku trzeba podchodzic ostroznie i z wyczuciem. Pytanie brzmi, czy wybor aborcji jest kiedykolwiek wyborem mniejszego zla…obojetnie jaka by byla sytuacja kobiety…Oczywiscie jest wiele sytuacji, ktore w pewien sposob usprawiedliwiaja taki czyn ale ja niegdy bym nie poradzil zadnej kobiecie by sie poddala takiemu zabiegowi. Moge zaoferowac pomoc materialna, wspomoc dobrym slowem. Co do dyskusji…Badzmy szczerzy, czym Kosciol moze grozic?Ekskomunika, pieklem, zakazem nauczania?W pieklo zachodnie spoleczenstwa juz nie wierza, ekskomunika, ktora Kosciol bardzo rzadko naklada na kogokolwiek nie przerazila nawet Lefebrystow. A choc Kung ma zakaz nauczania w imieniu Kosciola od 20 lat to i tak wyklada na kilkudziesieciu uniwersytetach na swiecie we wlasnym imieniu.Z czego wiem Kongregacja Do Spraw Wiary najpierw zaprasza taka osobe, ktorej teologia nie koniecznie zgadza sie z teologia katolicka i prosi o wyjasnienie roznych kwesti tej teologii.Jezeli teorie takiej osoby nie sa poparte odpowiednimi argumentami to niestety przegrywa dyskusje.Ale jezeli wciaz sie trzyma swoich teorii mimo iz nie przekonala do nich grona teologow watykanskich, to Kosciol musi podjac odpowiednie kroki.Pozdrawiam i zycze milego dnia…

          8. ~sobieszczak

            W kwestii antykoncepcji chyba mnie Pan nie zrozumial; probowalem powiedziec, ze milosc ludzka, takze milosc erotyczna, jest partycypacja w milosci Bozej, niezaleznie od tego, czy jest stosowana antykoncepcja, czy tez nie …. Bog nie wyczerpuje sie przeciez w akcie prokreacji !Czym Kosciol moze grozic ? Ekskomunika, ktora ponoc moze niekiedy nastepowac automatycznie ? To chyba jednak nie jest istota sprawy. Decydujaca jest wiarygodnosc instytucji koscielnych, uczciwosc i otwartosc. To co jednak czesto nastepuje, to niezrozumiale, krzywdzace decyzje za zamknietymi drzwiami.Zycze rowniez milego weekendu

          9. ~Alosza Karamazow

            Ja wcale nie neguje piekna milosci erotycznej. Mowie tylko, ze stosowanie metody sztucznej antykoncepcji pomija Pana Boga w tej milosci. Natomiast sam Bog dal metode antykoncepcji naturalnej, ktore go do tej milosci zapraszaja. I nie chodzi tutaj tylko o prokreacje. Kto kogo nie zrozumial.Jezeli chodzi o otwartosc Kosciola to mamy inne zdania na ten temat.Milego weekendu.

  10. ~dziadek

    MODLITWA ŚW. TOMASZA Z AKWINU Panie – Ty wiesz lepiej aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym, rozumnym, lecz nie narzucającym się. Szkoda mi nie pożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale ty Panie wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół. Wyzwól mój umysł od niekończącego brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydła abym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich przybywa, a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchiwania ich. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć ale proszę cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy to jeden ze szczytów osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.

  11. ~TERMINATOR

    Witajcie Patrioci i sympatycy LPR, jednyni obrońcy życia od poczęcia. – „Odpowiedzialność za dobro wspólne” – Słowo biskupów polskich przed wyborami parlamentarnymi 2007 roku (…) Ojciec Święty Benedykt XVI przypomniał nam ostatnio szereg wartości nie podlegających żadnym negocjacjom. Są to: szacunek i obrona ludzkiego życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci, rodzina oparta na trwałym małżeństwie mężczyzny i kobiety, prawo – obowiązek rodziców do wychowania dzieci oraz promocja dobra wspólnego we wszystkich jego formach (por. SC 83). W wyżej wymienionych kwestiach i w wielu innych nie może być mowy o kompromisie. Na jakich kandydatów mamy głosować? Jan Paweł II, za którego dziękujemy Bogu w ramach kolejnego Dnia Papieskiego, mówił do nas w 1995 roku: „Polska woła dzisiaj nade wszystko o ludzi sumienia”. Jesteśmy głęboko przekonani, że ludzie prawego sumienia także dzisiaj są obecni w polskiej polityce. Wybory są sposobnością, aby powierzyć im cząstkę odpowiedzialności za dobro wspólne. Ważnymi kryteriami w dokonaniu właściwego, a tym samym odpowiedzialnego wyboru, powinny być prawość moralna kandydata do parlamentu, jego kompetencje w dziedzinie życia politycznego i obywatelskiego, zaświadczone dotychczasową działalnością publiczną, świadectwo życia w rodzinie oraz małej ojczyźnie. Liczą się także takie cechy osobowości, jak wyrazista tożsamość, szacunek dla każdego człowieka, postawa dialogu i umiejętność współpracy z innymi, zdolność roztropnego rozwiązywania konfliktów, miłość do Ojczyzny oraz traktowanie władzy jako służby. Wybór takich kandydatów daje większą szansę na integralny i solidarny rozwój naszej Ojczyzny. Przed wyborami parlamentarnymi pragniemy jeszcze raz przypomnieć, że Kościół nie ma żadnej politycznej reprezentacji, a co za tym idzie partii politycznej, która miałaby prawo przemawiać w imieniu Kościoła lub powoływać się na jego poparcie. Zauważamy jednak, że programy niektórych ugrupowań politycznych i ich praktyka zaangażowania politycznego są bliższe chrześcijańskiej wizji człowieka i społeczeństwa, zaś programy innych partii są odległe od nauczania Kościoła lub wręcz z nim sprzeczne. Stąd odpowiedzialne oddanie głosu w wyborach wymaga rzetelnego rozeznania zarówno kandydatów, jak i programów. Rozbudzone emocje w żadnym wypadku nie są dobrym doradcą, a tym bardziej nie powinny stać się kryterium wyboru.Apelujemy o kulturę prowadzenia kampanii wyborczej. Nie może w niej być miejsca na wzajemną agresję i narastający konflikt. Nie powinniśmy ranić podczas kampanii wspólnoty, którą nazywamy naszą Ojczyzną, gdyż zawsze potrzebuje ona solidarności opartej na prawdzie. Apelujemy o zachowanie w kampanii wyborczej właściwego podziału ról i kompetencji zarówno duchownych, jak i świeckich. Wierni świeccy mają obowiązek angażować się w życie polityczne przez udział w wyborach i aktywność w tych partiach, które pozwalają uprawiać politykę rozumianą jako roztropna troska o dobro wspólne. Duszpasterze zaś jako świadkowie rzeczywistości nadprzyrodzonej nie powinni angażować się w kampanii wyborczej po żadnej konkretnej stronie. Ta sama zasada odnosi się także do mediów katolickich. Zgodnie z nauczaniem Sługi Bożego Jana Pawła II duchowni powinni unikać prezentowania własnego wyboru jako jedynego uprawnionego, winni respektować dojrzałość świeckich oraz przez formację ich sumień pomagać im taką dojrzałość osiągnąć. (…) Podpisali: Kardynałowie, Arcybiskupi i Biskupi polscyzgromadzeni na 341. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu PolskiWarszawa, 3.10.2007 r.

  12. ~Kasprzyk

    wszstko fajnie.Niech ktoś mi powie o ile stukeci K.K. cofnoł ludzkość w rozwoju swoimi bajkami i nieomylnościa?/plaska ziemia,zakaz szczepionek,stosy,itd.Czego oni jeszcze chca?To straszna banda.To najgorsza z sekt.

  13. rapityn

    możesz mnie poniżać swoimi kolegami w niebieświętymi, oświeconymi i innymi wymyślanymi zderzakami chroniącymi przed rozgrzanym piekłemmają niedościgle przecieżwspółczucierozsądekmiłosierdzietrudno jestem niedoskonałynie będę miał okazjipodać Im ręki i zapytać dlaczego ci co klęczą pod ołtarzem przekładając bezwiednie ebonitowe koraliki mają być lepsiod tych cicho gryzących codzienną ziemięwciskających pod łóżka potwory oni nie będą pić kawy w niebie”http://rapityn.blox.pl/html”

  14. ~danuta

    odpowiadam tym wszystkim ktorzy bez kultury wypowiadaja sie o kosciele nikt nikogo nie zmusza bycia z kosciolem twoj wybor ale jest to wina tych przedstawiceli kosciola ktorzy swym zachowaniem ludzi naprawde wychowanych przez prawdziwych katechetow i wedlug ewangeli i dekalogu. szkoda mlodych ludzi oni nie widza w kosciele autorytetow. nadzieja w arcybiskupie nyczu

  15. ~Szpilowyhajama

    Mówi się,że umysł seksu jest umysłem ZEN,podczas stosunku mężczyzna i kobieta tracą swoją odrębność i stają się jednym

Możliwość komentowania została wyłączona.