O co mi chodzi?

Do niedawna nie było w Kościele miejsca na dyskusję o problemach małżeńskich. Sytuację zmienił internet. Dlaczego taka dyskusja jest ważna? Wyjaśni to odrobina historii…

 

W 1926 roku holenderski ginekolog Theodor Hendrik Van de Velde opublikował książkę pt. „Małżeństwo doskonałe”, która szybko zyskała sławę. Była pierwszym przystępnym kompendium wiedzy na temat fizjologii seksualności i jednocześnie pierwszym w kulturze Zachodu poradnikiem życia intymnego dla małżeństw. Jeszcze dzisiaj, po osiemdziesięciu latach od publikacji, czytelnika zaskakuje kompetencja, subtelność i życiowa mądrość autora. Van de Velde nie tylko podawał mnóstwo informacji praktycznych dotyczących higieny i zdrowia seksualnego, przede wszystkim uświadamiał, co czynić, aby współżycie było satysfakcjonujące dla obojga małżonków. Stąd nacisk na świadomość różnicy w przeżywaniu seksualności przez kobietę i mężczyznę, a w związku z tym – na znaczenie „gry miłosnej”. Jednocześnie przestrzegał, że małżeństwo doskonałe, a dokładniej małżeństwo dążące do doskonałości należy właściwie rozumieć: „Ten prawdziwy sens – jak uprzednio stale podkreślałem – leży w miłości. (…) Kto w udoskonalaniu techniki stosunków płciowych widzi własny tylko cel, ten grubo się myli”. Sensem współżycia jest bowiem fizyczne i psychiczne zjednoczenie małżonków, duchowo zbliżające ich do siebie i utrwalające małżeństwo.

W jednej sprawie Van de Velde się mylił: sądził, że jego porady zostaną bez większych problemów zaakceptowane przez Kościół. Pisał: „Wewnętrzną satysfakcję sprawia mi fakt, że opierając się na ocenach surowych moralistów mogę stwierdzić, iż niniejsza książka nie zawiera żadnego słowa, które mogłoby obciążyć sumienie małżonków, ani też rady, do której dostosowanie się stwarzałoby u wierzących chrześcijan konflikt z przepisami lub normami religii”. Rzeczywiście, jego książka nie zawiera ani jednej sugestii sprzecznej z moralnością, mimo to prawie natychmiast spotkała się z gwałtowną reakcją Kościoła katolickiego.

W 1930 roku Pius XI, reagując w pierwszym w historii doktrynalnym dokumencie o małżeństwie (encyklice „Casti connubi”) na dopuszczenie przez Kościół anglikański antykoncepcji, nie omieszkał także odnieść się do słynnego już poradnika, zaliczając jego autora do „burzycieli małżeństwa”. Papież wezwał biskupów do stanowczych działań, licząc, że wierni „zniechęcą się i całym wysiłkiem woli odwrócą się od nieszczęsnych owych złudzeń, które ku hańbie godności ludzkiej wychwala się dziś słowem i pismem pod nazwą >doskonałego małżeństwa<, a które z owego doskonałego małżeństwa czynią w końcu >małżeństwo znieprawione<”. A to ze względu na „przesadne owe uświadamianie fizjologiczne, którym w obecnych naszych czasach małżonkom przysłużyć się pragną niektórzy, co samych siebie szumnie nazywają naprawicielami małżeńskiego życia”. Tymczasem owe uświadamianie „uczy raczej sztuki bezpiecznego grzeszenia, niż cnoty czystego życia”.

Można próbować bronić Piusa XI, mówiąc, że w tym przypadku mamy do czynienia z niefortunną wypowiedzią, będącą świadectwem raczej nieporozumienia niż stałego nauczania. Niestety, przeczą temu fakty. Za słowami Papieża poszły czyny: już w następnym roku książka Van de Veldego umieszczona została na indeksie ksiąg zakazanych. Oznaczało to, że nie tylko za lekturę, ale już za samo przechowywanie tej książki spadała na katolika najcięższa kara kościelna – ekskomunika. Zatem wiedza o fizjologii seksualności oraz o sposobach doprowadzenia żony podczas stosunku do orgazmu wykluczała w Kościele katolickim ze wspólnoty eucharystycznej. Z dzisiejszej perspektywy wręcz trudno w to uwierzyć.

 

*

 

Potępienie z „Casti connubi” nie było jedyne. Dwadzieścia lat później w 1951 roku Pius XII w głośnym przemówieniu do położnych nawoływał: „Czyńcie wszystko, co możliwe, by przeszkadzać rozszerzaniu się literatury, która uważa się za uprawnioną do opisywania szczególików z intymnych przeżyć małżeńskich pod pozorem nauczania, kierowania, zabezpieczania małżonków”. Zdaniem najwyższego autorytetu kościelnego (dziś kandydata na ołtarze) „dla zabezpieczenia zaniepokojonych sumień małżonków wystarczy przeważnie sam ich zdrowy rozum, ich naturalny instynkt, krótkie pouczenie o jasnych i prostych zasadach moralności chrześcijańskiej”.

Podejrzewam, że autorzy licznych współczesnych poradników małżeńskich, napisanych tak, jak gdyby Kościół zawsze doceniał wymiar seksualny w miłości, nie zdają sobie sprawy, w jaki sposób przecierane były szlaki, po których dziś bezpiecznie kroczą. Jeszcze sześć dekad temu ich książki zapewne trafiłyby na indeks. Wskazują przecież, że sam zdrowy rozum i naturalny instynkt nie wystarczą w rozwiązywaniu małżeńskich problemów. Niechlubna instytucja indeksu zniesiona została dopiero w 1966 roku, a jego ostatnia aktualizacja nastąpiła 18 lat wcześniej.

 

*

 

Trudno spodziewać się, że ta odwołująca się do Boskiego autorytetu i wiążąca sumienia wiernych postawa papieży pozostawała bez wpływu na życie seksualne katolików – a tym samym na więź małżeńską. Psychiczne i duchowe szkody oczywiście niełatwo jest oszacować, gdyż na jakość współżycia wpływ ma wiele czynników. Niemniej truizmem jest, że religia znajduje się wśród determinant najsilniejszych. W każdym razie w Polsce z badań przeprowadzonych przez Hannę Malewską na początku lat sześćdziesiątych wynika, że 70 procent mężatek zdradzało oznaki oziębłości seksualnej. Zatem znaczna część związków małżeńskich naszych rodziców i dziadków była wewnętrznie martwa – małżonkowie żyli obok siebie z wszelkimi tego konsekwencjami (mojemu pokoleniu, pokoleniu czterdziestolatków, odebrano w ten sposób coś z radości dzieciństwa).

Dla osoby wierzącej fakty te są bolesne. Magisterium, najwyraźniej nie zdając sobie w pełni z tego sprawy, postawiło sumienia katolików przed alternatywą: albo całkowita wierność nauczaniu i ryzyko „uśmiercenia” własnego małżeństwa, albo kosztem nieposłuszeństwa Kościołowi obrona Boga w miłosnej relacji seksualnej przed ignorancją odpowiedzialnych za nauczanie. Jak to było możliwe, skoro wierzymy w stałą asystencję Ducha Świętego w Kościele? I pytanie jeszcze ważniejsze: jak uporać się ze świadomością tych faktów, nie tracąc zaufania do pasterzy?

 

*

 

Nasza sytuacja przypomina zmagania dorastającego dziecka, które odkryło, że niewątpliwie kochający go rodzice popełniali kardynalne błędy wychowawcze, oczekując przy tym szacunku i żądając posłuszeństwa, co, oczywiście, rodzi silny odruch buntu. Sensowna jest – jak mi się wydaje – tylko jedna droga: szczera rozmowa.

Zdaję sobie sprawę, że taka rozmowa małżonków z Kościołem nie jest łatwa, gdyż partnerzy dialogu nie stoją na równorzędnych pozycjach, tak jak nie ma równorzędności w relacji rodzic – dziecko (nawet jeśli już ono samodzielnie myśli). Mimo to naprawdę nie ma innej drogi. Rodzic, który nie potrafi z uwagą wsłuchać się w głos dziecka, podważa sens swego rodzicielstwa, choć nadal pozostaje rodzicem. Mówię to jako ojciec, któremu zdarza się popełniać błędy wychowawcze, a który jednocześnie zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za własne dzieci oraz jest świadom posiadania szczególnej „łaski stanu”. Sądzę, że dzięki tej analogii jestem wstanie wczuć się w sytuację pasterzy, również wyposażonych w swoją łaskę stanu i szczególną odpowiedzialność za Kościół.

Chciałbym, żeby ten blog stał się forum dla takiej właśnie rozmowy. Rozmowy, a nie buntu. Zapraszam nań zatem i małżonków, i księży, a także wszystkich zainteresowanych dobrem małżeństwa.

 

154 komentarze do “O co mi chodzi?

  1. ~Zośka

    Eee tam, z perspektywy mężatki z 20-letnim stażem i z obserwacji w grupie znajomych z podobnymi dłuższym stażem śmiem twierdzić, że oziębłość lub jej brak wcale się nie przekłada na udane małżeństwo. Znam małżeństwa, które trzyma przy sobie jedynie seks (satysfakcjonujący obie strony) a w dzień nie mogą na siebie patrzeć a ich dzieci też nie są szczęśliwe. Oskarżanie Kościoła o to, że przez jego nauki katoliczki były oziębłe jest wg mnie śmieszne. Na dodatek autor jest intelektualista i doprawdy nie ma pojęcia jak jurnie i nieozięble wyglądało pożycie seksualne w latach 60-tych na wsi polskiej. Nie było też rozwodów, ale trudno powiedzieć zeby małżeństwa coś wiecej ponad pracę na roli, seks i niezbyt szczęśliwe i zaniedbane dzieci łączyło. Ponieważ urodzilam się w latach 60-tych na wsi niniejszym donoszę, że mówię o ludziach którzy mieli dwoje lub troje dzieci a nie powiedzmy 7. Bo taka była mniej więcej w mojej szkole (dwoje, troje rodzeństwa) przeciętna.

    1. ~listys

      właśnie o tym jest ten tekst…o zrozumieniu istoty małżeństwa.Pani znajomi właśnie tego nie odnaleźli a w seksie spotykali się na wzajemnym wykorzystywaniu swojego ciała w majestacie sakramentu do uwolnienia swoich fkustracji. Przecież to straszne

    2. ~stracone pokolenie

      Nawet teściowa nie potrafi tak obrzydzić seksu jak kościół katolicki. Ale cóż się dziwić, że tak jest, skoro fachowcy od śmierci zabierają głos na temat miłości. Natomiast ten wiejski seks o którym piszesz nie ma nic wspólnego z więzią dwóch dusz. To taka czynność fizjologiczna polegająca na wydalaniu spermy na co kobieta zwykle reaguje udawanym ach, och. Zakończę filozoficznie; nie ma miłości bez seksu i nie ma seksu bez miłości, a kościół niech się do tego nie wtrąca, bo wszystko popsuje.

      1. ~gardney

        jest miłość bez seksu: np. miłość matki do dziecka i jest seks bez miłości np. prostytuowanie się. A KK to wspaniała instytucja, trzeba dużo czytać i szukać, żeby zrozumieć to co przekazujena temat seksu, którego wcale nie ocrzydza – pozwala cieszyć się nim przez całe życie a nie tylko pierwsze 5 lat małżeństwa. Nie spotkałam szczęśliwszego małżeństwa niż małżeństwo dwojga PRAWDZIWIE wierzących chrześcijan

        1. ~Bobia

          Skoro KK jest taki otwarty dla seksu i intymnej wezi miedzy malzonkami to dlaczego tak skrzetnie te otwartosc ukrywa? Dlaczego nie wyjdzie z tym do swoich owieczek? Dlaczego trzeba sie tego doszukiwac niewiadomo gdzie a oficjalna wersja jest taka jaka jest?

          1. ~wiola

            mialo byc „seks po chrzescijansku” ksiazka nie pamietam kogo ale na necie na pewno autora odnajdziesz. pozdrawiam wiola

        2. ~już nie katolik

          Jako katoliczka prawdopodobnie nie znasz innego uczucia zwanego milością, niż w relacjach rodzeństwa czy rodziców i dzieci. Jestem pewny, że nie znasz takiego uczucia do drugiej osoby przeciwnej płci, które zawładnęłoby Tobą całkowicie i bez reszty, że myslisz o nim bez przerwy, że jesteś w stanie poświęcić się bez reszty, by sprawić radość tej drugiej, kochanej osobie. Takie uczucie może przeżywać tylko ktoś wolny, spontaniczny, bez naleciałości symptomów wiary zwanej katolicką.

          1. kari7771@buziaczek.pl

            można być katolikiem i kochać bez reszty drugiego człowieka płci przeciwnej…. jedno drugiemu wcale nie przeszkadza…

          2. ~szczęśliwa

            prawdziwa miłość to czułe gesty, spojrzenia, wyrozumiałość chęć przebywania z ukochaną osobą i oczywiscie piękny akt, a nie orgie o których piszecie. Po prostu jesteście niedouczeni i mylicie seks dwóch kochajacych i pragnacych siebie istot z nieokiełznanym wyżyciem, drzemie w was zwierzęcy instynkt. Wszystko potraficie zepsuć, nawet miłość sprowadzić do marginesu. To wszystko co tak nazywacie miłością nie jest nawet jej namiastką, to żądza, rozpusta, wyżycie sie. Na samą myśl ogarnia mnie obrzydzenie do tak myślących istot. W miłości i seksie niezbędna jest czułość i delikatność i oczywiście to coś, ale najważniejsze wyzbycie się instynktu zwierzęcego. Nawet zwierzęta mają instynkt samozachowawczy, co z wami, tak nisko upadliście w swej żądzy i nienawiści, potraficie tylko wszystko wulgaryzować, a fe.

          3. ~Bobi

            Jak na razie to ty jestes jedyna osoba, ktora napisala czy raczej rozpisala sie o orgii. Nikt inny nawet o tym nie wspomnial moja ty Szczesliwa i oswiecona.

          4. ~już nie katolik

            Jakiś syndrom czarnej kiecki z dzieciństwa? Ty piszesz o zewnętrznych przejawach niby miłości, bo jest miły i uśmiech się, więc kocha. Widzisz, nigdy ksiądz nie nauczy nikogo jak wychowywać dzieci, ani ty nie zrozumumiesz istoty zakochania, takiego szalonego, nieumotywowanego katolickimi nakazami i zakazami.

          5. ~may.fly

            już_nie_katoliku, a dlaczego to, czy się zna prawdziwą miłość czy nie, ma zależeć od tego, jaką wiarę się wyznaje? jestem ateistką, ale wśród znajomych mam katolików, Żydów, buddystów, innych ateistów – są ludzie wierzący szczęśliwi w pełnych zrozumienia związkach, niewierzący żyjący w samotności i odwrotnie – małżeństwa męczące się ze sobą nawzajem i nie kończące pomimo to związku ze względów religijnych, a także rodzina zdeklarowanych ateistów, nie przyuczająca dzieci do żadnej wiary – jedna z najszczęśliwszych rodzin jakie znam. To, czy się rozumie głębię słowa 'miłość’ nie zależy od płci, orientacji seksualnej, a szczególnie od wiary – tylko i wyłącznie od dojrzałości emocjonalnej partnerów i ich nastawienia do siebie nawzajem. Przynajmniej moim zdaniem…

          6. ~już nie katolik

            Wiara katolicka to przede wszystkim zbiór zakazów i nakazów. Przesłanie z ambon mówi, że należy się umartwiać a cierpienie jest prawie że aktem łaski. Gdzie tu jest miejsce na radość, na nieokiełzłanę rozkosz w byciu razem? Pozostaje więc sfeta duchowa z minimalnym dotykiem tzw części intymnych w zakresie niezbędnym do poczęcia. Przecież to jest chore, żeby nie powiedzieć zboczone. To samopozbawienie części człowieczeństwa dającemu radość życia inną niż mistyczne obcowanie ze struganym świątkiem.

      2. ~lemarx

        Czyli z twojej wypowiedzi wynika, ze albo nie kochasz swojej najblizszej rodziny, albos kazirodca.

    3. ~matthew0000

      Po pierwsze, blog jest miejscem na wymiane opinii i doswiadczen a nie krytykowanie wypowiedzi roznych od twojej…takie sa wymogi w dyskusjach na 'intelektualnym poziomie’… Po drugie, jak napisalas, jurnosc i nieozieblosc nie ma nic wspolnego z tematem poruszonym przez autora… Slowo 'milosc’ powinna byc rozumiana jako szacunek,wiernosc, zrozumienie fizycznych i emocjonalnych potrzeb partnera, materialne i moralne wsparcie w trudnych sytuacjach, dzielenie sie radoscia i smutkiem, a to trzeba sobie wypracowac… Seks jest dodatkiem do milosci, takze wymaga wiedzy i zrozumienia potrzeb partnera, bez milosci – seks jest jurnym aktem… Nie mylmy tych dwoch pojec, milosc i seks w malzenstwie gwarantuje szczesliwe pozycie, natomiast seks bez milosci to tylko gra hormonow – nadmiar testeronu we krwi, takze jako wskaznik roznych nieprawidlowosci psychicznych…Im wiecej zrozumienia i wiedzy na ten temat, tym wiecej udanych lat w malzentwie, natomiast tak sztuczna instytucja, jak kosciol, nie powinna wsadzac nosa w nieswoje sprawy ani decydowac jak maja zyc/wspolzyc malzonkowie…Jego domena jest dbanie i leczenie dusz przeciez…Nie do wiary, jak kosciol katolicki ciagle jest zacofany i niedostosowany do realiow zyciowych…Gdyby kosciol robil co do niego nalezy, byloby mnie przestepstw, alcoholizmu, naduzywania narkotykow i pedofilii (takze i w kosciele). Drastyczne jest to, wielu zlodzieji, przestepcow i narkomanow uwaza sie za katolikow – jak to mozna pogodzic? Tylko nasz Lord wie…Jego oszukac nie mozna… Pozdrawiam! Ada.

  2. ~Jarema Piotr Piekutowski

    Szanowny Panie Arturze,Zacznę swoje wypowiedzi od głosu bardzo osobistego. Inicjatywę Pańską witam z radością jako stały czytelnik Pana artykułów w Tygodniku Powszechnym. Muszę przyznać, że artykuły te budziły we mnie zawsze silne emocje i wiele pytań. Mam więc nadzieję, że będę stałym czytelnikiem tych stron.Nie jestem w związku małżeńskim, jednak mam nadzieję, że kiedyś stanie się to moim udziałem, ponadto małżeństw – katolickich i nie – mam wokół siebie sporo, dlatego kwestie poruszane tutaj jak najbardziej mnie dotyczą.Podobnie jak Pan, zadaję sobie pytanie: jak – przy chęci zachowania posłuszeństwa Kościołowi – pogodzić się z faktem, że poglądy Kościoła zmieniają się – i dziś mogę swobodnie robić coś, za co 50 lat temu zostałbym wysłany z miejsca do piekła? Czym w takim razie jest asystencja Ducha Świętego?Powiem wprost: nie rozumiem kościelnego nauczania dotyczącego antykoncepcji. To nawet nie oznacza, że uważam, iż np. stosowanie prezerwatyw czy też pigułek jest dobre. Jestem skłonny zgodzić się z przekonaniem, że lepsze i bliższe zaufaniu do Boga jest zdanie się na Niego, na naturalne metody itp. Jednak nie jestem w stanie przyjąć za swój poglądu, że grzechy w dziedzinie seksualnej są „ex genere suo grave”. Mam czasem bowiem wrażenie, że zaczyna się tu nakładanie na ludzi ciężarów, których nie są w stanie unieść. A czasem – zupełnie odwrotnie – zadaję sobie pytanie: czy faktycznie nie są w stanie? Albo: czy faktycznie muszą? Jednakże na takie pytania człowiek potrafi odpowiedzieć chyba tylko wtedy, kiedy dotyczą jego samego. A nawet nie wiadomo, czy zawsze i wtedy potrafi.Owszem, chcę zachować posłuszeństwo Kościołowi w czynach, i mam szczerą nadzieję, że nigdy nie dojdzie do tego, że to posłuszeństwo wypowiem. Bo mógłbym wypowiedzieć Kościołowi posłuszeństwo, ale gdzie wtedy znalazłbym Chrystusa? Wiem, może zdecydowana większość katolików (w Polsce, a już szczególnie na Zachodzie) stosuje sumienie selektywne: stosują antykoncepcję sztuczną, ale chodzą do kościoła i przyjmują komunię, bo nie uważają, by robili coś złego. Dla mnie jednak nie ma tego rodzaju podwójnej moralności. Trzeba jasno powiedzieć: albo jestem posłuszny Kościołowi, i wtedy nie przekraczam żadnego nauczania Papieża i Magisterium, albo po prostu jestem nieposłuszny, stawiam się poza obrębem Kościoła i nie mam prawa przystępować do Eucharystii.Mógłbym też „szukać Chrystusa po swojemu, bez Kościoła”, ale nie mogę zapominać o tym, że to On ten Kościół założył.A odejść od Chrystusa nie mógłbym, bo moje doświadczenie relacji z Nim, przeświadczenie, że to On, nikt inny, daje mi życie – jest dużo silniejsze niż wszelkie wątpliwości.I tak próbuję pogodzić wiele wątpliwości i problemów z życiem wiarą. Jesteśmy więc na jednej drodze – choć Pan dużo, dużo dalej. Próbujmy więc iść tą drogą i rozmawiać!Jarema Piotr Piekutowskihttp://jarrec.blog.onet.pl – Bonus Miles. Dzienniki strategiczne chrześcijanina koło trzydziestki.PS Wbrew temu wstępowi mój głos może nieraz okazać się też mocno konserwatywny, zatem podejrzewam, że przeciwników mieć będę po obu stronach „barykady”. Trudno. Amicus Plato, sed…

    1. to_jest_moj_nick@op.pl

      Sam Pan zauważył, że kościelne regulaminy serwowane wyznawcom podlegają zmianom. Zmiany te najczęściej polegają na ZANEGOWANIU starego stanowiska. W tym momencie człowiek logicznie myślący doszedłby do wniosku, że bezwzględne posłuszeństwo wobec kleru jest bezsensowne. W Panu nic podobnego się nie rodzi, Pan deklaruje bezwzględne posłuszeństwo wobec wymysłów urzędników Pańskiego Kościoła. Na dodatek uważa Pan, że owo posłuszeństwo jest tożsame z postępowaniem moralnym. Bezwzględne posłuszeństwo jest dobrowolnym skazaniem się na niewolnictwo, dobrowolnym wyrzeczeniem się najcenniejszej dla człowieka rzeczy – wolności. Bezwzględne posłuszeństwo połączone ze świadomością omylności wymagających posłuchu jest niemoralne.To potworne co religia potrafi zrobić człowiekowi. Bardzo mi żal osób takich jak Pan.

      1. ~joter

        Elementarna logika każe wnioskować,że jeżeli Kościół wielokrotnie „rakiem” wycofywał sę z wcześniejszych wymogów,to znaczy że nie ma podstaw uważać że jego aktualne nauczanie ma być wiążące w danej chwili.Nigdy bowiem nie ma pewności,że znowu nie jest w błędzi, z którego znowu się wycofa.Ale jakie straty w życiu poniosą Ci, którzy mu wówczas (mimo wątpliwości) się podporządkowali? Twierdzę, że jako pośrednikowi z Bogiem (Który wierzę, że gdzieś jest) nie można mu bezkrytycznie ufać.Należy zdać się na własne sumienie.To pewniejsze.

        1. ~Ateista Antyklerykał

          Pan Jarema milczy. Ciekaw jestem czy dlatego, że obmyśla odpowiedź, czy dlatego, że zadziałała u niego typowa blokada wyznawcy Kościoła.

          1. jpiekut

            Nie, panie Ateisto, milczę, bo mam wiele ważniejszych rzeczy do zrobienia, niż ślęczenie przed komputerem całą dobę i dyskutowanie z panem. Zarówno antyklerykalnych ateistów, jak i radiomaryjnych integrystów mam wokół siebie na pęczki i gdybym chciał, mógłbym dyskutować z nimi dzień i noc. Tylko to nic nie wnosi dla żadnej ze stron.Zamierzam wypowiadać się tam, gdzie uznam za stosowne, a nie tam, gdzie ktoś agresywnymi połajankami wezwie mnie do tablicy, a przynajmniej tak się mu będzie wydawało.Spokojnej nocy,Jarema Piotr Piekutowski

    2. ~Nick

      Na zachodzie nikt do kosciola nie chodzi po to zeby chodzic. Jak ktos chodzi (raptem 10-205) to sa ludzie ktorzy potrzebuja troche mistyki, albo po prostu spotkac innych ludzi.A na pewno kosciol nic sie wtraca na temat pozycia seksualnego ludzi. Mowi tu o kosciolach zachodnich = protestanckich.

      1. ~Ania

        Nikt nie powiedział, że droga do nieba jest łatwa, nikt też tu nie wyjaśnił dlaczego KK tylu rzeczy zabrania.Sama czytałam kiedyś w bibli na temat czystości pożycia małżeńskiego to były słowa jakie kierował do żydow Bóg Ojciec one wciąż są aktualne. KK ich nie zmienia, za to robią to inne Kościoły kwestia tylko czy ich postępowanie jest słuszne…Sądzę, że papież JPII ktory tak bardzo kochał młodych napewno często o tym myślał, dlaczego więc nic nie zmienił???Trudno jest żyć zgodnie z przykazaniami ale można i można być szczęśliwym naprawdę

    3. ~stracone pokolenie

      Przepraszam, ja tu tylko przypadkiem trafiłem do grona szurniętych. Już spadam.

    4. ~Bobi

      Chce poruszyc tylko zagadnienie posluszenstwa kosciolowi. Przez wieki swojego istnienia kosciol wykorzystywal niewiedze ludzi, brak edukacji i instynkty. Dzisiaj w dobie ogolnego dostepu do wiedzy i nauki mozemy bolesnie sie przekonac jak bardzo bylismy oszukiwani i wykorzystywani do wcale nie wznioslych celow osob duchownyc i jak czesto kosciol i jego dostojnicy nazwijmy to: mylili sie zeby nie nie powiedziec-swiadomie trzymali ludzi w ciasnocie umyslowej w obawie przed demaskacja. Ja jestem w fazie powaznego odwrotu od kosciala co wiecej uwazam,ze Chrystus wcale nie koniecznie tam jest. Nie chce za duzo o tym myslec na razie,gdyz boje sie wnioskow do jakich moge dojsc i tego,ze nie bede wiedziala gdzie mam skierowac duchowa czesc mojego zycia. Jak mozna byc poslusznym wielkiej pomylce? Kosciol i idee chrzescijanstwa zostaly niemilosiernie znieksztalcone na przestrzeni swojego istnienia. Znieksztalcili je oczywiscie ludzie,wyglada na to,ze glownie przywodcy koscielni,ktorzy przyjeli,ze ludzi trzeba trzymac krotko za pysk. A co z idea milosci o ktora glownie chodzilo Chrystusowi? Mam wrazenie, ze kosciol sprzyja zasciankowosci, przecietnosci, nacjonalizmowi a byly i czasy, ze sprzyjal rasizmowi i nazizmowi i to wcale nie tak odlegle czasy. Zawsze byl tez zaslona dymna dla roznego rodzaju dewiantow i zboczencow. Czy mozna jeszcze darzyc kosciol jakimkolwiek zaufaniem? Przepraszam ale moja odpowiedz brzmi: NIE.Kosciol po prostu zbladzil krotko po swoim powstaniu i juz nigdy pozniej nie powrocil na wlasciwa droge. W jego historii odznaczja sie jednak jednostki, ktore probowaly pozostac przy czystych ideach Jezusa. Znalazly sie w kosiele by byc blizej Boga bylo im jednak strasznie ciezko o to walczyc. Historia ich duchowienstwa to miedzy innymi historia zmagan z koscielnym betonem, brakiem uczuc i bezmmyslna biurokracja. Patrz Ojciec Pio.

      1. ~Ateista Antyklerykał

        Proszę się nie bać. Życie bez WYMYŚLONYCH PRZEZ LUDZI bogów naprawdę nie jest ani puste, ani złe. Proszę się zastanowić nad zdaniem, któremu nie da rady zaprzeczyć – każdy człowiek rodzi się ateistą. Życzę uzyskania pełni wolności, pełni człowieczeństwa.

        1. ~Bobi

          Przepraszam pana ale mimo,ze bylam ochrzczona i wychowana w duchu religii katolickiej mysle,ze zachowalam lub tez rozwinelam w sobie pelnie czlowieczenstwa. Te dwie rzeczy sa od siebie raczej nie zalezne.Nigdy nie bylam bezwolna owieczka. Takze bardzo prosze zastanowic sie glebiej zanim pan cos napisze, chyba,ze to miala byc zlosliwosc.

          1. ~Ateista Antyklerykał

            Proszę Pani – przeprowadziłem tysiące polemik z dziesiątkami, a może setkami katolików. W 99,99% przypadków kończyły się one zapadającym milczeniem ze strony katolików lub co najwyżej pozbawioną argumentów obroną „swojego” światopoglądu – jak to ma miejsce w Pani przypadku. Tylko JEDNA osoba podjęła po dyskusji ze mną decyzję o zaprzestaniu identyfikowania się z Kościołem Katolickim. Nie traktuję tego jako mojego sukcesu, uważam, że była to osoba nie do końca zindoktrynowana przez KK. „Pranie mózgu” to nie jest zmyślony termin. To jest socjotechnika fundowana dzieciom przez rodziców, dziadków a potem, gdy już dzieci wierzą, że wierzą – przez „kapłanów”. Jednak jak każda socjotechnika tak i ta nie jest w 100% skuteczna na zawsze wobec wszystkich. Abraham Lincoln, amerykański prezydent i ateista powiedział: You may fool all the people some of the time, you can even fool some of the people all of the time, but you cannot fool all of the people all the time.Tłumaczenie: Można oszukiwać wszystkich przez jakiś czas, można oszukiwać niektórych cały czas, ale nie da rady oszukiwać wszystkich przez cały czas.

          2. ~Bobi

            Nie wiem w ktorym momencie pan w mojej wypowiedzi widzi „pozbawiona argumentow obrone swiatopogladu” Byc moze myli pan osoby z ktorymi pan tutaj polemizuje. W swoim poscie zyczyl mi pan dojscia do pelni czlowieczenstwa. Ja chcialam tylko panu wyjasnic,ze katolicyzm nie pozbawil mnie pelni czlowieczenstwa ani nie przeszkodzil w jej rozwoju (mowie tutaj konkretnie o sobie) wiec panskie zyczenia sa troche przesadzone, bo do pelni czlowieczenstwa nie musze ani przestac byc katoliczka ani nie musze nia zostac.To sa dwie rozne sprawy. Chyba to nie jest takie trudne? Katolicy sa rozni. Byc katolikiem to rzadko kiedy oznacza bezkrytyczne przyjmowanie wszystkiego co mowi kosciol w moim przypadku tak wlasnie jest o czym swiadcza chyba moje wczesniejsze wypowiedzi.Mowi pan,ze w swoich rozmowach z katolikami o ich religii w 99,99% zapadalo milczenie. Jestem ciekawa jednak co mowil ten 0.01% skoro nie zamilkl?

    5. ~vin

      Panie Piekutowski. Żal mi pana. Chrystusa trzeba szukać w Biblii, a nie Kosciele. Pan Bóg nie mieszka w pozłacanych świątyniach. Żal mi też małżeństw katolickich, którzy maja obciążone sumienia z powodu stosowania antykoncepcji. Wszyscy się powołują na naukę KK. Może jednak skoro KK jest spadkobiercą nauki Chrystusa to na poparcie swoich wywodów zacytuje odpowiednie wersety z Pisma Świętego, a nie nauki „znamienitych tego świata” albo przywołuje się świetą tradycję. Kapłani i faryzeusze zydowscy też powoływali się na tradycje i przepisy umieszczone tam przez ludzi, o których Pan Jezus mówił, że sami nie dźwigają tych ciężarów i nakładają je na innych, a są one nie do udźwignięcia. Zeby dowiedzieć się co Bóg ma w tej sprawie do powiedzenia, należy sięgnąć do źródła, które pozostawił – Biblii. Stając na sadzie ostatecznym nikt nas nie usprawiedliwi z tego, że osobiście nie czytaliśmy o tym co Bóg ma do powiedzenia po przez Swoje Słowo. Czytanie Bożego Słowa prosze nie mylić z chodzeniem do kościoła. O chodzeniu Biblia też się wypowiada i mówi: nie opuszczajcie wspólnych zgromadzeń. Biblia wypowiada sie tez na temat małżeństwa. wypowiada sie na temat relacji małżeńskich. Tylko zuchwali ignoranci przemilczają naukę zawartą w Biblii. Zastapiono ja nauką Kościoła cóż za ironia.

      1. ~AmbeR

        To wszystko jest takie… niezrozumiałe. Nie można się zabezpieczać – hmm… czyli co? Mamy mieć kilkanaście dzieci, bo tak trzeba? Bo Kościół zakazuje/nakazuje czegoś/coś? Więc po co Bóg stworzył istoty o popędzie seksualnym? Przecież to nierealne, żeby nie mieć w tym wypadku gromadki dzieci, a to z kolei powoduje kolejną `niesprawiedliwość losu` – bogatsi mogą sobie pozwolić na większą rodzinę, ale nie zapominajmy o ludziach w gorszej sytuacji materialnej. Co z nimi? Mają głodować, bo mają pecha, że nie mają kilkanaście zer na koncie? Dzieci kosztują, żadna to nowość, a wszyscy potrzebują miłości – tej, która przejawia się w czułych słowach, utuleniu w trudniejszych chwilach, ale także tej fizycznej. Więc ile dzieci może mieć takie małżeństwo z 20-letnim stażem? Ehh… Czy ktoś jest w stanie mi to wyjaśnić? Czy to może kolejna `tajemnica, której człowiek nie jest w stanie pojąć`?

      2. ~mak

        Dziekuje za te słowa sa one piękne i prawdziwe,bo cytowany z Biblii ja dodał bym jeszcze w kontekscie poruszanego tematu,że SŁOWO BOŻE mówi o seksie bez jakielkolwielk pruderji na dowód można przytoczyc księge przypowiesci rozdz.5 a werset od 15 do 23 salomon znawca kobiet bo sam miał ich w sumie tysiąc a za tem wiedział co pisze a to wszystko zakceptował Bóg dlea naszego dobra Rzymian 15:4.Pozdrowienia.

    6. ~Josza

      Nie buduj barykad, gdzie ich nie ma. W domu Pana jest wiele pokoji. Kazdy ma prawo zyc jak chce i czy przeklada obowiazki tak czy inaczej to jego sprawa. Ty nie masz prawa mowic innym, czy maja prawo brac udzial w Eucharystii, zajmij sie lepiej twoim wlasnym zyciem. I jeszcze jedno, Bog nas i naszych wysilkow nie potrzebuje, to my potrzebujemy Boga. I uwierz mi, ze on kazdemu z nas daje dokladnie tego czego od niego oczekujemy.

    7. ~mwb

      Dla mnie jednak nie ma tego rodzaju podwójnej> moralności. Trzeba jasno powiedzieć: albo jestem posłuszny> Kościołowi, i wtedy nie przekraczam żadnego nauczania> Papieża i Magisterium, albo po prostu jestem nieposłuszny,> stawiam się poza obrębem Kościoła i nie mam prawa> przystępować do Eucharystii.Zgadzam się prawie ze wszystkimi tezami, które Pan postawił, ale z jedna nie bo życze Panu by mógł Pan wszystkie te tezy utrzymać za lat 20..30. Ja niestety stanąłem w sytuacji kiedy musiałem wybierać posłuszeństwo, albo zdrowie lub nawet życie żony (mogliśmy jeszcze wybrać białe małżeństwo – nawet próbowaliśmy – bez sensu, zaczęliśmy się unikać i w ostateczności zauważyliśmy, jak nasze małżeństwo usycha). Próbowałem się konsultować z teologami zakonnikami. Albo słyszałem pytanie, że albo uznaję swój grzech lub nie bez „intelektualnego roztrząsania” i otrzymuję rozgrzeszenie lub nie… Albo odesłano mnie w ostateczności do prywatnego gabinetu seksuologa… Więc musiałem sam podjąć decyzję i postawić się poza wspólnotą eucharystyczną pierwszy raz od dwudziestukilku lat. Wybrałem mniejsze zło… Ale czy na pewno? Mam „poważne” wątpliwości. Zwłaszcza czytając historię zakazu antykoncepcji.

  3. ~ala

    Czy to nie dziwne,ze kler zwiazany celibatem mieni sie byc ekspertem w sprawach dla niego-teoretycznie w praktyce- nie znanych.Poraza tez calkowita nieznajomosc psychologii kobiet.

    1. ~dora

      > A KOGO TO OBCHODZI??????????????????????????????Kogo nie obchodzi, niech nie czyta i nie popisuje się prostactwem!

  4. ~zaumany

    Ja sam się wyrzuciłem z koscioła.Nie chodzę na żadne msze,mam w nosie to co plecie papież.

    1. ~Tadeusz- katolik

      Bardzo dobrze, bo posoborowa msza to ohyda spustoszenia. Polecam tylko msze katolickie, tzn trydenckie.

      1. ~ola;)

        Ja od dwóch lat chodzę na Msze trydenckie,ale tych posoborowych wcale nie uważam za ohydę. Bo-choć odarta z dawnego piękna i majestatu-to w końcu też Eucharystia. Pozdrawiam 🙂

    2. ~mi

      witam serdecznie!niestety szatan się cieszy ogromnie że ludzie w niego nie wierzą w to że on istnieje naprawdę niestety wielu księży jest w piekle niestety wielu też z nich ciągnie za sobą ogromne rzesze ludzi – katolików którzy to zapatrując się na to co wyprawiają odwracają się od kościoła – nic bardziej błędnego!!! nie patrz na to czym zajmuje się ten czy inny ksiądz nie naśladuj go naśladuj Jezusa!!! Po przeczytaniu orędzi do których link podaję niżej można łatwo zrozumieć rzeczy o których wcześniej nie miało się najmniejszego pojęcia. Proszę o przeczytanie wszystkich orędzi od 1 zeszytu do ostatniego – po kolei – przerazi się Pan/i tym co usłyszy lub przeczyta. Niestety świat obecny żyje w czasach ostatecznych. http://www.voxdomini.com.pl/plmsg/plindex.html#allto jest wersja do poczytaniaa tu niżej wersja w formacie mp3 – orędzia czyta lektorhttp://libra.kpsi.pl/vd/mp3/vass_mp3.htmlpzdr i życzę wytrwałości w czytaniu Michał

    1. ~znawca tematu

      antykoncepcja znaczy 'przeciwko zyciu’… to tyle. nie po to Bog dal dar rozmnazania zeby temu zapobiegac bedac w zwiazku malzenkim..

      1. ~ANAX

        No dobrze, ale zapobieganie to nie zabijanie. A poza tym Kościół nie ma nic przeciwko zapobieganiu metodami naturalnymi.

        1. ~wredny emeryt

          Metody naturalne to ruletka watykańska.To są metody dla idiotów.Chodzi o kasę za chrzty śluby czy pogrzeby i to cała tajemnica.

      2. ~Bobia

        Bog dal tez ludziom inny dar – dar myslenia, planowania i wolna wole i w tym momencie trudno zarzucac ludziom, ze to wykorzystuja. Uczymy sie,rozwijamy i inwestujemy w postep dlatego,ze takie sa nasze mozliwosci i potrzeby. Mozemy dzieki temu sami decydowac o naszym zyciu i np.: o liczbie dzieci, mozemy nawet decydowac o wlasnej smierci tylko to do nas jeszcze nie dociera. Ale to wlasnie jest godne czlowieka. Po to mamy swiadomosc. Zdawanie sie na to co los przyniesie lub „co Bog da” jest po prostu ignorancja. Oczywiscie sa rzeczy od nas niezalezne ale jest ich coraz mniej i to tak straszne nie pasuje kosciolowi.

        1. ~Bobi

          Nie mozna ludziom zarzucac,ze wykorzystuja wolna wole i swiadomosc. Wyrzuty nalezy im robic raczej, jezeli tego nie wykorzystuja. Wtedy wlasnie marnuja mozliwosci i zdolnosci, dane ponoc przez Boga. Musialby on byc schizofrenikiem gdyby gniewal sie ze ludzie korzystaja z jego darow.

          1. ~też_żona

            zgadzam się:-) i nie wierzę, że Bóg dając człowiekowi wolną wolę (i tyle przyjemności z seksu!) potępiałby człowieka za to, że czerpie wielką radość i satysfakcję z pięknego czystego małżeńskiego seksu!!! A jak seks może być piękny, namiętny i satysfakcjonujący, jeśli partnerom towarzyszy nieustanna świadomość zajścia w ciążę przy każdorazowym zbliżeniu?????!!!!!!! Brak ZAPOBIEGANIA równy jest frustracji seksualnej, niespełnieniu, oziębłości, i efekcie małżonkowie pozbawieni są scalającej związek małżeński – więzi emocjonalnej, ot co.

    2. ~małodzietny

      Siła kościoła tkwi w ilości. Jakże często słyszymy, że papiez ma ileś tam wyznawców, że wypowiada się w imieniu iluś tam katolików. Od momentu powstania krk cały wysiłek skierował na zdobywanie dusz. Światłe, ucywilizowane społeczeństwo nie chce się tak intensywnie rozmnażać jak to kiedyś bywało i jest to bardzo nie na rękę kościołowi. Stara się więc na wszelkie sposoby zmusić katolików do rozmnażania bo to siła i forsa dla krk.

  5. ~maciek

    W Kośiele była mowa o seksie. Rewolucji nie przyniósł internet, a książka Karola Wojtyły „Miłość i odpowiedzialność”. Polecam:)

    1. ~Paweł

      KOLEGO, „mIŁOŚĆ I ODPOWIEDZIALNOŚĆ” jest tak ciężko strawnym zdaniem, ze praktycznie wyłacznie „smakosze intelektualni” są w stanie bez rozstroju żołądka dobrnąć do końca. Nie mienię się intelektualistąi… rzeczywiście dobrnąłem do trzydziestej drugiej strony – dalej się ie dało. Inna sprawa, że Karol Wojtyła po wyborze na papieża, przełożył w wielu kazaniach/wypowidziach/nauczaniu swoje własne dzieło z „czytanego” na ludzki język. Co do antykoncepcji – czy wy wszyscy nie wymagacie zbyt wiele od obecnych patriarchów? Większość z nich wchodziła w swe kapłańskie życie kiedy „Indeks ksiąg zakazanych” był ciągle istotną bronią w ręku kościołą, a wy wychowani na internecie chcielibyście zeby nagle patriarchat całe nauczanie 2000 lat kościoła wywrócił do góry nogami? Wszak zmiany jakich dokonał Papież JP2 to istna REWOLUCJA w weryfikacji poglądów koscioła! Może nie wymagajmy za dużo – weszak Papież i Kardynałowie to też ludzie, a nawet duchowi Świętemu znudziłoby się ciągłe „siedzenie im na głowie”. Pozdrawiam

    2. ~Asia

      Pewnie, że nie Internet przyniósł rewolucję.Ludzkość ewoluuje i Kościól ewoluuje. Bo Kościól to ludzie.Pozdrawiam!

      1. ~boguś

        Koścół nie ewoluuje tylko jest zmuszony podążać za istniejącymi zmianami w świadomości wiernych. Nie było takiego przypadku w 2000letniej historii kościóła, by sam z siebie wprowadził jakiekolwiek innowacje cywilizujące wiarę. Poprostu w sytuacji, gdy większość wiernych olewa jakiś zakaz, niechętnie zmieniają swoje stanowisko by nie zostać wyobcowanym z życia katolików. Zresztą i tak są spóźnieni o 50 lat w stosunku do powszechnych zachowań i stąd ta dwulicowość katolików.

    3. ~owiec

      Acha, akurat Wojtyła nauczy Cię seksu. To tak jakbyś chciał poznać podstawy wiary katolickiej czytając „ABC EROTYKI”.

  6. ~Magdalena

    W małżeństwie seks nie jest najważniejszy!!!Liczy się wzajemne zrozumienie, szczere rozmowy na rózne tematy,empatia, chęć pomocy w różnych sytuacjach życiowych( nagła utrata zdrowia, trwałe kalectwo, choroba czy utrata pracy i długie bezrobocie) . Wówczas najlepiej widać co nas łączy za współmałżonkiem:czy rzeczywiście miłość, czy też zwykły zwierzęcy popęd płciowy.A przecież różnimy się od zwierząt!!!!!!!!!!!!!I jeśli nawet nie możemy z takich czy innych powodów uprawiać seksu z tą osobą, to nadal ją kochamy, nie zdradzamy, nie bviegniemy gdzie indziej na zaspokojenie popędu płciowego, tylko ciągle jesteśmy blisko siebie, pomagając sobie w cdziennym życiu. To wyróżnia nas ze świata zwierząt; panowanie nad swoim popędem i zwierzęcymi instynktami.

    1. ~sąsiad

      Taaaaaa, a rogi rosną -)Sąsiad lub sąsiadka to ma klawe życie -))A dzici to bocian przynosi jak się nie „uprawia” seksu.

    2. ~Inka

      Dlaczego to,w co obdarzyła natura człowieka nazywacie instynktem zwierzęcym w najgorszym znaczeniu tego określenia?Przecież to Bóg nas tym obdarzył.Każdy z nas jest inny.Są tacy,którzy potrafią poskromić ten instynkt,a innym pomimo szczerych chęci to się nie udaje.Moja przyjaciółka tak bardzo walczyła z tym właśnie instynktem ,że obecnie przebywa w szpitalu psychiatrycznym.Tak bardzo chciała być wierna choremu mężowi,że sama zapłaciła taką cenę.Zgadzam się,że miłość,to przede wszystkim dawanie siebie.Ale zaspokojenie naturalnej potrzeby,nie jest zdradą uczuciową.Nie wszyscy mogą mieć miłość i czerpać przyjemność seksu zarazem.Żeby było jasne-nie popieram zdrady jako fanaberii.Pozdrawiam

  7. ~degass

    Ja mam 27 lat i sama sie na tym łapałam gdy kochając się z mężem w taki a taki sposób robię to nie obrażając Boga… i w takich momentach zamiast się skupiać na miłosnych uniesieniach….zwykle kończyło się na tym,że traciłam ochotę,bo czułam się winna:( a to doprowadzało do oziębienia w naszym związku (choć mąż zawsze był cierpliwy i nigdy nie naciskał)….ale w końcu pomyslałam,że ja pragnę sie z nim kochać i przeżywać mega orgazmy – bo do cholery – po co Bóg dał mi łechtaczkę….chyba właśnie po to żeby pomogła mi ten miłosny stan osiągnąć (po bożemu nie mogłam mieć orgazmu) 🙂 pieprzę to, więrzę w Boga po swojemu, z moim kochanym robimy to na co mamy ochote i co daje nam obojgu satysfakcję! (babcia mi opowiadała,że kiedyś kobiety po seksie unosiły biodra i do rana nie wstawały z łóżka,żeby im kropelka nasienia bożego nie wyleciała) współczuję, z resztą wiem,że nawet moja mama z tatą nie potrafią cieszyć się seksem, dzieci to najlepiej wyczuwają kiedy między rodzicami nie ma tej seksualnej więzi.To przykre.Życzę wszystkim zakochanym pięknego uczucia i spełnienia seksualnego. To na prawdę cudowne….:) chyba odmówię różniec w podzięce,że mam nieskażony mózg i serce tym klerykalnym gadaniem:)

    1. ~mężczyzna

      A pomijając temat antykoncepcji i być może tym czego kiedyś zabraniał Kościół?? Przepraszam bardzo, a „w którym miejscu” obecny Kościół zabrania Ci się kochać z mężem jak chcesz?????

      1. ~degass

        a analnie jest przyzwoicie??? a po francusku??? spytaj księdza.Ja miałam przez długie lata wryte,że seks to grzech, i wszstko co nastepuje po niewinnych pocałunek zakrawa na pornografię!Przytoczyłam wspomnienia babci o kobietach, które unosiły biodra itd… bo ktoś im wpoił w głowy,że tak mają robić,bo inaczej kara boska, marnotrastwo nasienia, maja czuć się winne śmierci każdego plemnika! Może przesadzam,ale zaczynaja mną nosić emocje 🙂 Mężatką jestem od czerwca, z narzeczonym spotykaliśmy się 9 lat…. miało nie być seksu? bo co? i tak późno zaczynaliśmy sie kochać,bo po 2 latach spotkań:) POZDRO

        1. ~mężczyzna

          no właśnie, może spyta Pani księdza, może zacznie Pani czytać coś, posłucha coś ciekawego na ten temat(nie Radio Maryja) ale z innych źródeł, które nie podpadły;)…a pomijaąc juz te techniki;) ..to co komuś z seksu jak ludzie nie są na odpowiednim poziomie duchowym, nie ma odpowiedniej radości:)) i szczęścia:) z obcowania ze sobą, gdy nie ma „Boga”. Myśli Pani, że seks analny? Coś zmieniłby?;)Pani jest poprostu uprzedzona:) a zło jest obecne wszędzie:)

          1. ~degass

            UPRZEDZONA oj coś w tym jest….i te nasze babcie były jeszcze bardziej uprzedzoneJa się duchowo rozwinęłam i dalej rozwijam, niczego mi nie brakuje….mężczyzno….nie potrafię Ci powiedzić dokładnie co mam na mysli,bo jednak czuję blokadę tak publicznie.Słucham Radia EM (katolickie), mam wspaniałego księdza, nie brakuje mi niczego…bo znalazłam:)

          2. ~mężczyzna

            no to gratuluję:)))..a co do „Radia EM” – też słucham:)))..a Katechizm Poręczny z Księdzem Wojtkiem jest naprawdę super:))…Ksiądz Wojtek nieraz chyba naprawę „zło wymiata”;)). Pozdrowienia:)))

          3. ~czy zamiast?

            Przepraszam, że pytam ale dreczy mnie ciekawość; Czy ten katechizm jest taki super przed, czy po?

        2. ~msd

          A wlasnie, ze stanowisko kosciola w tej kwestii ostatnimi czasy ULEGLO zmianie, ksieza w koncu przestali zamykac oczy na fakt, ze seks JEST jednym z wazniejszych elementow zycia malzenskiego (nie NAJWAZNIEJSZYM, ale wciaz bardzo waznym) i, byc moze Cie zdziwie! – coraz czesciej mozna uslyszec od ksiedza wlasnie cos dokladnie przeciwnego twierdzeniu, ze seks to grzech. Sama osobiscie slyszalam od jednego z ksiezy, ze ani seks analny, ani oralny nie sa grzechem. Czytalam poradniki pisane przez duchownych, w ktorych autorzy wyraznie zaznaczali, ze istota dobrego seksu jest zadowolenie obu stron i bynajmniej NIE BYLO w tych poradnikach sugestii, ze „po katolicku” znaczy – po ciemku i pod koldra. Wrecz przeciwnie – seks ma niesc radosc i spelnienie malzonkom. Wiadomo, nie uslyszy sie tego od ksiezy „starszej daty”, tych uczonych na encyklikach sprzed wieku, ale nie zmienia to faktu, ze wciaz w spoleczenstwie pokutuje bledne przekonanie, ze kosciol potepia seks – gdy w rzeczywistosci to sie zmienia!I uwaga koncowa, co by uchronic sie od podejrzen o jakis moherowy fanatyzm 🙂 – jestem ateistka, nie chodze do kosciola, jednak troche sie tym tematem interesuje.

          1. ~degass

            Absolutnie nie wzięłabym Cię za mohera:) ja nie z tych:)i też zauważyłam,że dzieki Bogu zmienia się też światopogląd księży, tylko potwierdzam opinię,że kiedyś przez ich gadanie wiele par miało zepsute życie seksualne (może nie najważniejsze w życiu małżeńskim, ale jednak ważne)jestem z Tobą:)

          2. ~msd

            :)No niestety, nie da sie zaprzeczyc, ze zanim kosciol „poszedl po rozum do glowy” – zdazyl napsuc krwi niejednemu wiernemu. Dobrze, ze chociaz teraz zaczyna to normalniec, chociaz tez nie tak do konca. Bo o ile z tym, ze seks powinien przynosic satysfakcje obu stronom moge sie zgodzic, o tyle ze stanowiskiem dot. antykoncepcji kosciol wciaz ostro miesza. Chociaz (tak mi sie wydaje, nie mam 500 lat by moc swoja teorie podeprzec doswiadczeniem ;)) – teraz jednak nie ma juz tak silnego uzaleznienia wiernych od kosciola – moze jakies babcie wciaz zegnaja sie na sama mysl o pozycji innej niz misjonarska, to mlodzi ludzie jednak (chociaz w tej kwestii:)) mysla jednak samodzielnie.

          3. ~degass

            a ja muszę Ci odpowiedzieć,że brałam środki antykoncepcyjne i w swoim sercu do końca nie wiem czy to było dobre,zgodne z moim sumieniem.No ale to moje sumienie…niech każdy to rozstrzygnie w sonbie sam:)pozdrawiam

          4. ~msd

            A ja uwazam, ze jesli pieklo istnieje 🙂 , to na pewno nie trafia sie do niego za stosowanie antykoncepcji, ani za inne „przewinienia”, ktorych ksieza uzywaja by wpedzic nas w poczucie wiecznej winy. Wazne, bys kochala swojego faceta i byla dobrym czlowiekiem, a czy uzywasz tabletek czy nie – wg. mnie to Twoja sprawa 🙂

    2. ~prawie emeryt.

      To co pani pisze to swieta prawda.Brawo ze robi to Pani odwaznie i zacheca inne kobiety. Celem naszej religii jest panowac nad czlowiekiem a to najlatwiej przez sex.Gratuluje rozsadku i prawdziwej milosci.Wiele kobiet stracilo piekno i radosc zycia – wszystko grzech.

  8. ~Judytka

    Troszke odbiegne od tematu..Mianowicie kilka absurdów rodem z Kościoła. Jeśli jedno z małżonków „pójdzie w tango” Koścól traktuje znalezienie innego partnera za grzech w stosunku do strony poszkodowanej i krzywdzacej.Tak więc jeśli zostawiłby mnie mąż nie moge sie z nikim jakkolwiek wiązać gdyż jest grzech! Kolejny moim zdaniem absurd: osoby z chorobami psychicznymi nie powinny zawierac małżeństwa, do chorób psychicznych należą też: anoreksja, epilepsja gdzie pomoc i miłość jest niezbedna do przeżycia!!! Osobyu w seminarium nie mogą mieć rzadnych upośledzeń umysłowych ( w tym epilepsji)Troszke to podłe i niesprawiedliwe.. Choć jestem katoliczką coraz cześciej zastanawaim sie czy mają sens te wszyskie wymuysły Kościoła i dochodze do jednego wniosku: wiara miała łączyć a tymczasem dyskryminuje!!ide pogrzeszyć;) pozdrawiam

  9. ~mira cz

    kościół, (kk) Jak wynikaz tego artykułu niechętnie po niechętnie ale ustępuje nowoczesności . ustąpi i w srawie aborci , antykoncepcji i edukacji seksualnej . DO TEDO CASU BĘDZIE SPRAWCA WIELU IESZCZĘĆŚ LUDZKICH .

    1. ~mwb

      Tu się mylisz. W sprawie antykoncepcji może różnie interpretować. Z edukacją już są zmiany. Ale aborcja jako zabijanie nie może być inaczej ocenione…

  10. ~Rosomak

    Dla ateisty jest to całkowicie abstrakcyjna dyskusja,choć sam poruszony temat uważam za bardzo ważny. No bo trudno dyskutować gdy się stoi na dwóch przeciwstawnych biegunach. Dla autora, który jest katolikiem, wzorcem moralnym jest to co naucza kościół. I stąd wynikają te jego rozterki. Nauka i życie jedno, a nauka kościoła drugie. Dla ateisty takiego jak ja nie ma żadnych rozterek i wiedza czerpana m.in. z podanej przez autora ksiażki „Małżeństwo doskonałe” (mam 59 lat i był to mój jeden z pierwszych podręczników z tej dziedziny wiedzy) jest czymś tak naturalnym jak oddychanie. Ja mogę tylko współczuć ludziom, którzy ze względów religijnych nie mogą czerpać radości życia wyniesionej z tej wiedzy. Pozdrawiam autora.

  11. ~Frito Bugger

    Ja w seksie potępiam jedynie to, co dzieje się wbrew woli drugiej osoby i wywołuje czyjąś krzywdę (np. pedofilia) i uważam takie podejście za dużo rozsądniejsze od tego kościelnego 🙂

    1. ~KOBIETA

      Kobieta dla kk jest jak zwierze.Podporzadkowana mezczyznie nie ma prawa glosu.Ma rodzic dzieci i nie dyskutowc.Nie narzekac,kiedy ja bije maz i kiedy po pijanemu urzadza awantury i rozbija wspolny dorobek.Ma siedziec ciho i spiewac na chwale Panu.Najlepiej w moherowym berecie.Nie daj Boze,zeby zachcialo jej sie zmienic zycie i zostawic lobuza meza,bo potepiona bedzie na wieki.Na seks ma sie godzic,bo jej obowiazek to rodzenie przyszlych parafian,co i na tace rzuca.

      1. ~odwrócona

        Masz rację, ale brałaś ślub kościelny dzieci chrzciłaś to po co narzekasz.Kopnij kieckowych olewaj msze i inne egzorcyzmy i nie bój sie rodzinki a będziesz miała spokój jak ja.

  12. ~Filip

    Ponieważ życie seksualne mojej młodości zostało zniszczone, bo młodość moja przebiegała w tych czasach kiedy opisywani uzurpatorzy decydowali co poddany powinien wiedzieć, a co nie.Skutek taki, że ponabijałem sobie trochę „guzów”. Partnerki pogłębiały tylko te nieszczęścia.Oby tych mądrali pochłonęło piekło.

    1. ~toporek

      Mam podobne doświadczenia życiowe, więc przyłączam się do Twych życzeń na temat kościoła. Tylko całkowite unicestwienie tej instytucji obłudy i hipokryzji może dać ludziom szczęście i wolność.

  13. mareczek_28@poczta.onet.pl

    Jestem Satanistą. Czczę Szatana. Nie demoluję cmentarzy, nie jem na surowo kotów. Dawniej yłem katolikiem, modliłem się szczerze, wiele razy płakałem pod ołatrzem. Blagalem Boga o pomoc w wielu sprawach, ciągle bieda, kłótnie, chaos, strach. Praca za 600zł z upadlajacym szefem który płakał że musi nam w ogole płacić a sam jeździł najnowszym mercedesem. W domu straszne awantury, pieniędzy starczało tylko na marne jedzenie. To była codzienność katolika, Chodziłem do spowiedzi, oddawałem jakieś swoje ostatnie grosze które miałem na tacę. Nic się nie zmieniało.Którejś nocy będąc w rozpaczy, zacząłem się modlić do Szatana. W nocy miałęm niezwykle realistyczny sen. Pojawił się starszy bardzo miły Pan. Był taki cieply i serdeczny, rozumiał mnie bez słów. To było jak rzeczywistosć! długo rozmawialiśmy. Mój Pan wytłumaczył mi że chce bym był wolny i szczęsliwy, rozwijał się poznawał różne filozofie i religie. Nie ma mowy o żadnym źle, przemocy, dominacji. Szatan to wolność. Nie trzeba zadnych paktów krwią podpisywanych, wystarczy akt woli.Rano obudziłęm się szczęśliwy. Tego samego dnia do rpacy w której pracowalem pewien biznesmen, nasz klient, zaczął ze mna rozmawiać i zaproponował mi pracę. Zgodziłem się. Zarabiałem u płaczącego na biedę biznesmena 600pln a wiecie ile dostałęm w nowej pracy? myślałem ze dostanę zawału. 7000pln na rękę, służbowy samochód Passat do użytku prywatnego, telefon, laptop i dofinansowanie do hotelu, Wyprowadziłem się z domu.W przeciągu tygodnia poznałem śliczną dziewczynę która jest we mnie totalnie zakochana. Wcześniej żadna dziewczyna nawet nie chciała na mnie spojrzeć. Teraz mam luksusowy dom, jacht, kilka własnych aut i świetną firmę. Ale to nieważne, to tylko przedmioty, ważna jest miłośc któr czuję w sercu.Kocham ludzi, swiat, Szatana. A kościół? niech sobie istnieje, śmieję się z niego. Bóg? nie ma Boga, jest tylko Szatan.

    1. ~mężczyzna

      napiszę krótko, „Jezus nie obiecywał, że droga do życia wiecznego będzie drogą łatwą”…a Ty poprostu nie wytrzymałeś i się sprzedałeś. Możesz się śmiać:))) a jeśli to nie bajka co piszesz..to jest to dla mnie „ku przestrodze” i dowód jak na patelni w istnienie szatana..o czym Kościół również informuje

    2. ~degass

      i widzisz jak łatwo Cię ten szatan kupił? Tyle jesteś wart? wiesz co miałam kiedyś styczność z satanistami…i była wśród nich dziewczyna,która mówiła podobnie,że wcześniej za wiary w Boga Niebios nie miała nawet na papierosy, a teraz ma tyle kasy,że może wszystko…To by było smieszne gdyby Bóg dawał nam po każdej modlitwie do portfela 10 zł na papierosy:)Twoja wiara jest pusta, a szatan tez jest pusty skoro zależy mu na takich duszach…. tak sobie myślę… nie musiał się silićNA PRAWDĘ TYLE JETES WART? Ceń się Mareczku,bo nawet dla mnie jesteś cennym człowiekiem – bo człowiekiem!Życzę Ci abyś spotkał w życiu ludzi Ci przyjaznych…oni w oczach, choc sami o tym nie wiedzą mają Boga:)I jeszcze jedno….mój kumpel nie mógł długo zerwać z satanizmem,bo twierdził,że teraz po tak brutalnej zdradzie miłości do Jezusa nie mógłby mu spojrzeć w oczy… nawet nie próbujmy sobie wyobrażać jak wielka jest miłośc Jezusa do nas i jak wielkie jest jego miłosierdzie…na ziemi nie znajdzieś takiej….tylko namiastki……gdzieś spotkałam takie zdanie „Boże jaki byłbyś malutki gdyby moja ludzka wyobraźnia była Cię w stanie pojąć” mnie pomaga czuć Go obok siebie! czy mam pieniądze czy nie…On jest:) i wiesz Mareczku….Ty też dla mnie jesteś POZDRO!!! p.s i to nie jest tak….ja też mam czasem wątpliwości, ale dziennie się podnoszę

    3. ~stracone pokolenie

      Słowo Bóg, Szatan to tylko nic nieznaczoca składanka liter. By nabrały sensu nalezy im przypisać jakieś cechy. np miłość, dobro, pomoc, życzliwość, czy negatywne jak zło, rozpacz, zazdrość, obłuda. Który z tych panów co reprezentuje, to tak do końca nie wiadomo. Niektórzy uważają, że BÓG to superinteligentna energia, która tworzy prawa rządzące wszechświatem.Przy takim podejściu nie ma miejsca na Boga z brodą, czy szatana z kopytami, ani też na chwytliwe bajeczki o snach.

    4. ~Bobi

      Przeczytaj to na kazaniu w najblizsza niedziele. Tam znajdziesz odbiorcow na odpowiednim do tego poziomie.

    5. ~ja

      To Bóg stworzył te ’ dobra ; , które rzekomo dostałeś od szatana.. bez Boga nie byłoby ciebie ani całego świata.. Bóg jest najwazniejszy

    6. ~ONA

      WIESZ CO JA JEDNAK MYSLE ZE TO NIE SZATAN SPELNIL TWOJE BLAGANIE;/ TYLKO BOG A SZTAN WYKORZYSTAL TO PAMIETASZ HIOBA??? ON TEZ CIERPIAL A POTEM BOG WYNAGRODZIL MU TO WSZYSTKO NAWET DOSTAL JESZZCE WIEVEJ!!!!!

    7. ~ONA

      WIESZ CO JA JEDNAK MYSLE ZE TO NIE SZATAN SPELNIL TWOJE BLAGANIE;/ TYLKO BOG A SZTAN WYKORZYSTAL TO PAMIETASZ HIOBA??? ON TEZ CIERPIAL A POTEM BOG WYNAGRODZIL MU TO WSZYSTKO NAWET DOSTAL JESZZCE WIEVEJ!!!!!

    1. ~msd

      A to chyba dosc czesty problem tych, ktorym wydaje sie, ze tylko oni znaja sposob na uszczesliwienie wszystkich dookola 🙂

  14. ~wredny emeryt

    W Polsce synonimem seksu i moralności katolickiej jest niejaki pan Petz robiący ostatnio za biskupa.

  15. ~Tomek

    kosciol w wielu sprawach sie myli .owszem probuje to prostowac lub przeistaczac na swoja strone chodz z ruznum efektem . glowna przyczyna jest tu wiek kosciola. i czymanie sie staroswieckich zasad z ubiegłych wiekow kture w zaden sposob nie mozna odzwierciedlic w naszych czasach .ogolnie kosciol jest ciemny jak czekolada i dlatego upadnie.jedyna szansa jest reforma ktura znuw rujnuje doktryne koscielna

  16. ~jan

    W kościele katolickim tylko księża mają prawo do eksperymentów seksualnych- OWIECZKI broń Boże!!

  17. ~WWW.ZIELONI.W.PL WWW.IRAK.PL

    PRAWDZIWI CHRZEŚCIJANIE: BEZ MIĘSA, CELIBATU, CZCZCI OBRAZÓW, POSĄGÓW:(1) Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: (2) Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. (3) Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (4) Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! (5) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, (…) (Ks. Wyjścia 20:1-6, Biblia Tysiąclecia)Jezus zniósł wszelkie ofiary ze zwierząt w żydowskich świątyniach = Podczas ostatniej wieczerzy zrezygnował z żydowskiej tradycji ofiar ze zwierząt – zamiast zarżnięcia baranka mięso zastąpił chlebem , a krew – winem, co nakazał też czynić uczniom na swoją pamiątkę!!!Pierwsi chrześcijanie BYLI WEGETARIANIAMI-w odróżnieniu od Rzymian nie jedli mięsa,unikali alkoholu:,,Jak mówi apostoł(Rzym. 14,21):Będzie lepiej,jeśli nie zjesz mięsa i nie napijesz się wina.Gdyż używanie wina zaczęło się ze spożywaniem mięsa,po Potopie…”.św. Hieronim. św. Paweł w I Liście do Rzymian rozdział 14 21 „Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi”Ludzie w Raju byli wegetarianami:Biblia podaje,że na początku, tuż po akcie stworzenia BÓG oznajmił ludziom iż wolno spożywać im tylko żywność roślinną.,,I przemówił BÓG: OTO DAŁEM WAM WSZELKĄ ROŚLINNOŚĆ WYDAJĄCĄ NASIENIE, KTÓRA JEST NA POWIERZCHNI CAŁEJ ZIEMI I WSZELKIE DRZEWO, NA KTÓRYM JEST OWOC DRZEWA WYDAJĄCY NASIENIE. NIECH WAM SŁUŻY ZA POKARM. Biblia Ks.Rodzaju 1:3,,I WSZELKIEMU DZIKIEMU ZWIERZĘCIU ZIEMI,I WSZELKIEMU LATAJĄCEMU STWORZENIU NIEBIOS ORAZ WSZYSTKIEMU,CO SIĘ PORUSZA PO ZIEMI,W CZYM JEST ŻYCIE JAKO DUSZA,DAŁEM NA POKARM WSZELKĄ ZIELONĄ ROŚLINNOŚĆ.I TAK SIĘ STAŁO.” Biblia Ks.Rodzaju 1:29 Następnie jednak nadchodzi czas wielu lat upadku człowieczeństwa,gdy ludzie niewolą innych ludzi,prowadzą wojny,zjadają zwierzęta oraz dopuszczają się wielu innych okrutnych czynów.(STARY TESTAMENT) Jednak i wtedy Bóg przestrzega przed mięsem: „Nie wolno wam tylko jeść mięsa z krwią życia” BIBLIA KS.RODZAJU 9:4.PRAWDZIWI CHRZEŚCIJANIE:BEZ MIĘSA,CELIBATU,CZCZCI OBRAZÓW,POSĄGÓW=JEZUS,APOSTOŁOWIE, PIERWSI CHRZEŚCIJANIE NIE JEDLI MIĘSA=V PRZYKAZANIE:”NIE ZABIJAJ”.NIE DOPISUJCIE „NIE ZABIJAJ LUDZI”,”NIE ZABIJAJ LUDZI TEGO SAMEGO WYZNANIA,PRZYJACIÓŁ” ITP. INNYCH OKRESLEŃ USPRAWIEDLIWIAJAYCH ZABIJANIE WROGÓW,LUDZI INNYCH RELIGII,ZWIERZĄT ITP.W BIBLII LUDZIE ŻYLI OD 120 DO KILKUSET LAT!BIBLIA ZABRANIA CELIBATU:”Biskup więc powinien być nienaganny,mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? KATOLICKA Biblia Tysiąclecia 1 List Tymoteusza 3:11 LIST DO KORYNTIAN 7:5 (2) Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża. (3) Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. (5) Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan. (6) To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu. (9) Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąc. (10) – jeśli chodzi o dietę bezmięsną przestrzegają jej bodajże jedynie Adwentyści, i jak wskazują badania statystycznie są o wiele zdrowsi niż ludzie jedzących mięso.KOŚCIÓŁ PALĄC LUDZI NA STOSACH, MORDUJĄC INDIAN, WSPIERAJĄC KOLONIALIZM, NIEWOLNICTWO ZAMORDOWAŁ WIĘCEJ LUDZI NIŻ HITLER I STALIN?Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx1 PRZYKAZANIE BRZMI: „Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie. (8) Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. (9) Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył. Ks. Powt. Prawa 5:7 Czczenie obrazów lub figur to grzechWielkanoc=BEZ MIĘSA=zmartchwystanie,nie zabijanie!Święta Wielkanocne=BEZ MIĘSA=święta zmartchwystania,nie zabijania!JEZUS,APOSTOŁOWIE, PIERWSI CHRZEŚCIJANIE NIE JEDLI MIĘSA=V PRZYKAZANIE:”NIE ZABIJAJ”.NIE DOPISUJCIE „NIE ZABIJAJ LUDZI”,”NIE ZABIJAJ LUDZI TEGO SAMEGO WYZNANIA,PRZYJACIÓŁ” ITP. INNYCH OKRESLEŃ USPRAWIEDLIWIAJAYCH ZABIJANIE WROGÓW,LUDZI INNYCH RELIGII,ZWIERZĄT ITP.Jedzenie mięsa zaczęło się z upadkiem i grzechem po potopie JEZUS PRZYWRACA STAN SPRZED WYGNANIA Z RAJU,AKCENTUJAC PRZYKAZANIE”NIE ZABIJAJ”Ogród Eden – doskonały świat Boga – był ogrodem wegetariańskim (Ks. Rodzaju 1:29-30). Toteż Bóg nazwał to miejsce idealnym a relacje, w których jeden nie wykorzystywał drugiego określił mianem „dobrych” (Ks. Rodz. 1:31). Następnie jednak nadchodzi czas wielu lat upadku człowieczeństwa, gdy ludzie niewolą innych ludzi, prowadzą wojny, zjadają zwierzęta oraz dopuszczają się wielu innych okrutnych czynów. Jednak prorocy mówią nam, że nastanie jeszcze królestwo pokoju, w którym nie będzie przemocy a wszyscy będą wegetarianami – nawet lew z owieczką w pokoju paść się razem będą (np. Izajasz 11,6). Jezus był Królem Pokoju wprowadzając nas w nową erę bez przemocy. „Ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowsze i silniejsze i ucina korzenie zła. Opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. Obojętnie jakiego rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste ruchy, dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, traci panowanie i zdolność myślenia. Tak długo jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie będą zabijane. Kuchenne noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami, które daje natura i można się tym zadowolić. (…) Jeśli kochasz mięso i tuczysz swoje ciało, Duch twój staje się ociężały, tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. Czy nie gardzisz tymi szkodliwymi potrawami mięsnymi? Trudno jest kochać cnoty, jeśli cieszy się potrawami mięsnymi i ucztami”. Bazyli Wielki, ojciec Kościoła, arcybiskup Cezarei1.Jezus zniósł wszelkie ofiary ze zwierząt w żydowskich świątyniach= Podczas ostatniej wieczerzy zrezygnował z żydowskiej tradycji ofiar ze zwierząt-zamiast np.zarżnięcia barana dzielił chleb i wino,co nakazał też czynić uczniom na swoją pamiątkę!!!2.Jedzenie mięsa zaczęło się z upadkiem i grzechem po potopie 3. JEZUS PRZYWRACA STAN SPRZED WYGNANIA Z RAJU,AKCENTUJAC PRZYKAZANIE”NIE ZABIJAJ”4.Pierwsi chrześcijanie BYLI WEGETARIANIAMI-w odróżnieniu od Rzymian nie jedli mięsa,unikali alkoholu:,,Jak mówi apostoł(Rzym. 14,21):Będzie lepiej,jeśli nie zjesz mięsa i nie napijesz się wina.Gdyż używanie wina zaczęło się ze spożywaniem mięsa,po Potopie…”.św. Hieronim. św. Paweł w I Liście do Rzymian rozdział 14 21 „Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi”Ogród Eden – doskonały świat Boga – był ogrodem wegetariańskim (Ks. Rodzaju 1:29-30). Toteż Bóg nazwał to miejsce idealnym a relacje, w których jeden nie wykorzystywał drugiego określił mianem „dobrych” (Ks. Rodz. 1:31). Następnie jednak nadchodzi czas wielu lat upadku człowieczeństwa, gdy ludzie niewolą innych ludzi, prowadzą wojny, zjadają zwierzęta oraz dopuszczają się wielu innych okrutnych czynów. Jednak prorocy mówią nam, że nastanie jeszcze królestwo pokoju, w którym nie będzie przemocy a wszyscy będą wegetarianami – nawet lew z owieczką w pokoju paść się razem będą (np. Izajasz 11,6). Jezus był Królem Pokoju wprowadzając nas w nową erę bez przemocy. „Ciało, które obciążone zostaje potrawami mięsnymi, nękane jest chorobami, umiarkowany tryb życia czyni je zdrowsze i silniejsze i ucina korzenie zła. Opary potraw mięsnych zaciemniają światło ducha. Obojętnie jakiego rodzaju potrawami mięsnymi napełniony zostaje żołądek, powoduje to nieczyste ruchy, dusza zostaje zagłuszona pod ciężarem pożywienia, traci panowanie i zdolność myślenia. Tak długo jak się żyje umiarkowanie, mnoży się szczęście domu, zwierzęta będą znajdować się w bezpieczeństwie, nie będzie przelewana krew, zwierzęta nie będą zabijane. Kuchenne noże będą bezużyteczne, stół będzie pokryty owocami, które daje natura i można się tym zadowolić. (…) Jeśli kochasz mięso i tuczysz swoje ciało, Duch twój staje się ociężały, tłuszcz, który osadza się z mięsa, osłabia siły ducha. Czy nie gardzisz tymi szkodliwymi potrawami mięsnymi? Trudno jest kochać cnoty, jeśli cieszy się potrawami mięsnymi i ucztami”. Bazyli Wielki, ojciec Kościoła, arcybiskup CezareiNaszym podstawowym obowiązkiem w stosunku do naszych młodszych braci jest niekrzywdzenie ich, jednak poprzestanie na tym to nie wszystko. Mamy ważniejszą misję – służyć im pomocą, kiedykolwiek będą jej potrzebować.” Św. Franciszek z Asyżu (1181-1226)BIBLIA TO 2 oddzielne części: Stary Testament (Judaizm), opisujący zbrodnie, niegodziwości, wojny, zabijanie i grzechy = którego tradycje odrzucił Jezus i Chrześcijaństwo (NOWY TESTAMENT) opisujący życie Jezusa nakłaniającego ludzi do zmiany życia, przestrzegania Przykazań – stąd np. „pozorna sprzeczność” pomiędzy uczynkami Jezusa a STAROTESTAMENTOWYM OKRUCIEŃSTWEM jak np. mordowanie pierworodnego syna co opisane jest w Starym Testamencie jak i wiele innych złych czynów kapłanów i ludzi ? Faktycznie Jezus namawia nas do zerwania z tym co opisane jest w Starym Testamencie i co gniewa Boga, powoduje, że ludzie są źli, okrutni, mordują siebie, zwierzęta itp.LUDZIE GRZESZYLI W STARYM TESTAMENCIE, ZAMIAST DOBREGO ŻYCIA I UCZYNKÓW. GRZESZYLI I „NA PRZEKUPIENIE BOGA” SKŁADALI KRWAWE OFIARY Z DZIECI, ZWIERZĄT! BÓG GNIEWA SIĘ ZA TO – STĄD POTOP I DAJE PRZYKAZANIA KTÓRYCH JEDNAK DALEJ NIE PRZESTRZEGAJĄ ŻYDZI… WYSYŁA JEZUSA, BY ZACZĘLI ICH PRZESTRZEGAĆ…LECZ ŻYDZI NIE UZNAJĄ TEŻ JEZUSA…UKRZYŻOWUJĄC GO…i DZISIAJ i tylko CZĘŚĆ ludzi ZYJE ZGODNIE Z PRZYKAZANIAMI i nauka Jezusa. „V – NIE ZABIJAJ” = BÓG NAKAZUJE SZACUNEK I OPIEKĘ NAD ŚWIATEM, NIE ZABIJANIE I NISZCZENIE DZIEŁ STWÓRCY, NP. JEZUS ZASTĄPIŁ CHLEBEM I WINEM ŻYDOWSKĄ OFIARĘ Z BARANAKrwawe ofiary ze zwierząt, pierworodnych synów to PRÓBY „przekupienia” za STAROTESTAMENTOWE grzechy = Bóg je odrzucał, a Jezus wygnał kupców ze świątyni swego Ojca (NOWY TESTAMENT zrywa z tradycjami STAREGO TESTAMENTU)Przykazanie: „NIE ZABIJAJ” jest proste i jakiekolwiek ZABIJANIE: niewiernych, wrogów, innowierców, Indian, cyklistów, niewolników, ZWIERZĄT itp. to początek wojen, ZBRODNI, GRZECHU itp.2000 LAT PO JEZUSIE ludzie dalej nie przestrzegają Przykazań i nie rozumieją Biblii = skoro nie przestrzegasz przykazania V NIE ZABIJAJ nie jesteś chrześcijaninem, choć może określasz się np. jako „katolik”. Jezusa na śmierć wydali też kapłani (żydowscy) = bo także płytko i wybiórczo korzystali z religii – czy ślepi i głusi na dobro i dzisiaj ukrzyżowalibyśmy Jezusa poruszającego sumienia i ocalilibyśmy mordercę Barabasza ? Zamiast uczynków i lepszym życiu skupiając się na złocie, kadzidłach, śpiewach i pozorach wiary ?Nie jem mięsa by być zdrowszy, żyć etycznie i ze spokojnym sumieniem-a jedzenie bez mięsa, mleka polecają lekarze, dietetycy i nie tylko prawdziwy chrześcijanizm-wiele religii jako warunek lepszego życia i rozwoju duchowego Źródła historyczne podają, że pierwsi chrześcijanie byli wegetarianami. Za to byli m.in. prześladowani przez Rzymian (np. odmawiali zabicia gołębia na znak poddaństwa cesarzowi). Biblijnym Dawid więzionym przez króla, a będący wegetarianinem w niewoli odżywiał się kaszą, owocami i wodą – odmawiał mięsa i wina. Po wyjściu z więzienia był w tak dobrej formie, że przewyższał królewskich żołnierzy i król był w szoku. Wegetariańska dieta Dawida wypływała z jego wiary w Boga.Wzmianki o spożywaniu ryb przez Jezusa – cudowne rozmnożenie chleba i ryb oraz spożywanie posiłku z uczniami po zmartwychstaniu (co wskazywałoby że unikał mięsa ale nie ryb – był wiec jaroszem) w dzisiejszych przekładach Biblii to skutek złego tłumaczenia słowa oznaczającego gorący posiłek. Poza tym np. Jezus zabronił rybakom łowić ryby, czyniąc z nich swoich uczniów – apostołów, mówiąc , że od tej pory będą łowić ludzkie dusze. Ewangelie były spisywane około 70 lat po jego śmierci na podstawie ustnych przekazów czasem przez osoby które osobiście nie były świadkami opisywanych tych wydarzeń więc wiele szczegółów uległo zatarciu bądź nawet przekłamaniu. Oczywiście poza niewielkimi nieścisłościami w złych tłumaczeniach Ewangelii, w Biblii wskazania na bezmięsny sposób odżywiania jako polecany przez Boga są wyraźne.Jezus PODCZAS OSTATNIEJ WIECZERZY jako Żyd zrezygnował z tradycyjnej ofiary z baranka, zastępując ja chlebem i plackami, a krew winem I KAŻĄC NAM TO TEZ CZYNIĆ NA SWOJĄ PAMIATKĘ. Ówczesne wino to raczej sok niż dzisiejszy alkohol-mocno rozcieńczane wodą-nie można było się tym upić(nie rozcieńczane pili tylko degeneraci).JEZUS KAZAŁ PIOTROWI-RYBAKOWI I OJCU KOSCIOŁA PORZUCIĆ SIECI PEŁNE RYB I „ŁOWIĆ LUDZKIE DUSZE” Itp., TLUMACZENIE O RYBACH TO CZĘSTA POMYŁKA-ZBLIŻONE SŁOWO OZNACZA PIECZONE PLACKI ZBOŻOWEdlatego OD CZASU JEZUSA w kościołach już nie ma zabijania zwierząt OFIARNYCH jak wciąż jest w islamskich meczetach i było w żydowskich świątyniach.JUŻ historia Kaina i Abla to dowód, że mięso jest przyczyną zbrodni i grzechu.WEGETARIANIE NIE JEDZA TRAWY (TO JE KROWA,WIEC MASZ I TRAWE WKRĘCONĄ JAKO RESZTKI JEJ ŻOŁĄDKA W KIEŁBASY I WĘDLINYWEGETARIANIE NIE JEDZĄ TRAWY LECZ: OWOCE, KASZE, RYŻ, WARZYWA, ORZECHY ITP.XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX

  18. ~bea

    w tej sprawie wiele naprawil piszac o malzenstwie Karol Wojtylla- dlaczego autor nie przytacza Jego nauczania- dziwne…

  19. ~Barbaramm

    Mogę z cała pewnościa stwierdzić,że moję małżeństwo zawiązało sie na skutek, nauki KK a także rozpadło sie na skutek tej nauki, dostarczając przez 30 lat trwania wielu cierpień nam obojgu, a także dzieciom. Dziś rodzina jest w idealnej rozsypce i żadne terapie nie moga jej pomóc. KK jednak naiwnie nadal poucza, abyśmy to oddali Jezuskowi…Żałosne. Niech panowie w sutannach nie myślą, że są mądrzy od samego tylko wyświęcenia. Gdyby byli, zdali by sobie sprawe jak wiele krzywdy wyrządzili wielu ludziom przez bezkrytyczne uznawanie nieomylnośći papieży. Moją wypowiedź popieram tym, że z racji wykształcenia i osobistej chęci wyjasnienia przyczyn parologii, przez 30 lat oberwuje i badam ten temat w życiu i w bardzo wielu publikacjach. Dużo mogłabym o tym powiedzieć, ale żeby wspomnienia nie eprzywoływały żalu, powiem rzczej: Niech BÓG odpuśći KK. Gdyby nas uczono kamasutry a nie katechizmu…, przynajmniej bysmy umieli sie ze soba obchodzić.

    1. ~crosby

      Miałąś odwagę z tym skończyć, a ja, niby dla dobra dzieci, tkwię w tym mocherowym bagienku do dziś. Im częściej chodziła do kościoła, tym bardziej nie dało się z nią żyć. Jedyny z tego pożytek to ten, że dzieci widząc z bliska prawdziwe oblicze mocno zaawansowanego katolictwa, przestały chodzić do kościoła a nawet są do niego wrogo nastawione.

  20. ~szukająca

    Może odejde od głownego tematu,ale dręczy mnie kilka pytań.Dlaczego człowiek,istota stworzona przez Boga (według ludzi wierzących) ma skłonność do różnych dewiacji,patologicznych zachowań w sferze seksualnej?Dlaczego czasem odczuwa pociąg seksualny do osób,do których nie powinien i nie potrafi sobie z tym poradzić?Dlaczego Bóg sprawił, że seks może dawać człowiekowi tyle przyjemności,jeżeli ma byc tylko marginalizowanym elementem życia,a nawet grzechem?A juz blizej tematu-dlaczego małżonkowie,którzy są „jednym ciałem” nie moga dowiadywać się,jak sprawić by seks byl dla nich jak najbardziej satysfakcjonujący?W Biblii chyba nie ma żadnych szczegółowych wskazówek dotyczących pożycia małżeńskiego.

    1. ~michał

      witam serdecznie!niestety szatan się cieszy ogromnie że ludzie w niego nie wierzą w to że on istnieje naprawdę niestety wielu księży jest w piekle niestety wielu też z nich ciągnie za sobą ogromne rzesze ludzi – katolików którzy to zapatrując się na to co wyprawiają odwracają się od kościoła – nic bardziej błędnego!!! nie patrz na to czym zajmuje się ten czy inny ksiądz nie naśladuj go naśladuj Jezusa!!! Po przeczytaniu orędzi do których link podaję niżej można łatwo zrozumieć rzeczy o których wcześniej nie miało się najmniejszego pojęcia. Proszę o przeczytanie wszystkich orędzi od 1 zeszytu do ostatniego – po kolei – przerazi się Pan/i tym co usłyszy lub przeczyta. Niestety świat obecny żyje w czasach ostatecznych. http://www.voxdomini.com.pl/plmsg/plindex.html#allto jest wersja do poczytaniaa tu niżej wersja w formacie mp3 – orędzia czyta lektorhttp://libra.kpsi.pl/vd/mp3/vass_mp3.htmlpzdr i życzę wytrwałości w czytaniu Michał

    2. ~gościówa

      > W Biblii chyba nie ma żadnych szczegółowych wskazówek > dotyczących pożycia małżeńskiego.Oj, są… I to jak szczegółowe… :-))) Proponuję poczytać uważnie Księgę Kapłańską i Księgę Powtórzonego Prawa.

  21. ~radek

    przepraszam, czy w artykule wierzacy = katolik? bo ja jestem wierzacy a katolikiem nie jestem (od okolo 20 lat); jestem ewangelicznym protestantem, to co uwaza sie za wlasciwa seksualna norme w naszych kosciolach swietnie opisuje 'Akt malzenski’ wydany z 15 lat temu przez lubelskie wydawnictwo 'Pojednanie’ – polecam!

  22. ~biedronka

    Słyszałam kiedyś zdanie z którym w 100% się zgadzam..”Kościół dbając o rodzinę, zapomniał o małżonkach”.Bardzo się cieszę, że ktoś wreszcie zajął się problematyką nauczania KK od strony jej szkodliwości dla pożycia małżeńskiego. Jestem jeszcze młoda, lecz stoję przed wyborem mojej przyszłej drogi życiowej. Może ktoś powie, że jeszcze nie wiem jak to jest, nie znam się, ale przecież to księża, nie mający żadnego doświadczenia w życiu małżeńskim wskazują ludziom drogę.. KK głosi, że życie według jego wskazań prowadzi do szczęścia małżeńskiego i rodzinnego. A tymczasem nie zwraca się uwagi na to dla ilu małżeństw takie okazyjne współżycie i zdecydowanie zbyt długie okresy wymuszonej wstrzemięźliwości kończą się konfliktami, oddaleniem się od siebie, oziębłością. Zwłaszcza że okres ten jest obwarowany wszelkimi zakazami dotyczącymi „nieczystych” zachowań. Chciałoby się powiedzieć „Litości!”, nie po to człowiek wychodzi za mąż, aby potem żyć w męczarniach gorszych niż celibat. Tak wiele mówi się o czystości przedmałżeńskiej, ale jaką wartość dla młodych ludzi może ona mieć, skoro po ślubie nie wiele się zmienia.. Nie podoba mi się że nacisk nauki KK położony jest właśnie na prokreację (i to jej w efekcie jest podporządkowane wszystko w sferze seksualnej) podczas gdy moim zdaniem, powinien on być położony na miłość łączącą dwoje ludzi. Nie każdy człowiek jest stworzony do tego by przyjąć np 4,5 czy więcej dzieci, natomiast nie znaczy to że nie jest on stworzony do założenia rodziny. I nie kwestionuję w tym momencie NPR (który niech ma nawet i 100% skuteczności), ale to, że chcąc uniknąć poczęcia w sposób zbliżony do maksymalnej skuteczności, dni na współżycie pozostaje kilka w miesiącu.. A co poza nimi? Jeśli taka jest wola Boga to jestem gotowa ją zaakceptować z poświęceniem swojego szczęścia.. Niestety sumienie jak na razie zdecydowanie podpowiada mi co innego.Swoją drogą ciekawe czy istnieje możliwość, aby jakieś petycje w tej sprawie, skłoniły Watykan do ponownego przyjrzenia się sprawie..Niestety wątpię:(

  23. ~Andrzej

    Jeżeli robimy cóś za coś,to nazywamy to usługą.jeżeli używamy do tego ciała(SEKSU)to jest to prostytucja.Jeżeli mamy się oddawać.bo tego wymaga instytucja a nie nasza chęć to jest to prostytucja,oddajemy się za spokój i oddalenie od siebie „grzechu” , a namawianie do prostytucji jest stręczycielstwem i tak odbieram K.K…

  24. boginiwmini1@vp.pl

    Przez te sluby i przysiegi jestem ostatnia ofiara! Ja mu sluze i slucham a on nawet sie nie stara! Taka jego milosc boska i natura…i coz, pozazdrosci mi Pana zakonnica ktora?

  25. ~balis

    kosciol nie jest sumieniem swiata nie ma prawa spowiadac ludzi i nauczac nikt nie dal mu tego prawa sam sobie stworzyl prawa dla swojej wygody nie mylcie BOga z kosciolem .jedyna prawda dla prawdziwego katolika jest biblia stary i nowy testament tam jest prawda imadrosc swiata .

  26. ~krzyżowiec

    sex jest super kler o tym doskonale wie ma niemałe doświadczenie nietylko w sexsie !!!!

  27. ~oliwia

    seks i milosc malzonkow to sprawa prywatna a nie kosciola niech ksieza sobie glow nie zawracaja , tylko niech sie wezma za siebie bo im tez trzeba nauki na ten temat.

  28. ~Roman

    Polecam strone http://www.szansaspotkanie.pl, wcale nie jest tak jak pisze autor tego artykułu, że kościół zabrania seksu. Jednak wielu ludzi nie potrafi tak kochać. Polecam temu panu rekolekcje z tym ojcem, a zobaczy ile radości może dać seks w małżeństwie. Napewno nie doświadczył jeszcze całej pełni!!!!!

    1. ~ sex sex sex the numer of the bed

      A jeśli radością jest sex oralny ? To co grzech ? Niestety -( Pozostaje tylko pozycja misjonarska i szansę na spotkanie nie powiem kto wziął.

  29. ~strapiona

    A ja mam takie pytanie. Z powyższego wpisu na blogu wnioskuję, że ludzie, katolicy z epoki papieży Piusów XI i XII mieli dylematy moralne związane z tym jak pogodzić naukę kościoła z naturalnym dążeniem do szczęścia, w tym wypadku mającym się realizować w pożyciu seksualnym ze współmałżonkiem. Jestem katoliczką praktykującą, mam 22 lata i zastanawiam się jak pogodzić chęć aktywnego, częstego seksu z moim być może przyszłym mężem, po ślubie, z kościelnym nakazem naturalnej antykoncepcji. Metody te wymagają codziennego pomiaru temp. z pochwy lub z ust we wczesnych godzinach porannych (5-7 o ile dobrze pamiętam) i codziennego badania wydzieliny pochwy. Nie rozumiem po co sobie tak utrudniać życie skoro mamy tabletki antykoncepcyjne? Czy chrześcijanin to musi być człowiek stale obciążony strapieniami, problemami? Dlaczego nie będę mogła po prostu cieszyć się naszym współżyciem? Brakuje mi już motywacji, aby czekać z seksem do ślubu, bo wiem, że gdy już go będę miała rzuci się mi nowe kłody pod nogi. Jakim prawem duchowni odbierają prawo do Chrystusa sakramentalnego tym, którzy chcą cieszyć się życiem ze swoim małżonkiem, a nie się umartwiać. Rozumiem, że spirale, czy tabletki wczesnoporonne są niedopuszczalne, ale dlaczego zwykłe tabletki?! Jezus zarzucał faryzeuszom, że przygniatają ludzi obyczajowością, mnogością zasad, a przez to ci oddalają się od Boga. Czy nie mamy do czynienia z tym samym obecnie? Czekam na czyjąś odpowiedź.

  30. ~M

    Temat ciekawy. Niepotrzebnie tylko rozpętała sie afera i nagonka na KK.Wszyscy jesteśmy ludźmi. Duchowni to też omylne istoty, mają oni jednak wiele do powiedzenia w kwestii interpretacji Pisma Świętego. W końcu na tym polega ich praca. Nie jestem bezkrytyczna, ale uważam, ze trzeba trzymać pion kręgosłupa moralnego. Niekoniecznie w oparciu o zakazy/nakazy płynące z ambony. Dla wierzącego – wystarczy studiowanie Ewangelii (tam jest wszystko, co potrzebne do życia w harmonii). Nie polecam nadinterpretacji. Słowo Boże jest bardzo proste, tylko, czy potrafimy je naprawdę usłyszeć?

  31. ~emka

    cóż, podobno każdy może sie mylić, jak widać nawet sam papież; seks sam w sobie na pewno nie jest zły, o ile jest polączony z miłością i troską o drugą osobę; myślę, że z tym zgodzą się zarówno katolicy, jak i osoby, które nie są zwolennikami nauczania koscioła katolickiego

  32. ~eryk

    Ks. Maliński pisał ,że w kosciele byli pasterze , którzy uważali,że stosunek to wymyzł diabła.

  33. ~Piotr z Freta

    Ciekawe ze matołki nie zadaja sobie pytania czy orgazm ,szczytowanie i tak dalej to wynalazek epoki dzieci kwaiatow i lat 60>? Mnie sie jednak wydaje ludzie całkiem niezle sobie radzili znacznie znacznie wczesniej zanim druk wynaleziono a moze i wczesniej niz ogien .hNie sądze by opisywanie z detalami w ktora dziurke i jak sie poruszac wpłyneło zasadniczo na dzieje ludzkosci co najwyzej zbytnie zainteresowanie sie fizjologia .

  34. ~jolka

    Na wlasnej skórze odczułam jak KK traktuje sprawy seksu!!!Brutalnie!!! Od ks ktoremu mialam urodzic syna dostalam koperte.Tyle to wszystko bylo warte:milosc,uczucia,seks.Jego wyslali do Anglii żeby był tzw „dobrym ks” a mnie nikt nie spytal jak sie z tym czuje i jak sobie radze ?

  35. ~xyz

    Kościół nie pierwszy raz się myli. Tak było z postępową nauką, Inkwizycją, życiem seksualnym człowieka. W tej chwili i tak poszedł na ustępstwa wiele rzeczy akceptując. Tylko czy przeciętny katolik słucha kościoła? Śmiem wątpić. Najwyższe gremium stanowią ludzie w podeszłym wieku, a więc trudno reformowalni. Bo i niby dlaczego ksiądz ma mieszać się w pożycie dwojga ludzi? W ich pieszczoty takie czy inne, te śmiałe również. Jeśli je stosują, to znaczy, że jest im tak dobrze. I nieważne czy jest to oral, anal czy pozycja na misjonarza. Robią to co lubią, bo to się nazywa INTYMNOŚĆ. Trudno byłoby osiągnąć orgazm w myśl czyiś pouczeń.

  36. ~świerszcz

    Współżycie mężczyzny z kobietą w celu innym niż prokreacja jest grzechem ( przyp. Onana ). Metoda naturalna to kompromis czy hipokryzja?

  37. ~gościówa

    Panie Redaktorze, pisze Pan, że my tu wobec Kościoła jesteśmy jak dzieci wobec rodzica. Mam taką refleksję może trochę obok głównego tematu. A może właśnie dotykającą sedna…? Otóż według mnie – jak długo relacja Kościół-wierni będzie przykrawana do relacji rodzic-dziecko, tak długo nic się tak naprawdę w Kościele nie zmieni. Jestem dorosłym człowiekem. Już dawno wyrosłam z bycia dzieckiem – zarówno wobec moich rodziców, jak i wobec różnych symbolicznych „rodziców”, którzy chcieliby kierować moim życiem. Nie widzę powodu, żeby w swojej psychice zostawiać jeden obszar nietknięty dojrzałością – mianowicie swój stosunek do Kościoła. Niby dlaczego ja, osoba w ogóle dorosła, akurat w stosunku do Kościoła mam zachowywać się jak dziecko?Wizerunek Kościoła – mistycznego Ciała Chrystusa – jest od zawsze przykrawany do zdolności precepcyjnych ludzi. Ale też dlatego nie można się do tych szablonów przyzwyczajać, bo nie one stanowią o istocie Kościoła. Przecież ze względów społeczno-historycznych wyłącznie funkcjonują szablony Kościoła jako monarchii, Kościoła jako stada owiec, Kościoła jako matki… Tymczasem ani ustroje polityczne, ani metody masowej hodowli zwierząt, ani nawet społeczne role rodziców i dzieci nie są rzeczą wiekuiście niezmienną. Dlatego osobiście sądzę, że już najwyższy czas zapomnieć o modelu Kościoła jako rodzica.

  38. ~jtt

    Mając na uwadze współczesne nauczanie Kościoła zawarte w tekstach Jana Pawła II i Benedykta XVI (warto bardzo starannie przeczytać jego encyklikę „Deus Caritas est”) nie wydaje mi się, by obecnie był jakiś problem w Kościele z pełnym korzystaniem z wiedzy seksualnej. Nie wydaje mi się, by Magisterium Kościoła zakazywało katolikowi zgłębiania męskich i żeńskich orgazmów. Wiedza jest wiedzą. Trzeba ją zdobywać i trzeba ją sobie przyswajać. Problem jest w czym innym. Ważne jest pytanie: co ja z tą wiedzą zrobię? Jak jej użyję? Czy mi zaszkodzi czy pomoże? Jeśli wiedza służy tylko do tego, by w życiu seksualnym wykorzystywać siebie nawzajem do maksimum. jeśli mąż i żona trwają z sobą tylko dlatego, że mają fantastyczny seks i nic więcej, jeśli w dzień mogą się nienawidzić, warczeć na siebie i zupełnie się nie rozumieć, to wszystkie te podręczniki służą jedynie zintesyfikowaniu przyjemności seksualnej, która w takim przypadku wspaniale buduje ich egoizmy. Często czyta się w różnych kolorowych pisemkach „rzuciłam go, bo mi nie dawał satysfakcji seksualnej”. Etyka katolicka nie buduje na samym seksie, uważa go jedynie za środek do celu, a nie za sam cel. A czyni tak dlatego, że zgodnie ze słowami Chrystusa stawia na trwałość małżeństwa. Seks jako cel sam w sobie nie służy trwałości małżeństwa, a w bardzo wielu przypadkach jest mu przeciwny. Etyka chrześcijańska nie zgadza się na to, co obecnie jest tak modne i chętnie praktykowane: my już z sobą nie śpimy, a więc naszego małżeństwa już nie ma. I wtedy zwłaszcza starsi panowie zamieniają swoje starsze żony na nowsze „modele”. Całkiem niedawno jeden ze znajomych, 50-latek związał się z 24-latką, porzucając swoją żonę, która nigdy go nie zdradziła, zawsze go kochała i zawsze patrzyła w niego jak w święty obraz. Był to dla niej taki cios, że dwa razy usiłowała popełnić samobójstwo – na szczęście nieskutecznie. Otóż dzisiejszy świat tego kontekstu zdradzonej żony czy męża w ogóle nie uwzględnia, wręcz śmieje się z nich jako życiowych nieudaczników. Chrystus i chrześcijaństwo sprzeciwiają się takiemu barbarzyństwu, w którym jedna strona, zazwyczaj bardziej gruboskórna, może wdeptywać w ziemię tę drugą wrażliwszą i bardziej narażoną na cios stronę. Po prostu bierze stronę słabszego (czy to źle!!?).Kościół nie potępia seksu (ani JPII ani BXVI nie podziela tu opinii np. św. Augustyna), każe cieszyć się nim, ale jednocześnie przestrzega przed rozumieniem seksu jako najwyższej ludzkiej miłości. Miłość bliźniego czy miłość do Boga nie są miłością seksualną czy nawet erotyczną. Przewyższają one seks i erotykę. W wielu językach (w polskim niestety nie!!) różnice między nimi podkreślają osobne słowa. W grece mamy: agape i erosa, w łacinie: caritas i amor. Kościół używa argumentacji z wyższej półki, bardziej subtelnej niż ta, którą spotykamy w kolorych pisemkach. Mówi: jeśli będziesz kierował się prawym rozumem, naturalnym instynktem, jeśli będziesz kierował się caritas ku swojej zonie (mężowi), to pojmiesz, że sztuczna antykoncepcja jest jakimś zgrzytem, jakąś nieufnością wobec drugiej osoby. Więc lepiej tego nie rób. Ale jeśli tego nie pojmujesz, to stosuj sobie te swoje kondomy i przestań nabijać sobie głowy etyką chrześcijańską. Znajdź sobie jakiś łatwiejszy system etyczny i żyj po swojemu. Być sam zobaczysz po latach, że coś utraciłeś, że spłyciłeś siebie. Jeśli mamy jakieś wyrzuty sumienia, bo coś w małżeństwie robimy nie tak, to przecież nie oskarża nas Kościół, lecz własne sumienie, a ono jest, jak wszyscy wiemy, bardziej despotyczne niż wszystkie religie razem wzięte. Słowa uznania dla Pana Artura za wywołanie tematu.

    1. ~xyz

      „…to wszystkie te podręczniki służą jedynie zintesyfikowaniu przyjemności seksualnej, która w takim przypadku wspaniale buduje ich egoizmy”. A dlaczego egoizmy? Czy to oznacza, że mamy w tej sferze życia pozostawać bierni i po 20 latach małżeństwa trwać w rutynie, bo tak niestety jest. Dlaczego nie uprzyjemniać sobie życia? Czyż nie eksperymentujemy z potrawami żeby poprawić ich smak?Chciałoby się powiedzieć bo to grzech? Chyba coś Pan pokręcił. A zaszufladkowanie ludzi o innych poglądach niż Pana do czytaczy „kolorowych pisemek” zgoła nie świadczy o chrześcijańskim szacunku, miłosierdziu do bliźniego, a wręcz przeciwnie o bucie i wyższości własnej osoby nad innymi.

  39. ~paulek2

    Witam serdecznieJa tylko chcialem napisac tyle,ze za duzo na spowiedzi ksieza sie dociekliwie pytaja,a kto wdanym momencie nie przemysli tego, odpowiada co ksieza sie pytaja o intymnych rzeczach.Bylem swiatkiem jak kobieta sie spowiadala a bylem za nia doslownie 3 metry i wszystko slyszalem.To samo bylo ze mna tylko, ja sie nie balem i nie odpowiedzialem wszystkiego co sie pytal i on w koncu kazal odejsc,oczywiscie bez rozgrzeszenia.Od tej pory juz nie chodze do kosciola a odchodzac od konfesjonalu powiedzialem mu tylko tyle ze piekla sie nie boje poniewaz piekla niema, a przez ciebie kosciol stracil jednego katolika.Nikomu nie musze mowic jak ja sie z zona kocham,czy po bozemu czy jak w orgii……….pawel

  40. ~~spoko~~

    Czy to tak trudno kochać-tzn.-widzieć nie tylko siebie?Jeśli litera zastąpi serce to na nic cała wiara,ateizm i innw….Gdy moje JA i TY postaramy się codziennie zmienić na MY, całość JEST O WIELE KLAROWNIEJSZA.

  41. boginiwmini1@vp.pl

    Chodzi mi o to ze ja chce kochac po ludzku a nie po bozemu! Nie pytaj mnie dlaczego i czemu… ja chodze przeciez po Ziemi zywa.. ja jestem Bogini na wskros prawdziwa…mam cialo jak sie patrzy i figurke … a ze ty slepy..win swoja Matke a nie jej corke….Toz Matka wybrala takie zle geny.co do mnie ja jestem glucha na jeki jakiejs Eny…za to uslysze wolanie swoje..ja sie przeciez siebie nie boje…Zawojaj ENIA!!! i bede do uslug…tak mnie zaprogramowal sam BOG!!!! A ty kim jestes Czlowieku??Ty jestes Panem Be..??? Pomylka , sorry..mowie ci NIE!!!! Szukaj innej ENI…..!!!…..powodzenia….ja ci to mowie..prawdziwa ENIA.

  42. ~jtt

    Do xyz: nie, nie napisałem, że wiedza seksualna bezwarunkowo szkodzi. Gdybym tak napisał, byłaby to zwyczajna nieprawda. Wyraziłem pogląd, że trzeba być bardzo świadomym tego, co się robi. Seks jest czymś wspaniałym, trzeba o nim dużo wiedzieć, ale nie można małżeństwa budować tylko na seksie. Jeśli ludzie żyją z sobą tylko dlatego, by wspólnie zapewnić sobie maksimum przyjemności i niczego więcej, to twierdzę, że takie małżeństwo jest nietrwałe u samych podstaw. Jeśli tak jest, to wraz z końcem satysfakcji seksualnej kończy się wspólne życie. Małżeństwo trwa, gdy mąż i żona są sobie dawać coś więcej niż seks, a więc, wzajemne zrozumienie, wspólny świat wartości, solidarność w cierpieniu, w nieszczęściu, wspólne zainteresowania, wspólne wychowywanie dzieci itd. Nie chodzi więc o to, że seks małżeński ma być nudą i rutyną. Nie!!! Chodzi mi o to, by nie był on jedynym i najważniejszym spoiwem małżeństwa, bo wtedy takie małżeństwo prawie na pewno nie przetrwa! Jeśli zaś ktoś twierdzi, podobnie jak owe „kolorowe pisemka” (wolno mi mieć o nich negatywną opinię), że trwałość małżeństwa nie jest wartością i lepiej być z sobą przez krótki okres, niczego sobie nie ślubując, lecz za to żyjąc „bez ograniczeń”, to jego sprawa i jego prawo. Nie musi być katolikiem. Nie wszyscy w Polsce muszą być katolikami. Na szczęście przymusu nie ma. Ale niech wtedy nie powołuje się na etykę chrześcijańską i niech nie krytykuje Pawła VI za „Humanae vitae”, niech nie utyskuje, że Kościół wprowadza terror. Bo łatwo tego „terroru” może się pozbyć, po prostu niech żyje na własny rachunek. Lepsze to, niż naginanie Kościoła do wybranego przez siebie modelu życia.

    1. ~xyz

      Tym razem z Tobą się zgadzam, tyle tylko, że ci którzy mają odmienne zdanie niekoniecznie muszą być fanami kolorowych pisemek i niekoniecznie nie muszą być katolikami. Każdy człowiek nosi w sobie swojego Boga powiem banalnie, ale tak jest. Jeśli robię coś co jest ustalone między nami i przynosi nam satysfakcję, to wiem że nikogo(partnera) nie krzywdzę. Bo chyba każdy z nas katolików ma dekalog, a przynajmniej powinien mieć w głowie. Pewnie, że seks to nie wszystko. Pozostają pasje, wspólne zainteresowania, codzienny dzień. I tak ludzie powinni sie dobierać, na zasadzie podobieństw, to oczywiście moje zdanie. Ale to jest jakby nie patrzeć dyskusja o seksie. Nie wiem ile Pan ma lat, czy pańskie teorie są tylko teoriami czy też czerpie Pan z osobistego doświadczenia. Ja już trochę przeżyłam i wiem z doświadczenia, że wiele par które znałam i znam rozpadły się. Wydawać by się mogło, że są wspaniale dobrani, zarówno pod względem intelektualnym jak i seksualnym. A jednak-nie, nie udało się. Jednym z powodów mimo wszystko była rutyna, szukanie nowych podniet, itp., czy po prostu narastająca wrogość. To są słabości, które trzeba przezwyciężać, tyle tylko, że nie zawsze można, np. problem zdrady. I zapewniam Pana, to nie są czytelnicy owych feralnych pisemek. Niewątpliwie katolikami są, ale są też i ludźmi a nie aniołami. W tego typu dyskusjach wszystko jest powierzchowne, inaczej być nie może. Nie sposób pisać o dramatach tych ludzi, o ich wyborze. Bo i co z tego, że jedna ze stron daje z siebie wszystko, a druga w jednej chwili sprzeniewierzy to, co trwało lata. Pozostaje dramat. Dlatego uważam, że nie ma żadnej jedynie słusznej teorii, bo nijak ma się do życia. W większości przypadków do rozpadu doprowadził seks. Nieudany, zrutynizowany seks. Wszystko inne przepadło. Dlatego niech nikt sie nie miesza parom do ich spraw łóżkowych, jeśli to się im udaje, to jest świetnie i niech tak zostanie. Bo jednak duże znaczenie ma seks w życiu pary, daje atrakcyjność i poczucie własnej wartości kobiecie i mężczyźnie. Pozdrawiam.

  43. ~Stanisław

    Jeżeli ktoś za miłość uważa tylko seks, to jest naprawdę bardzo nieszczęśliwy. To widać po agresji na komentarze madre, stonowane. Seks nie jest Miłością. Bóg jest Miłością.Seks jest przyjemnością. Kościół katolicki stoi na straży moralności i dobrze to robi, dlatego jest tak bardzo atakowany. Jednak proszę się nie martwić, te ataki żadnej szkody Jemu nie wyrządzą.

    1. ~beatrix

      Kościół może i stoi na straży moralnosci..aczkolwiek wiemy dobrze ,że sam ma wpadki w temacie”moralnośc” ale to odbieganie od tematu. Uważam,że sex to po prostu dopełnienie, poezja..udanego związku, nie ma sensu rozpatrywać czy „po bożemu” czy tez nie. Niech każdy uprawia taki jaki chce i jak chce , niech ma tyle dzieci ile chce…tak jak ktoś wcześniej zauwazył..Bóg stworzył istoty myslące..A i tak każdy z nas odpowie przed NIm za swoje czyny..

Możliwość komentowania została wyłączona.